To nie jest film, czyli zepsuta karetka ratuje życie człowieka
W tę historię aż trudno uwierzyć! Awaria karetki z Gorzowa przyczyniła się do tego, że zielonogórski kierowca nie umarł za kierownicą.
Każdy, kto o tej sprawie słyszał, powtarza: - To było szczęście w nieszczęściu!
Chodzi o zdarzenie z drogi ekspresowej S3, gdzie ekipa karetki ze szpitala w Gorzowie uratowała życie mężczyźnie. Pisaliśmy o tej sprawie krótko w naszym wydaniu internetowym już w miniony piątek wieczorem. Jak ona się zakończyła?
- To było około południa. Jechaliśmy drogą S3 z kilkuletnią dziewczynką na lotnisko do Goleniowa - zaczyna opowieść Łukasz Fituch. To jeden z dwóch ratowników. Oprócz przewożonej dziewczynki (musiała trafić do Warszawy na przeszczep) jechali nią także pielęgniarka i oczywiście kierowca.
- Około 2 km za Myśliborzem zepsuła się nam karetka. Stanęliśmy na poboczu w takim miejscu, że musieliśmy zadzwonić po obsługę drogi S3. Zadzwoniliśmy też po lawetę i drugą karetkę. W tym czasie w przeciwnym kierunku, czyli na południe, jechał samochód. Też zjechał na pobocze. Obsługa S3 zorientowała się, dlaczego, i dała znać, byśmy przyszli z pomocą - opowiada ratownik.
Od strony północy w kierunku Gorzowa i dalej Zielonej Góry jechał hyundai. Za kierownicą siedział zielonogórzanin, który zasłabł, bo miał padaczkę. Stracił przytomność, nie był w stanie prowadzić samochodu, więc towarzysząca mu kobieta błyskawicznie chwyciła za kierownicę i zjechała na bok.
- Nawet nie wiemy, kim była ta pani dla tego mężczyzny. Mówiła nam jednak, że ma spore problemy ze wzrokiem, więc nie wszystko na drodze widziała - kontynuuje opowieść pan Łukasz.
Na miejsce, do mężczyzny, została wezwana karetka z Zachodniopomorskiego. Do czasu jej przyjazdu gorzowscy ratownicy zajmowali się zielonogórzaninem. Jak udało się nam ustalić, mężczyzna poczuł się lepiej. Ostatecznie nie trafił nawet do szpitala. A jak mówi nam pan Łukasz, nawet nie wiadomo, co mogło być przyczyną jego zasłabnięcia.
Karetka dosłownie zepsuła się dokładnie w tym miejscu, w którym „miała” się zepsuć
- Jeszcze nigdy w swojej pracy czegoś takiego nie widziałem.
Karetka dosłownie zepsuła się dokładnie w tym miejscu, w którym „miała” się zepsuć Karetka dosłownie zepsuła się dokładnie w tym miejscu, w którym „miała” się zepsuć
. Dzięki temu, że przy drodze stała zepsuta karetka, nie stracono cennych minut, które są niezbędne do ratowania życia kierowcy - mówi Jarosław Baryła z pomocy drogowej w Gorzowie, który był na miejscu i opowiedział nam całą historię.
Co było po udzieleniu pomocy? Uratowany zielonogórzanin... udał się w dalszą podróż. Zepsuta karetka trafiła na lawetę i wróciła do Gorzowa, a po przyjeździe drugiej gorzowskiej szpitalnej karetki dziewczynka, która jechała na przeszczep, ruszyła w dalszą podróż.
- Gdy usłyszałem o tym zdarzeniu, z jednej strony nie byłem szczęśliwy, bo przecież zepsuł się nasz pojazd, ale z drugiej cieszyłem się, że udało się uratować człowieka - mówi Robert Surowiec, wiceprezes szpitala wojewódzkiego w Gorzowie. Lecznica nie chce zdradzać, co było przyczyną awarii karetki. Surowiec przekazuje nam jednak, że w tej sprawie będą niebawem podjęte decyzje (nie wiemy więc, czy chodzi o naprawę, czy o zakup nowej).
Gorzowski szpital dysponuje dwiema karetkami. Służą do transportu pacjentów oraz odwożenia ich po wypisie ze szpitala do domu. W zespole jest m.in. Łukasz Cyran, były żużlowiec Stali Gorzów.