Morderstwo w Kostrzynie. Oskarżony Dymitar: My go nie zabiliśmy, my go tylko pobiliśmy
W sprawie zabójstwa, do którego doszło w Kostrzynie, wciąż jest wiele znaków zapytania. Czy proces, który właśnie ruszył przed sądem, odpowie na te pytania?
- Nas wszyscy szanują za to, że jesteśmy dobrymi chłopakami. Niewinni siedzimy w areszcie – mówił na sali rozpraw gorzowskiego sądu okręgowego Martin D. To urodzony w 1989 r. Bułgar, który jest oskarżony o morderstwo, do jakiego doszło 14 maja przy ul. Jana Pawła II w Kostrzynie. Na ławie oskarżonych siedzi wraz z… rok młodszym bratem Dymitarem D. oraz z 50-letnim ojcem Ivanem H. Każdy z nich ma zarzut zamordowania ich 32-letniego rodaka (Krasimira) oraz ciężkiego zranienia jego 26-letniej dziewczyny, na co dzień prostytutki (Ayry).
Mężczyźni nie przyznają się do winy. To, do czego doszło w dziesięć miesięcy temu w Kostrzynie widać jednak na zapisie monitoringu.
Na odtwarzanym na sali rozpraw materiale doskonale widać, jak na ulicę podjeżdżają dwa ciemne samochody. Na zapisie z jednej kamery widać, że z jednego z nich wychodzi trzech mężczyzn, którzy podchodzą do czekającej na chodniku pary. Widać też bójkę pomiędzy kilkoma osobami. Z kolei zapis z drugiej kamery widać, jak jeden z mężczyzn atakuje kobietę. Na zapisie monitoringu widać, że napastnik robi zamach charakterystyczny dla ataków nożem Cała akcja trwa raptem kilkadziesiąt sekund. Po ataku mężczyźni wsiadają do samochodów i odjeżdżają. W samochodach nawet nie było zgaszonych silników…
Jak zostało zapisane w akcie oskarżenia, 32-latek pięciokrotnie został ugodzony nożem w plecy, brzuch i tętnicę prawego uda. Dostał krwotoku wewnętrznego i zewnętrznego. Zmarł kilkadziesiąt sekund po otrzymaniu ciosów. Zadano mu rany co najmniej dwoma nożami.
26-latkę udało się uratować. Ma być jednym ze świadków. W sądzie ma stawić się podczas najbliższego, trzeciego już, posiedzenia. Zostało ono zaplanowane na 14 kwietnia. Dziś kobieta prawdopodobnie przebywa w Bułgarii.
- Nie przyznaję się. My go nie zabiliśmy, tylko pobiliśmy – mówił w sądzie Dymitar.
Co Bułgarzy robili w Kostrzynie? Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, przyjechali do Polski, bo chcieli wyjaśnić sprawę dotyczącą „terenu wpływów” z pracy 26-latki. Tuż przed zabójstwem 32-latka pracowała ona dla niego. Wcześniej była jednak związana z rodziną napastników. Była nawet dziewczyną Dymitara.
- Zerwaliśmy, bo ona chciała być prostytutką, nie chciała być ze mną – mówił 30-latek.
Na zakończone starciem z późniejszą ofiarą spotkanie napastnicy przyjechali w towarzystwie czwartego Bułgara. To Ivaylo, kuzyn dwóch braci. Mieszkał on przy ul. Asfaltowej. Pozostała trójka przyjechała do niego z Berlina. W towarzystwie Bułgarów na spotkanie z 32-latkiem pojechało jeszcze dwóch Rumunów. Na zapisie z monitoringu widać, że gdy mężczyźni wysiadający z jednego z aut zaatakowali 32-latka, oni przyglądali się temu z oddali.
Gdy Bułgarzy odjeżdżali z ul. Jana Pawła II w Kostrzynie, jeszcze nie wiedzieli, że 32-latek nie żyje. Dowiedzieli się o tym kilka dni później w Berlinie, gdy zaczął ich szukać brat zamordowanego. Zemsty zaczęła szukać też rodzina 32-latka.
- Pod dom Ivayla przyszło 40 osób, same kobiety. Zaczęły wybijać okna. To samo było w moim domu. Przestraszyliśmy się, ruszyliśmy do Anglii – opowiadał w trakcie śledztwa Dymitar.
W międzyczasie za Bułgarami wysłano europejski nakaz aresztowania. Był on jednak wystawiony jedynie na trójkę – ojca i jego dwóch synów. Gdy więc cała czwórka została zatrzymana do kontroli przez francuskie służby, Ivaylo został puszczony wolno. Ivan H., Martin i Dymitar D. zostali przewiezieni do Polski.
Proces w ich sprawie ruszył na początku marca. Całej trójce grozi kara dożywotniego więzienia. Nie jest jednak wykluczone, że kara zostanie zróżnicowana. 50-letni Ivan H. cztery lata przed wydarzeniami w Kostrzy¬nie wyszedł z bułgarskiego więzienia. Odsiedział w nim 19 z 23 lat za morderstwo. Jeśli więc 50-latek uznany zostanie winnym zabójstwa 32-latka, będzie to dla niego recydywa (zachodzi ona, gdy skazany w ciągu pięciu lat po odbyciu co najmniej sześciu miesięcy kary za podobne przestępstwo, za które już został wcześniej skazany).
Wyrok zapadnie nie wcześniej jak po świętach wielkanocnych. W ostatni wtorek odbyła się druga już rozprawa. Zeznawał na niej Ivan D. Swoją opinię przedstawiał też biegły.
Jak mówił nam po rozprawie mecenas Jerzy Synowiec, obrońca 50-latka, do zakończenia procesu prawdopodobnie pozostało niewiele. Poza wysłuchaniem pokrzywdzonej Bułgarki, w planach jest też zapoznanie się z opinią biegłego psychiatry oraz wysłuchanie kilku świadków.