Ludzie zza granicy są zachwyceni naszym miastem
Gorzów to moje miasto i czuję się z nim absolutnie związana. Ma duży potencjał. Wielu ludzi robi tu niesamowite rzeczy - mówi Julia Adamczyk, która robi swój teatr
Dlaczego otworzyłaś teatr?
Zagrałam w zerówce babcię w „Czerwonym kapturku” i to był pierwszy ważny moment. Jako jedenastolatka, dzięki mojej cioci, trafiłam do Studia Teatralnego przy Teatrze im. Juliusza Osterwy i tam zostałam cztery, pięć lat. Potem spotkałam na swojej drodze, całkiem przypadkiem, choć uważam, że nie ma przypadków (śmiech), Konrada Stalę, który prowadził w GDK grupę teatralną, przyłączyłam się więc do niej. To był moment, w którym zobaczyłam, jak może wyglądać teatr nieinstytucjonalny. To mnie bardzo zainspirowało i postanowiłam założyć Teatr BABA. Mam już na koncie dwa pierwsze spektakle i liczę na więcej.
Skąd nazwa?
Wynikła stąd, że byłam na wyjeździe, projekcie teatralnym, organizowanym przez Teatr Brama. Tam poznałam wiele inspirujących osób - w szczególności kobiet, powstała jakaś żeńska energia i nagle mnie oświeciło. Krzyknęłam - „BABA! Tak! BABA!”. Zaznaczam, że BABA jest dedykowana także mężczyznom.
A ty też jesteś taka swojska baba? Tak o sobie mówisz.
(Śmiech) tak wiele osób twierdzi. Od zawsze jednak dotykały mnie też tematy kobiet, jest wiele rzeczy, które nas łączy.
I to chcesz ukazać w swoich spektaklach?
Też, też. Dwa pierwsze moje spektakle dotykały w wielu tematach kobiecych spraw.
W Gorzowie da się robić teatr?
Gorzów to moje miasto i czuję się z nim absolutnie związana. Ma duży potencjał. Jest tu wielu ludzi, którzy robią niesamowite rzeczy. Ludzie zza granicy przyjeżdżają i mówią - Wow! Co za freakowe miasto! Miasto kreatywnych ludzi. To, że nie dostajemy pieniędzy z miasta, uruchamia nas. Musimy działać z podwojoną siłą i z podwojonym rezultatem robić super rzeczy.
Gdzie grasz i ile kosztuje wstęp na Twoje spektakle?
Gram za darmo i na razie w Miejskim Centrum Kultury. Ja założyłam swoją BABĘ i wiem, co sobie pomyślisz - to są dopiero początki, ja jestem młoda i jeszcze nie jestem pewna... I tak, to prawda, chociaż właściwie jestem pewna, że to mogłoby się rozwinąć i stać się odrębną, dobrze działającą instytucją miejską. Chcę robić dobre spektakle, oddziałujące na publiczność. Przede wszystkim jednak marzę o tym, aby teatr mówił o rzeczach ważnych, zmuszał ludzi do refleksji, a nie tylko do prostej rozrywki.
Starasz się o własne miejsce?
Chciałabym zdobyć od miasta przestrzeń, aby ludzie wchodzili do teatru i wiedzieli, że są w BABIE. W miejscu, gdzie można ze sobą rozmawiać, wymieniać poglądy.
Rozmawiał: Kacper Andruszczak