Sawa zabrała stary most w Handzlówce. Nowego mieszkańcy nie mogą się doczekać. Jak dostać się na drugą stronę rzeki?
Most stał 90 lat i nic go nie ruszyło. Przyszły ulewy, rzeka wezbrała i mostu nie ma - mówią mieszkańcy Handzlówki. I rozpaczają, że nikt nie interesuje się tym, że nie mają jak dostać się na drugi brzeg. Zdesperowani poprosili o pomoc nowiny24.
Od niszczycielskich nawałnic, które przeszły nad Podkarpaciem, minęły już 4 tygodnie. Dziś rzeka Sawa w Handzlówce wygląda niepozornie. Ot, strumyczek. Jak mógł porwać wielki most?
- Woda była taka, że wszystko przykryła - opisuje jedna z mieszkanek, pokazując drogę i tereny przy moście. To kilka dobrych metrów od obecnego stanu Sawy. - U mnie też woda była, bo mieszkam niedaleko.
Kiedy rozmawiamy z mieszkańcami Handzlówki, przyjeżdża rowerzysta, który wybiera się do sklepu na drugą stronę rzeki.
- Rowerem przejadę, ale po prywatnych działkach - zaznacza. - Korzystamy z grzeczności.
Bo na drugą stronę dostać się można, ale przez działkę sąsiadki, na której sama zbudowała przeprawę. Pozwala z niej korzystać, ale gdyby zmieniła zdanie, to mieszkańcy musieliby pieszo pokonać ok. 8 kilometrów do najbliższego mostu. Jak twierdzą, nikt z władz gminy nie zapytał kobiety, czy mieszkańcy mogą swobodnie korzystać z mostku.
- W Manasterzu też zerwało most w tym samym czasie i już 3 lipca wojsko z Niska postawiło tam most tymczasowy. Dwa dni budowali, 5 lipca został oddany, nawet minister Mariusz Błaszczak przyjechał - opowiada mieszkanka Handzlówki.
- ZOBACZ: Tak saperzy z 21. Brygady Strzelców Podhalańskich pomagali powodzianom z Podkarpacia [ZDJĘCIA]
- Władze gminy Jawornik załatwiły wszystko jednego dnia - dodaje jej sąsiad. - Tam się dało w dwa dni, a u nas nie można?
Trudna sytuacja dla biznesu
- Mam lokal, w którym zatrudniam 7 osób. Niektóre z nich utrzymują całe rodziny dzięki tej pracy. COVID załatwił, że trzy miesiące byliśmy bezczynni - mówi właściciel pensjonatu i pizzerii, pan Tadeusz. - Trochę ruszyliśmy, a tu kolejne nieszczęście, most się zawalił. Mam spadek obrotów o 60 proc.
Pan Tadeusz do Handzlówki przyjechał kilka lat temu ze Śląska i otworzył tu biznes. Nie może nachwalić się swoich pracownic. Nie chce ich zwalniać, choć sytuacja jest ciężka.
- Ludzi trzymam na siłę. Za sprawą subwencji daję wypłaty i płacę ZUS. Płacę podatki, a tutaj nic się nie dzieje. Przyjechał pan premier Morawiecki, popatrzył, zrobił sobie zdjęcia z mieszkańcami i pojechał. A nic się nie dzieje - rozkłada ręce.
Pizza u pana Tadeusza ponoć najlepsza w okolicy. Potwierdzają to opinie klientów.
- Przyjeżdżali do mnie z Albigowej, ale teraz, jak mają zrobić dodatkowo 8 kilometrów, to rezygnują - rozkłada bezsilnie ręce właściciel interesu. - Jak przyjeżdża ktoś na nocleg, to się błąka. Wczoraj mieliśmy klienta o pierwszej w nocy, nie mógł dojechać.
- Ostatnio był tu wypadek - dodaje inny mieszkaniec, wskazuje ręką odciętą drogę. - Karetka z policją przyjechały, a tu koniec przejazdu. Musiały się cofać i objeżdżać. A przecież w takiej sytuacji liczy się każda sekunda!
Objazdy są. Ale drogi wąziutkie.
- Do parkieciarni jadą czasem TIRy. Jak się wyminąć na drodze? - pytają mieszkańcy.
A kładki wciąż nie ma
Na przystanek autobusowy przejść trzeba nawet 5 kilometrów. A co ze szkołą?
- Autobus we wrześniu nie dojedzie, żeby zabrać dzieci do szkoły - martwią się mieszkańcy Handzlówki. - Nie wszyscy mamy samochody.
Jest też sąsiedzka samopomoc. Ludzie umawiają się i razem jeżdżą na zakupy.
- Samochodem to jeszcze można pojechać. A starsze osoby? Przecież nie będą dźwigać zakupów.
Na potwierdzenie tych słów przychodzi starsza pani, obładowana zakupami. Są tak ciężkie, że musi postawić je na ziemi i złapać chwilę oddechu.
- Trzeci tydzień, a nawet kładki nie ma - rzuca z oburzeniem.
- Cały czas trwają rozmowy - zapewnia Anna Kluz, sołtys Handzlówki (stanowisko objęła po Jakubie Czarnocie, który w wyborach w 2018 r. awansował na wójta gminy Łańcut). Sołtyska spokojnie stara się tłumaczyć, jak się mają sprawy, coraz bardziej zniecierpliwionym mieszkańcom.
- Nawet jakbym zrobiła tę drewnianą kładkę, to gdyby w ciemnościach ktoś wpadł do tej rzeki, ja za to będę odpowiadać
- argumentuje sołtys.
Ale to nie przekonuje ludzi.
- Wydaje mi się, że będzie bezpiecznie chodzić po takiej kładce, niż przez chodzenie śliskimi brzegami po cudzych działkach. Gdzie nie ma żadnych zabezpieczeń i błoto po deszczu - odpowiada jej mieszkanka.
- Za drogę odpowiada Starostwo Powiatowe w Łańcucie i Zarząd Dróg Powiatowych - wyjaśnia wójt gminy Łańcut Jakub Czarnota, który pojawia się na miejscu i solidarnie pozuje do zdjęcia z mieszkańcami. - To, że nic nie widać, nie oznacza, że nic się nie dzieje - zapewnia gorąco. - Są czynione starania, żeby jak najszybciej pozyskać pieniądze na budowę tego mostu. Kluczem jest otrzymanie pieniędzy z budżetu państwa. Jest szansa na to, że środki na odbudowę tego mostu będą jeszcze w tym roku.
Coś się wreszcie ruszyło
A co z pomocą wojska, o którą dopominają się mieszkańcy Handzlówki?
- Wojska inżynieryjne odbudowały i naprawiły mosty tam, gdzie nie było żadnego dojazdu. W Handzlówce wyznaczono objazdy, które umożliwiają przejazd w krótkim czasie
- mówi Nowinom Ewa Leniart, wojewoda podkarpacki.
I dodaje, że starostwo w Łańcucie prowadzi rozmowy z właścicielem mostu tymczasowego w sprawie jego szybkiego dostarczenia i ustawienia w pasie drogi.
Słowa wojewody potwierdza wójt gminy Łańcut. Na ostatniej sesji rady gminy zadeklarował, że tymczasowa przeprawa zostanie wybudowana do końca wakacji.
- Most będzie przystosowany do ruchu ciężkiego, czyli od września będzie mógł nim jeździć również autobus - brzmi zapewnienie gospodarza gminy, który powołał się na deklarację zarządu dróg powiatowych, a także wykonawcy budowy, którym jest firma Strabag.
Na sesji padły też słowa o regularnym udrożnianiu rzek w gminie, tak aby w przyszłości nie dopuścić do ponownego koszmaru mieszkańców.
- Trzeba siadać i z ludźmi gadać - kwituje sentencjonalnie pan Tadeusz z Handzlówki.