Żołnierze służący w toruńskim garnizonie w czasie wolnym od służby chętnie raczyli się alkoholem
W okresie zaboru pruskiego Toruń jako miasto garnizonowe pełen był wojska. W 1890 r. garnizon toruński liczył 5996 żołnierzy, a w 1905 r. już 8310.
Żołnierze w wolnych chwilach szukali odskoczni od ciężkiego i monotonnego życia garnizonowego. Tę zaś znajdowali w alkoholu.
Artur Nowakowski, służący w 1902 r. w 6. Kompanii II Batalionu 176. pułku piechoty, wspominał: „Większa część najchętniej położyłaby się do łóżka i przespała tych kilka godzin. Ale to było surowo zabronione. Szli więc żołnierze do obrzydliwych podmiejskich szynkowni, gdzie im sprzedawano obrzydliwą wódkę i wstrętnie niedobre piwo. Zepsuta atmosfera tych knajp ohydnych, taniec, ustawiczne upijanie się alkoholem i fałszowanymi napojami - wszystko to w połączeniu z wyczerpaniem fizycznym, pracą w koszarach musiało żołnierza ogłupić i zezwierzęcić. Ale żołnierze przecież woleli to niż pozostanie w koszarach”.
Szynków i oberż - bez liku
W efekcie, ze względu na mnogość lokali znajdujących się w mieście (w 1890 r. było 140 rozmaitych szynków i oberż, w 1892 - 167, a w 1907 aż 265), toruńska twierdza została nazwana „Befestige Kneipe” czyli „Ufortyfikowana Knajpa”.
Pozwoleń wyjścia z koszar udzielano w soboty i niedziele i wtenczas toruńskie oberże przekształcały się w kasyna wojskowe, do których wstęp mieli też cywile.
A warunki służby w Toruniu były niezwykle ciężkie: rozmaite zajęcia trwały od godz. 5.30 do 19 (ułanom dochodziła dodatkowo opieka nad końmi, co przyspieszało pobudkę o godzinę), oprócz tego częste manewry, gry wojenne połączone z wielodniowymi biwakami lub noclegiem na kwaterach.
Dla ciekawości można podać, że latem 1894 r. żołnierze 5. pułku artylerii pieszej kwaterowali w Bielczynach, Archidiakonce koło Chełmży, w Starym i Nowym Skąpem oraz w samej Chełmży, natomiast 15. pułku artylerii w Grzywnie, Brąchnowie, Brąchnówku, Browinie i w Kończewicach. W 1901 r. podczas wrześniowych manewrów część wojska biwakowała, część zaś mieszkała na kwaterach.
W wojsku niemieckim oprócz uciążliwej służby występowało również dręczenie żołnierzy przez podoficerów. W 1901 r. sąd wojskowy w Toruniu skazał podoficera artylerii E. Thomasa, „który pewnego żołnierza kilka razy uderzył w policzek” na 8 dni „średniego aresztu”. Z kolei inny podoficer, Jakub Bartel z 8. kompanii 15. pułku artylerii pieszej, niezadowolony z wyczyszczenia karabinu, ze słowami „Ty ścierwo, wyczyść karabin ponownie” uderzył żołnierza karabinem w brzuch. Sąd wojenny zapatrywał się na tę sprawę nie tak srogo i skazał Bartela tylko na osiem dni lżejszego aresztu.
Wojacy kontra cywiliści
Wyjścia żołnierzy „na miasto” były powodem licznych awantur z cywilami, zwłaszcza na przedmieściach Torunia, choć nie tylko. Przyczyny tych konfliktów były różne. Grało tu rolę poczucie swoistej kastowości wojskowych oraz lokalny patriotyzm miejscowych, gdyż wielu żołnierzy stanowiło element napływowy z różnych stron Niemiec. Z biegiem czasu pojawiało się też coraz silniejsze poczucie narodowe.
Na początku 1900 r. „bójka między żołnierzami a kilku ulicznikami powstała przy ul. Prawej”. Jednemu z żołnierzy napastnik wyrwał z pochwy pałasz i poranił go nim ciężko. Na szczęście ofiara przeżyła. W marcu tegoż roku „ulicznicy napadli na ul. Szewskiej pewnego żołnierza i ciężko go poranili”. W Wielki Piątek 1900 r. przy ul. Murnej odbyła się „wielka bójka pomiędzy żolnierzami a ulicznikami”. Latem 1900 r. w Parku Cegielni „przyszło między kelnerem podchmielonym do sprzeczki, a następnie do bójki. Kelner pobiegł do kuchni po nóż i zranił nim żołnierza, potem wydobył rewolwer, raniąc jednego w głowę, drugiego w rękę”. Incydent miał miejsce późnym wieczorem, kiedy w Parku nie było już gości. W sierpniu 1900 r. po godz. 22 na Podgórzu w pobliżu kościoła żołnierze napadli właściciela Ernesta Zude, raniąc go pałaszem w głowę.
Rok później bójka pomiędzy żołnierzami a cywilami (cywilistami, jak wówczas mówiono) wybuchła o godz. 21 na Chełmińskim Przedmieściu, „przy czym pałasze i noże były w robocie”. Prawie równocześnie w późnych godzinach wieczornych do bójki żołnierzy z „cywilistami” doszło na Rynku Staromiejskim. W 1901 r. doszło do bijatyki miedzy rezerwistami i cywilami na ulicy Szewskiej. Jak donosiła ówczesna prasa: „Bijatyka spowodowała swoje znane skutki, cięcia były tak niemiłosierne, że potrzeba było zawołać lekarza, który pacjentom pozawiązywał rany”.