Komin, który widać z daleka
Najlepiej widać go po zmroku. Ponad 200-metrowa konstrukcja góruje nad Poznaniem. Zakończona jest czerwonymi światłami ostrzegającymi samoloty o konstrukcji niecodziennej wysokości. Mowa oczywiście o kominie elektrociepłowni Dalia w Karolinie.
To jedna z najwyższych tego typu konstrukcji w Polsce, chociaż od rekordzisty (czyli komina elektrowni w Jaworznie mierzącego ponad 300 metrów) jest o około 100 metrów niższa.
- Komin wykonano z żelbetonu i mierzy dokładnie 202 metry. Jest oznakowany zgodnie z przepisami ruchu lotniczego. Stąd jego biało-czerwona barwa i światła ostrzegawcze
- tłumaczy Karolina Borowczyk, szefowa działu ochrony środowiska firmy Veolia. Budowa komina rozpoczęła się w 1973 roku, a odbiór końcowy nastąpił w sylwestra następnego roku.
- Na samej górze znajdziemy pięć pomostów rewizyjnych. Dzierżawimy je między innymi nadawcom sygnałów radiowych czy telekomunikacyjnych. Wysokość komina zapewnia dobrą jakość sygnału - mówi Borowczyk.
Raz na pięć lat komin musi przejść tak zwaną rewizję. Wtedy cała elektrociepłownia korzysta z mniejszej, 60-metrowej konstrukcji.
- Sam komin ma za zadanie wyprowadzić do powietrza gazy powstające w procesie spalania. Podłączone są do niego trzy piece węglowe i jeden na biomasę
- wyjaśnia Karolina Borowczyk.
Na szczycie komina znajduje się monitoring substancji emitowanych do powietrza. W ostatnich latach wartości wytwarzanego dwutlenku węgla czy pyłu spadają kilkukrotnie, co jest dobre dla środowiska. Sama emisja z komina elektrociepłowni jest porównywalna do tej z kominów 40 domów mieszkalnych.
- Jednak elektrociepłownia ogrzewa 500 tysięcy osób, a poza tym wytwarza energię elektryczną i parę wodną
- precyzuje Karolina Borowczyk.
Z parą wodną związany jest biały dym, który unosi się z komina. Widzimy wtedy moment, w którym skrapla się ona w powietrzu. Ilość dymu jest uzależniona od rodzaju spalanego paliwa.
Niewykluczone, że niebawem komin będzie miał nowych... lokatorów. Veolia jest bowiem w trakcie budowy platformy lęgowej dla sokoła wędrownego.
- Ma on to do siebie, że zasiedla gotowe gniazda. Liczymy, że pojawi się w platformie jak najszybciej. Jeśli sokół w niej zamieszka, od razu zobaczymy to w systemie zamontowanego monitoringu
- podsumowuje Karolina Borowczyk.