Nocka w baraku. „Wy macie mieszkania i jest wam źle. My bez domu, ale zadowoleni”
- Było już liczenie ptaków, później dzików. Skoro teraz macie liczenie bezdomnych, to mnie też policzcie - mówi Leszek, 62-latek, od ćwierć wieku bez mieszkania.
Ty to sobie umiesz romantyczny wieczór zapewnić - skwitowała koleżanka, gdy powiedziałam jej, że wybieram się na nocne liczenie bezdomnych. Przypadło z 13 na 14 lutego (a przecież 14-go są walentynki).
Środa, po godz. 17. Inni wrócili albo wracają z pracy. My dopiero wyruszamy - w Fordonie, największej dzielnicy Bydgoszczy, policzymy bezdomnych. Tych, którzy mieszkają gdziekolwiek, byle nie w schronisku.
W Fordonie, największej dzielnicy Bydgoszczy, policzyliśmy bezdomnych. Tych, którzy mieszkają gdziekolwiek, byle nie w schronisku.
Startujemy radiowozem. Mamy do odwiedzenia 10 miejsc. W nich koczują bezdomni. Nie ma gwarancji, że kogoś zastaniemy. Wielu z tych ludzi każdą noc spędza gdzie indziej...
Co się działo tej nocy w Fordoie? Zapraszamy do czytania całej wersji artykułu.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień