Sandra Korzeniak to jedna z ważniejszych, ale też najbardziej niekonwencjonalnych aktorek polskiego teatru. Wkrótce będziemy mogli ją obejrzeć w filmie „Dziura w głowie”.
Niebawem zobaczymy Panią w debiutanckim filmie fabularnym Piotra Subbotko. Jak Pani trafiła do tej produkcji?
Poznaliśmy się z Piotrem kilka lat wcześniej, kiedy robił krótkie filmy. Już wtedy opowiadał mi o swoich planach na pełnometrażowy debiut. Kiedy przystąpił do jego realizacji, zaprosił mnie do zagrania jednej z ról.
Jak się pracuje z reżyserem, który debiutuje w kinowej fabule?
Piotr to bardzo dojrzała osoba - jako artysta, ale również jako człowiek. Już kiedy pracowałam z nim przy krótkim metrażu, widać było, że to bardzo inteligentna wrażliwa i piękna osoba. Obdarza aktora dużym zaufaniem.
W „Dziurze w głowie” gra Pani ze znakomitymi kolegami po fachu - Bartłomiejem Topą, Andrzejem Szeremetą i Ewą Dałkowską.
Andrzeja Szeremetę znałam od dawna z teatru. Z kolei Bartka Topę poznałam dopiero przed zdjęciami do „Dziury w głowie”. Ponieważ jestem osobą dosyć wstydliwą, musiałam przełamać się, aby zagrać z nim mocno intymne sceny. Mocno przeżyłam to spotkanie.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień