Zimno i gorąco u nas! Od -28,7 do +37 stopni
O anomaliach pogodowych rozmawiamy z dr. hab. Bogdanem Chojnickim z Katedry Meteorologii Uniwersytetu Przyrodniczego.
Czy Poznań jest miastem, które narażone jest na jakieś szczególne niedogodności klimatyczne?
Polska leży na granicy dwóch systemów klimatycznych - kontynentalnego i morskiego. Pierwszy niesie z sobą mroźne zimy i upalne lata, drugi - chłodne lata i ciepłe zimy.
W Wielkopolsce, a więc i w Poznaniu oddziaływanie klimatu morskiego jest większe, a wobec tego mamy też łagodniejszy klimat.
Co prawda zimy są ostatnio raczej jesienne, a w lecie narzekamy na niższe temperatury, ale za to wydajemy mniej na ogrzewanie i nie musimy męczyć się upałami. To też ważne z tej racji, że nawet podczas suszy - ostatnio bardzo doskwierała nam w 2015 roku, nie mamy w Wielkopolsce takich strat jak w innych regionach. O żadnych rekordach meteorologicznych mówić więc nie możemy.
Jednym słowem szans na upały lub srogie mrozy nie mamy?
Powiedzmy, że są one niewielkie. To już raczej przeszłość.
Najwyższą temperaturę w ciągu ostatnich lat odnotowano w Poznaniu 14 stycznia 1987 roku - 28,5 stopni C poniżej zera, a najwyższą 10 sierpnia 1992 roku - 37 stopni C.
W latach 80. i 90. byliśmy pod nieco większym wpływem systemu kontynentalnego, teraz wpływ morskiego zdecydowanie przeważa.
A wieje lub pada u nas bardziej niż gdzie indziej?
Też nie. Średni opad w ciągu roku to 522 mm, czyli 520 litrów na metr kwadratowy. W 2010 roku był rekordowy i wyniósł 715 mm, a z kolei w 1982 roku było bardzo sucho, bo średni opad wyniósł 275 mm.
Rekord miesięczny padł w lipcu 1996 roku - tylko w ciągu tego jednego miesiąca spadło wówczas 200 mm deszczu, najsuchsze były zaś: lipiec 1983 roku - spadło jedynie 10 mm i sierpień 2003 roku, w którym opady wyniosły 7 mm.
Lipiec i sierpień to w Wielkopolsce najbardziej mokre miesiące, ale opady zazwyczaj są w systemie burz. Jeśli chodzi o wiatry, to największe ich podmuchy mamy w okresie jesienno-zimowym, gdy dmuchają na nas orkany znad Morza Północnego i latem, gdy występują masy burzowe. W 2015 roku najsilniejszy wiatr osiągał prędkość około 100/120 km na godzinę.
Można więc powiedzieć, że jesteśmy w Polsce takimi klimatycznymi średniakami?
To prawda. Klimat mamy raczej łagodny, ale za to trzęsień ziemi i skorpionów nie mamy... Jest się więc z czego cieszyć, a jedno na co naprawdę nie powinniśmy narzekać, to na klimat.