Maleńki zaułek Ślepego Antka. Ejbra, który stał się bohaterem
Wspomniano o nim jako o osobie, którą znało całe przedwojenne Chwaliszewo. Był tam znany jako „Ślepy Antek”. Mówiono o nim jako o przywódcy „eki” Chwaliszewa. Niektórzy dobrodusznie określali go mianem „juchty chwaliszewskiej”. Była to postać legenda - tak o poznaniaku Antonim Gąsiorowskim pisze w Kronikach Miasta Poznania z 1995 roku Marian Woźniak.
Przez wiele lat zapomniany dla poznaniaków „Ślepy Antek” zapisał się znacząco na kartach historii nie tylko Chwaliszewa, ale także Poznania i Wielkopolski. Dziś „Ślepy Antek” ma swój - najmniejszy w całym Poznaniu! - zaułek na Chwaliszewie. Doczekał się go dopiero w zeszłym roku. Kim naprawdę był Antoni Gąsiorowski, chwaliszewski ejber, który stał się bohaterem Poznania?
Jak donoszą kroniki Antoni Gąsiorowski był drobnym handlarzem, woźnicą przedwojennej firmy Hartwig, który swój wolny czas lubił spędzać w knajpkach „Grubego Jasia” czy „Koniecznego” przy ulicy Piastowskiej.
- Gąsiorowski to był taki urwis Chwaliszewa, który podczas II wojny światowej przystąpił do Armii Krajowej. Był jednym z głównych wykonawców i bezpośrednim uczestnikiem Akcji Bollwerk
- opowiada Andrzej Rataj, przewodniczący Rady Osiedla Stare Miasto.
Patriotyczny chuligani żołnierz na froncie
Była to akcja wojskowa podjęta w nocy z 20 na 21 lutego 1942 roku. Dwunastu żołnierzy Armii Krajowej i pięciu mieszkańców Chwaliszewa podpaliło magazyny III Rzeszy w porcie rzecznym, w których znajdowała się niemiecka żywność i mundury wojskowe. Szczególnie Antek wyróżniał się niespotykanym w tym środowiskiem poczuciem patriotyzmu. Według doniesień historyków następnego dnia z magazynu, gdzie przechowywane były odebrane Polakom gramofony, miały dobiegać dźwięki Mazurka Dąbrowskiego. To także miało być dziełem Gąsiorowskiego.
Po przeprowadzeniu śledztwa przez Gestapo aresztowano wszystkich uczestników akcji. Prawdopodobnie wtedy został stracony właśnie „Ślepy Antek”.
- W czasie brutalnych przesłuchań, gdy przerażeni żołnierze AK błagali Antka, by zachował zasady tajemnicy konspiracyjnej, odpowiadał niezmiennie: jestem żołnierzem na froncie i chcę zginąć jako żołnierz
- przytacza w kronice historyk Marian Woźniak.
- Akcja Bollwerk sprawiła wiele szkód okupantowi. Dlatego też zamordowano m.in. Gąsiorowskiego. Gdy zginął, miał ponad 40 lat - dodaje Rataj.
Skąd pseudonim Ślepy Antek?
Jak mówi Jerzy Ruciński ze Stowarzyszenia Chwaliszewo, legendy na ten temat są dwie.
- Z racji tego, że Gąsiorowski wywodził się z juchty chwaliszewskiej, oko miał stracić prawdopodobnie w jednej z bójek. Jednak rodzina „Ślepego Antka”, z którą się spotkaliśmy, przedstawiła odmienną historię. Ponoć zza młodu Gąsiorowski pracował u hrabiego pod Poznaniem. Tam miał się wdać w sprzeczkę z synem hrabiego, który przypadkiem wybił mu oko. Hrabia poczuwał się do odpowiedzialności, podjął się leczenia Antka, a nawet sprawił mu szklane oko, co było na te czasy novum
- opowiada Jerzy Ruciński.
Rewitalizacja skweru
Stworzenie zaułku ku czci chwaliszewskiego bohatera było na początku inicjatywą mieszkańców dzielnicy. Postać Antoniego Gąsiorowskiego przypomnieli uczniowie ze Szkoły Podstawowej nr 40, mieszczącej się na Garbarach.
Jego otwarcie miało miejsce w 2015 roku, jednak dopiero w zeszłym roku ustawiono tam miejską tabliczkę z informacją „Zaułek Ślepego Antka”. Teren nie był jeszcze wtedy zagospodarowany.
- Nie było to na tyle oficjalne wydarzenie, by miasto się wówczas tym skwerem zainteresowało. W trakcie imprezy na skwerze poznaliśmy jednak rodzinę „Ślepego Antka”, która przedstawiła nam pokrótce swoje drzewo genealogiczne - opowiada Ruciński.
Dopiero na przełomie 2015 i 2016 roku z własnych środków zaniedbany teren między Czartorią a łącznikiem z Tylnym Chwaliszewem zrewaloryzował prywatny inwestor - spółka Nowa Sienna.
- Trzeba promować takie dobre przykłady działania deweloperów. Skwer ten ma nieuregulowany stan prawny, wobec czego nie było szans, aby został upiększony z pieniędzy miejskich. Cieszymy się, że dzięki działaniom tej spółki teren, który dotychczas był niezagospodarowany, dziś cieszy wszystkich i znacznie podnosi walory okolicy. Warto dodać, że oprócz tego skwerku, deweloper Nowa Sienna zbudował za własne pieniądze schody wiodące z Tylnego Chwaliszewa na wał nadwarciański, pięknie wybrukował otoczenie i dokonał nasadzeń zieleni w otoczeniu - mówi Rataj. - Podkreślamy takie dobre działania, bo jest to pozytywny przykład dla innych deweloperów, których przekonujemy do takich pożytecznych inicjatyw.
Marcin Wiśniewski z Nowa Sienna uzupełnia: - Kiedy postawiliśmy na Chwaliszewie swój budynek, postanowiliśmy też tę przestrzeń wokół ogarnąć. Zwłaszcza że niegdyś były tam chaszcze, wertepy i wychodek dla psów. Dziś więc jest tam miejsce do siedzenia z widokiem na park w Starym Korycie Warty, który powstał niedawno - opowiada Wiśniewski.