To nie będzie dobry sezon na grzyby [WIDEO]
- Grzyby jeszcze będą. Potrzeba tylko trochę cierpliwości – mówi Justyn Kołek, znany grzybiarz i grzyboznawca z Międzybrodzia Bialskiego. To dobra wiadomość, ale mamy i te zdecydowanie gorsze.
Na terenach o glebach piaszczystych w okolicach Lublińca, Koszęcina i Kalet, ale także tam, gdzie występują gleby cięższe, czyli koło Cieszyna, Wisły, Czernichowa, Korbielowa, Babiej Góry - grzyby będą na pewno.
Jak dużo będzie grzybów?
Justyn Kołek, znany grzybiarz i grzyboznawca z Międzybrodzia Bialskiego na Żywiecczyźnie, w związku z grzybami widzi w tym roku dwa problemy.
Pierwszy to oczywiście susza, która nie sprzyja grzybom. Lecz jest coś jeszcze.
- Chodzi o pewną cykliczność, która dotyczy także grzybów. Mamy rok, który - przede wszystkim latem - jest marny w grzyby. To powtarza się co trzy-cztery lata, kiedy grzybnia, podobnie jak to jest w przypadku drzew dających owoce, po prostu odpoczywa - zauważa Justyn Kołek.
Najlepiej ilustruje to sytuacja w beskidzkich lasach. Chociaż do połowy lipca ściółka nie była jeszcze tak wyschnięta jak obecnie, to i tak grzybów było dość mało. Fachowo mogliśmy mówić o ich średnim wysypie. No a późniejsze upały dopełniły dramatu i jeszcze bardziej pogorszyły sytuację.
To, że w ostatnim czasie spadło trochę deszczu, nie oznacza, że grzyby od razu pojawią się w naszych lasach.
- Grzybnia potrzebuje co najmniej dziesięciu, a w tej chwili nawet czternastu dni odpowiednich warunków wilgotnościowych, aby się odbudować - podkreśla Justyn Kołek.
Szczególnie dużo wilgotności potrzebują grzyby najchętniej zbierane przez grzybiarzy, czyli te z rodziny borowikowatych - chodzi o borowiki, koźlarze, maślaki, podgrzybki, które nawet w 95 procentach składają się z wody. Zdecydowanie lepiej w suchych warunkach czują się grzyby trujące.
- Byłem niedawno w lesie - opowiada Kołek. - I widziałem, że pojawiły się śmiertelnie trujące muchomory, które dużo wilgoci nie potrzebują. Sporo jest muchomorów zielonych sromotnikowych, pojawił się biały muchomor jadowity o przeważnie zielonym zabarwieniu skórki. One rosną między gołąbkami, dlatego ludzie często się mylą.
Oczywiście, gdy nie jesteśmy pewni - nawet się nie schylajmy. Jeśli wątpliwości pojawią się później - warto je rozwiać kontaktując się z grzyboznawcą.
- Na razie, kiedy nie ma wysypu grzybów, nikt nie przychodzi. W tamtym roku było jednak mnóstwo chętnych. I to z takimi grzybami, które, chociaż jadalne, są mniej znane - mówi Maria Kaczmarek, grzyboznawca z Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Bielsku-Białej.
Na koniec kilka rad, jak się okazuje, nie zawsze oczywistych dla mniej wprawnych grzybiarzy.
Pod żadnym pozorem nie wolno próbować grzybów, bo smak nie jest wyznacznikiem, czy grzyb jest trujący, czy nie.
Gdy po zjedzeniu grzybów spotkają nas nawet najmniejsze problemy gastrologiczne czy zaburzenia neurologiczne, a nawet halucynogenne, to niezwłocznie należy udać się do lekarza. Nawet jeśli objawy są tylko chwilowe.
Gdy idziemy do lekarza, pacjent powinien zabrać ze sobą resztki potrawy z grzybów, którą spożywał, a nawet wymiociny, które można wywołać popijając wodę z solą, lub obierki pozostałe po czyszczeniu grzybów. To umożliwi zidentyfikowanie toksyny, która zatruwa organizm, co pozwoli na postawienie właściwej diagnozy i leczenie - radzi Ewa Herman z Zespołu Zakładów Opieki Zdrowotnej w Cieszynie.
Niestety! Skoro wysypy będą mniejsze niż w poprzednich latach, należy się spodziewać, że ceny grzybów będą wyższe. Może nawet o około 30 procent.