Środa Wielkopolska: Były ksiądz spod Poznania skazany na więzienie za molestowanie i rozpijanie dwóch ministrantów
Stanisław B., były ksiądz, został skazany na półtora roku więzienia za molestowanie dwóch ministrantów oraz rozpijanie ich alkoholem. Proces w tej sprawie trwał niespełna godzinę. San oskarżony nie pojawił się w sądzie.
Sprawa byłego już księdza Stanisława B. sięga okresu od 2015 do 2016 roku. Mężczyzna był księdzem w jednej z parafii w Kórniku. To wtedy wykorzystywał seksualnie i rozpijał dwóch służących w parafii ministrantów. Obaj nie mieli wtedy skończonych jeszcze 18 lat, ale jednocześnie mieli powyżej 15 lat, dlatego też były kapłan nie odpowiadał za czyny pedofilskie.
Stanisław B. w przeszłości był m.in. proboszczem parafii w Wągrowcu. Niespodziewanie został jednak przeniesiony z Wągrowca do niewielkiej parafii na terenie powiatu gnieźnieńskiego, skąd potem trafił do Kórnika, gdzie dopuścił się molestowania. Kiedy sprawa wyszła na jaw, zajęła się nią nie tylko prokuratura, ale także sąd kościelny. Duchowni podjęli decyzję o wyrzucenia go ze stanu kapłaństwa.
- Ksiądz został wydalony ze stanu duchownego przez Watykańską Kongregację Nauki Wiary za dopuszczenie się przestępstwa przeciw szóstemu przykazaniu Dekalogu popełnionego z nieletnim poniżej 18. roku życia
- informował nas w przeszłości ksiądz Zbigniew Przybylski, kanclerz i rzecznik prasowy Kurii Metropolitalnej w Gnieźnie.
Jednocześnie duchowni zgłosili sprawę do prokuratury. Z kolei śledczy oskarżyli Stanisława B. o dopuszczenie się tzw. innych czynności seksualnych wobec dwóch ministrantów oraz rozpijanie ich alkoholem. Z uwagi na jego podeszły wiek (ponad 80 lat), nie zastosowano wobec niego aresztu. W ocenie śledczych były ksiądz nadużył zaufania, jakim darzyli go ministranci i dążył do zaspokojenia swoich potrzeb seksualnych. Jak ustalili śledczy, Stanisław B. miał m.in. rozbierać się, czy dotykać narządów płciowych obu ministrantów.
Sprawa trafiła do Sądu Rejonowego w Środzie Wielkopolskiej. Proces rozpoczął się w środę. Z uwagi na dobro pokrzywdzonych, którzy pojawili się w sądzie, sędzia Szymon Szmyt wyłączył jawność rozprawy, co oznacza, że nie możemy podawać informacji z sali sądowej.
- Materiał dowodowy zawiera informacje mogące naruszyć prywatny interes pokrzywdzonych, dlatego sąd postanowił wyłączyć jawność procesu
- tłumaczył sędzia.
Sam proces trwał jednak zaledwie kilkadziesiąt minut. Po niespełna godzinie sąd wydał wyrok, uznając byłego księdza Stanisława B. za winnego wszystkich zarzucanych mu czynów. Sąd skazał mężczyznę na półtora roku więzienia, pięcioletni zakaz kontaktów z oboma pokrzywdzonymi mężczyznami, zakaz zbliżania się do nich na odległość mniejszą niż 5 metrów, pięcioletni zakaz podejmowania działalności związanej z opieką nad małoletnimi lub ich edukacją. Jednocześnie sąd nakazał byłemu księdzu zapłacić obu pokrzywdzonym po 10 tys. zł zadośćuczynienia.
Stanisław B. nie pojawił się w sądzie, mimo iż odebrał wezwanie. Na sali rozpraw byli za to obaj pokrzywdzeni ministranci, którzy do sądu przyszli z bliskimi. Nie chcieli rozmawiać o wydarzeniach z przeszłości. Po ogłoszeniu wyroku ich bliscy nie ukrywali ulgi z faktu, że sprawa dobiegła końca. Środowy wyrok na razie jest jednak nieprawomocny, co oznacza, że były ksiądz może złożyć od niego odwołanie.
W kontekście Stanisława B. w przeszłości mówiło się także o wątku pedofilskim. Chodziło o okres, kiedy były już ksiądz jeszcze pracował w Wągrowcu. Chociaż prokuratura ustaliła, że tamtejsze wydarzenia miały miejsce w latach 1996-2001 i dotyczyły osoby poniżej 15. roku życia (aktualnie jest już dorosła), ostatecznie śledztwo nie zostało wszczęte, gdyż sprawa się przedawniła. Niewykluczone jednak, że właśnie z tego powodu były ksiądz został przeniesiony potem z Wągrowca do mniejszych miejscowości.
Czytaj więcej o sprawie: