Świadkowie zeznają w procesie w sprawie zabójstwa w Jureczkowej. "Cała wieś mówi, że to nie Andrzej zabił ..."
Andrzej P. z Jureczkowej zasiadł na ławie oskarżonych Sądu Okręgowego w Krośnie pod zarzutem brutalnego pozbawienia życia znajomego z tej samej wsi. 52-latek jednak nie przyznaje się do winy.
Według przebiegu zdarzeń, które ustaliła prokuratura, w Nowy Rok Andrzej P. i Władysław M. z butelką wódki przyszli do Józefa P. Gdy Władysław M. wyszedł, pomiędzy gospodarzem a Andrzejem P. doszło do awantury. 52-latek chwycił taboret i zmasakrował Józefa P. Następnego dnia wrócił tam razem z Władysławem M. - po zostawioną kurtkę i portfel. Obaj widzieli, że 64-latek leży we krwi na podłodze, ale nie zareagowali. Alarm wszczął dopiero listonosz, który 3 stycznia przyszedł z przesyłką do Władysława P.
Nie będę siedział za kogoś
W dalszej części tekstu przeczytasz m.in.:
"Andrzej P. podczas śledztwa przyznał, że odwiedził Józefa P. i że doszło między nimi do kłótni. Obaj dali sobie po twarzy, ale potem - jak twierdzi 52-latek - opuścił jego dom i nie wie, co się dalej działo. Podczas procesu nieoczekiwanie oskarżony złożył nowe wyjaśnienia."
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień