Miała być szybka i tania pożyczka od znajomego. Teraz znaleźli się na skraju rozpaczy
Zdesperowani ludzie podpisywali weksle na sumy większe niż w rzeczywistości mieli otrzymać. Zdaniem prokuratury, system pożyczek stosowany przez Jarosława K. naruszał „przepisy antylichwiarskie”.
Kiedy Wojciech Perliński, prezes ścigającego lichwę Stowarzyszenia 304 kk przyjechał przed rokiem do Rzeszowa, mówił wprost, że ofiary lichwy reagują mniej więcej tak, jak ofiary gwałtu. Wbija się je w poczucie wstydu, zarzuca się im, że sprowokowały własne nieszczęście. Dlatego mało kto przyznaje się we własnym otoczeniu, że padł ofiarą lichwy. A często jest tak, że są jeszcze w trwających umowach z lichwiarzami i boją się im narazić.
W akcie oskarżenia Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie nieprzypadkowo pojawia się sformułowania „przymusowe położenie”.
- Ludzie zapędzeni finansowo w kozi róg podpisaliby nawet własny wyrok śmierci, byle przedłużyć o parę tygodni własną egzystencję ekonomiczną - tłumaczył przed rokiem Perliński. Wtedy prokuratura dopiero zbierała dowody. Teraz akt oskarżenia jest już w sądzie. Jego lektura pozwala poznać schemat działań, który wielu ludzi zaprowadził na skraj rozpaczy.
W dalszej części przeczytasz:
- jak wyglądał system pożyczek stosowany przez Jarosława K.
- jak na interesach z Jarosławem K. wyszli jego "klienci"
- jak podejrzany tłumaczył śledczym swoją działalność
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień