Walka z wiatrakami, bo spóźniona
Mieszkańcy boją się, że przez wiatraki nie będą mogli zabudować swoich działek. Wójt uspokaja.
Budowa wiatraków w gminie Pruszcz jest na etapie wydawania pozwoleń na budowę. Informacje w tej sprawie Starostwo Powiatowe w Świeciu rozesłało do mieszkańców sąsiadujących z gruntami, na których mają stanąć wiatraki i rozpętała się burza. Podpisy przeciwko tej inwestycji zbierane są w większości sołectw gminy Pruszcz. - Nie wiedzieliśmy, że budowa wiatraków zaszła tak daleko. Nie było żadnych spotkań w tej sprawie - denerwują się ludzie.
Docelowo na terenie gminy Pruszcz ma stanąć 37 wiatraków. Pozwolenia na budowę pierwszych dwóch - w Mirowicach i Zawadzie - zostały już wydane.
- Wszystko odbyło się potajemnie, żebyśmy siedzieli cicho, tymczasem ludzie stracą na tych budowlach. Oczywiście poza tymi, na których działkach one staną. Zarobią ok. 13 tys. zł rocznie. W większości są to sołtysi, byli sołtysi lub ludzie z nimi powiązani - twierdzą protestujący.
Szczególnie martwi ich zapis ustawy, która weszła w życie 16 lipca 2016 roku. Wynika z niej, że działki znajdujące się kilometr i mniej od wiatraka nie będą mogły być zabudowane. - Dziesiątki ludzi mają grunty w Gołuszycach, Łaszewie czy Brzeźnie, na których kiedyś chcieli pobudować domy albo sprzedać je pod budownictwo mieszkaniowe. Teraz szlag trafił wszystkie plany, nie mówiąc o tym, jak bardzo dostaniemy przez to po kieszeni. Dochodzi jeszcze obawa o zdrowie, bo szumy łopat i ultradźwięki, które one generują mogą mieć na nas szkodliwy wpływ.
- Za późno na protesty - mówi Dariusz Wądołowski, wójt gminy Pruszcz. - Wiatraki są uwzględnione w planach zagospodarowania przestrzennego, które zostały uchwalone pięć lat temu. Nie byłem wtedy wójtem, ale wiem, że poprzedzały je konsultacje z mieszkańcami.
O wiatrakach w naszej gminie mówi się od 10 lat. Nie wierzę nikomu, kto twierdzi, że o tym nie słyszał.
Wójt przyznaje, że w ostatnich tygodniach budowa wiatraków przyspieszyła. - Z pewnością ma to związek z nową ustawą, która uderza w wiatraki. Firmie zależało na tym, żeby dostać pozwolenie na budowę jeszcze na starych zasadach - wyjaśnia.
Jednak ustawodawca zostawił gminie furtkę w sprawie zagospodarowania przestrzennego. Od 16 lipca samorząd ma 36 miesięcy na planowanie niezależne od nowo obowiązujących przepisów. - To będzie nasz priorytet, także ze względu na udział gminy Pruszcz w Metropolii Bydgoskiej. Chcemy być sypialną bydgoszczan, a to oznacza, że musimy mieć grunty pod zabudowę mieszkaniową. Weźmiemy pod uwagę głosy wszystkich mieszkańców - zaręcza wójt i podkreśla, że nie ma żadnych dowodów na szkodliwość wiatraków. - Gdyby tak było, nigdy nie pozwoliłbym na ich budowę - zapewnia i przypomina, że decyzja środowiskowa dla wiatraków została wydana w 2011 r.
Na parku wiatrowym gmina Pruszcz zarobi min. 2 mln. zł rocznie. - Pieniądze z tej puli popłyną przede wszystkim do tych sołectw, gdzie wiatraków będzie najwięcej - obiecuje wójt.
Gwarantuje też starania o zmniejszenie rachunków za energię dla tych, którzy będą mieli wiatraki blisko, ale nic na nich nie skorzystają: - Gmina Pruszcz, jako członek Stowarzyszenia Gmin Przyjaznych Energii Odnawialnej, będzie naciskać w tej sprawie na ustawodawcę.
Więcej wkrótce.