Szef opery: - Zabiegam o spotkanie z marszałkiem Całbeckim [list otwarty]
Maciej Figas, dyrektor Opery Nova w Bydgoszczy, ustosunkował się do napięć na linii związek zawodowy opery - Urząd Marszałkowski w Toruniu.
- Ubolewam, że prowadzimy taki publiczny dyskurs z panem marszałkiem - komentuje Maciej Figas, dyrektor Opery Nova.
- Mój numer telefonu się nie zmienił i jeśli marszałek chciał się czegoś dowiedzieć na temat opery, mógł po prostu zadzwonić. Zabiegam zresztą o spotkanie z Piotrem Całbeckim.
Słowa Macieja Figasa dotyczą dwóch listów. Pierwszy wystosowali niedawno przedstawiciele związków zawodowych Opery Nova, którzy poprosili marszałka Całbeckiego, by otworzył się na ich problemy. Związkowcy zwrócili w nim uwagę, że dotacja, jaką placówka dostaje od województwa, nie zmienia się od pięciu lat. Od tego samego czasu zespół opery nie miał podwyżek. - Kilka razy prosiliśmy już, by pochylić się nad naszymi sprawami - mówił nam niedawno Jerzy Doliński, przewodniczący związków zawodowych opery. - Ale nic to nie dało. Słyszymy tylko, jak marszałek chwali nasze dokonania. Warto, by te pochwały miały bardziej konkretny wymiar.
Doliński stwierdził też, że brak podwyższenia dotacji [wynoszącej 16 mln zł - przyp. red.] może być spowodowany innymi wydatkami województwa, jak np. wsparcie Kujawsko-Pomorskiego Impresaryjnego Teatru Muzycznego w Toruniu.
Kilka dni po liście Dolińskiego swój napisał też marszałek Całbecki. Twierdzi w nim, że bydgoska placówka jest jedną z najlepiej finansowanych tego typu instytucji w Polsce. Pisze też, że może Opera Nova poszłaby w ślady toruńskiego teatru impresaryjnego i ze spektaklami jeździła po mniejszych miejscowościach regionu. Nadal jednak marszałek nie zaplanował spotkania ze związkowcami, o które go prosili.
- Po części rozumiem rozżalenie związkowców. Wielokrotnie zwracałem uwagę wicemarszałkowi Zbigniewowi Ostrowskiemu, by nie lekceważył potrzeb mojego zespołu - mówił dyrektor Figas zapytany o całą sprawę podczas wczorajszej konferencji prasowej dotyczącej Festiwalu Operowego. Odniósł się też do dotacji, jakie otrzymują poszczególne teatry operowe. - Przypominam, że w większości placówek dotacja opiera się na tej od marszałka i ministerstwa - dodał.
Dotacja od ministra na przykład opery we Wrocławiu jest dwukrotnie wyższa od naszej, a wrocławska scena jest z kolei mniejsza od naszej.
- Nie po to czekaliśmy ponad 40 lat na scenę operową w Bydgoszczy, by teraz nasz zespół miał jeździć w teren - przekonuje dyrektor Figas. - Opera nie jest domem kultury, nikt nie zgodzi się pójść teraz na spektakl do świetlicy.
List otwarty Piotra Całbeckiego, marszałka województwa kujawsko-pomorskiego.
W ostatnim czasie na łamach regionalnych mediów pojawiły się zarzuty wobec samorządowych władz województwa o zbyt niskim poziomie dotacji dla Opery Nova w Bydgoszczy. Towarzyszą im krzywdzące wypowiedzi na temat niesłusznego – w opinii części osób publicznych – wspierania przez Urząd Marszałkowski pozostałych regionalnych instytucji kultury, takich jak między innymi Teatr Impresaryjny, które – jak stwierdza jeden z radnych województwa – jeżdżą „od świetlicy do świetlicy”. W podobnym tonie są wypowiedzi o planowanym utworzeniu Centrum Muzyki, które – jak uważają niektórzy – nie powinno powstać w podwłocławskim Wieńcu.
Tego rodzaju sformułowania zadziwiają, bowiem pokazują jakie jest wyobrażenie części osób publicznych o powszechnym dostępie do kultury (w tym dla osób ze środowisk defaworyzowanych). Takie postawienie sprawy ogranicza bowiem możliwość korzystania z oferty kulturalnej mieszkańcom z mniejszych ośrodków. Zakłada też, że to, co będzie się dziać w Centrum Muzyki pod Włocławkiem, pozostanie bez wpływu na rozwój muzyczny regionu. Skąd taki wniosek?
Te archaiczne opinie są sprzeczne ze współczesnym, otwartym podejściem do kultury. Dziś uczestnicy życia kulturalnego wiedzą, że z ofertą tzw. „kultury wysokiej” trzeba wyjść poza mury „świątyń sztuki”. W lutym konkurs na dyrektora Opery Bałtyckiej wygrał Warcisław Kunc, który w swojej koncepcji działania teatru stwierdza, że „Opera Bałtycka ma być instytucją wychodzącą poza swoje mury, z bogatym programem edukacyjnym, przedstawieniami plenerowymi także skierowanymi do dzieci i młodzieży, z możliwością grania także w innych miastach województwa”.
W kontekście tych słów absurdalnym jest zarzut w stosunku do Teatru Impresaryjnego o jeżdżeniu „od świetlicy do świetlicy”. Faktem jest, że teatr wystawia swoje spektakle w wielu miastach województwa kujawsko-pomorskiego oraz w innych miastach Polski i Europy. I każda publiczność jest równie ważna. Natomiast określanie ośrodków kultury (częstokroć wspaniale odnowionych, z bogatym zapleczem technicznym) jako „świetlice” jest nieuzasadnionym lekceważeniem mieszkańców spoza największych miast regionu. Szkoda, że i Opera Nova nie jeździ z programami umuzykalniającymi „od świetlicy do świetlicy”, biorąc przykład chociażby z Filharmonii Pomorskiej. Edukacja muzyczna nie tylko kształtuje świadomych odbiorców kultury, ale poszerza horyzonty, wyobraźnię, poczucie estetyki. Natomiast teatr uczy dzieci wiary w swoje możliwości i pewności siebie. Te działania powodują, że kształtujemy silne i otwarte społeczeństwo oraz świadomych obywateli.
Dyskutując o wysokości dotacji dla Opery Nova, która wynosi 16 milionów złotych, warto zwrócić uwagę, jak kształtują się wydatki na teatry operowe w innych miastach Polski: Opera we Wrocławiu otrzymuje dotację w wysokości 14 mln zł, Opera Śląska - 13 mln zł, Opera Bałtycka - 14,5 mln zł. Opera Nova otrzymuje najwięcej środków finansowych z budżetu województwa wśród wszystkich 15 regionalnych instytucji kultury. Poza 16 milionami dotacji w 2015 roku przekazaliśmy tej instytucji kolejne 2,2 miliona złotych przeznaczone na wsparcie festiwalu, inwestycje i organizacje innych wydarzeń kulturalnych, w tym bezpłatnych spektakli dla dużych rodzin i niepełnosprawnych mieszkańców regionu.