
Mam tę „przyjemność” (od kilku tygodni wątpliwą, cudzysłów nie jest przypadkowy) jeździć białostocką komunikacją miejską. A konkretnie linią, która łączy olbrzymie osiedle TBS-y z centrum miasta.
Jak olbrzymie osiedle, to i wielu pasażerów. Tak wielu, że w godzinach szczytu wszystkie miejsca siedzące są zajęte już na drugim przystanku. Ale nie bądźmy drobiazgowi, są jeszcze miejsce stojące. Są jednak dni, gdy znalezienie nawet miejsca stojącego w przegubowym autobusie graniczy z cudem. W dodatku podróż do centrum trwa prawie pół godziny.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień