Pani Sylwia Dullin wydała książkę i zaprasza na albumowe spotkanie we wtorek, 9 października do Książnicy
Dobrze znana naszym Czytelnikom pani Sylwia Dullin spisała i wydała historie rodzinne, osobiste, które przeplatają się z barwnym, często zaskakującym obrazem dawnego Torunia.
- Nazywam się Sylwia Dullin i jestem rodowitą torunianką. Urodziłam się w niedzielne popołudnie 7 grudnia 1930 roku, w domu mojej babci Pelagii Czecha-kowej przy Rynku Nowomiejskim numer 1 jako córka Eleono-ry Dullin z domu Czechak i Edmunda Dullin - tak rozpoczyna opowieść o swojej rodzinie, o życiu swoich sąsiadów, o tym wszystkim, co działo się wokół Rynku Nowomiejskiego, pani Sylwia Dullin. - Poród był bardzo ciężki i z trojaczków przeżyłam tylko ja. Następnego dnia po moich narodzinach, czyli 8 grudnia, w święto Matki Boskiej zostałam ochrzczona w kościele św. Jakuba. (...) Zaraz po chrzcie zostałam zaniesiona przez gospodynię babci, Różę, do prababci Pauliny Winiarskiej, która mieszkała w domu swojego syna przy Rynku Nowomiejskim numer 27. Prababcia jako najstarsza z rodu pobłogosławiła mnie i oddała pod opiekę Matce Boskiej Nieustającej Pomocy. (...) Zapamiętałam ją jako kobietę w czarnej, długiej sukni, z charakterystycznym krzyżem na szyi, który nosiła od czasów powstania styczniowego (zabrała go ze sobą do grobu...) Na palcu prawej ręki, przy ślubnej obrączce, miała srebrny pierścionek z Orłem i Pogonią.
Szmat czasu...
Pani Sylwia Dullin spisała i wydała w formie książkowej historie rodzinne, osobiste. Obejmują ona szmat czasu, od lat przed pierwszą wojną światową po dziś.
Książkę poza licznymi zdjęciami wzbogacają wyimki z ówczesnych gazet, przywołujące klimat tamtych dni, a przede wszystkim bardzo obszerne przypisy Sylwii Grochowiny, układające się w w odrębną, a jednocześnie uzupełniająca opowieść o mieszkańcach dawnego Torunia. Oddajmy jeszcze głos pani Sylwii Dullin.
- W zasadzie, od urodzenie do dzisiaj nie zmieniłam miejsca zamieszkania. Moi dziadkowie Pelagia i Antoni Czechakowie przenieśli się ze Starego Miasta, gdzie zamieszkiwali i mieli restaurację na ulicy Chełmińskiej, na Nowy Rynek 1. Wydzierżawili tutaj restaurację, a w krótkim czasie odkupili całą posiadłość, składającą się z dwóch domów gotyckich. Przystąpili do przebudowy. Przebudowy dokonali toruńscy budowniczowie Rosenau i Wichert, w bardzo krótkim czasie - od marca do listopada 1910. Powstała duża parcela z dwunastoma mieszkaniami lokatorskimi i czterema sklepami.
W listopadzie dziadkowie otworzyli własną restaurację i hotelik. Na całym pierwszym piętrze urządzili swoje mieszkanie według ówczesnej mody. Musiało posiadać sypialnie, jadalnię, pokój gościnny i obowiązkowo salon, który był wizytówką statusu majątkowego rodziny.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień