Firma G. udzielała „toksycznych”, niemożliwych do spłacenia pożyczek. Na ławie oskarżonych zasiądzie 49-latek z Łodzi
Afera z lichwiarskimi pożyczkami. Firma G. udzielała „toksycznych”, niemożliwych do spłacenia pożyczek. Efekt był taki, że pokrzywdzeni tracili nieruchomości, które były znacznie więcej warte niż pożyczki. Tak twierdzi prokuratura.
W sprawie tej afery na ławie oskarżonych zasiądzie 49-letni Piotr Ż. z Łodzi. Śledczy zarzucili mu że jako pośrednik pozyskiwał na rzecz firmy G. pożyczkobiorców, których w ten sposób narażał na „niekorzystne rozporządzenie mieniem”. Akt oskarżenia w tej sprawie trafił do Sądu Okręgowego w Łodzi.
Klienci nie dawali rady spłacać raty pożyczki
Według prokuratury proceder polegał na tym, że Piotr Ż. działał na rzecz firmy G., która udzielała pożyczek pod zastaw nieruchomości. Klienci zwykle nie dawali rady spłacać raty pożyczki. I wtedy do akcji wkraczał partner firmy G. Był to Igor T., który przejmował długi klientów razem z ich nieruchomościami. Sprawę Igora T. i osób związanych z firmą G. wyłączono do osobnego postępowania.
Jak w praktyce wyglądał proceder? Wśród pokrzywdzonych są m.in. Teresa i Antoni Ł. Ich problem polegał na tym, że w ramach hodowli zamówili krowy mleczne. Niestety, kontrahent dostarczył je przed terminem, gdy państwo Ł. nie miało jeszcze pieniędzy na zapłatę. Mając nóż na gardle państwo Ł. skorzystało z oferty firmy Ł., czego potem bardzo żałowało.
Dodatkowo zapłacili 8,5 tys. zł za notariusza i taksówkę
Teresa i Antoni Ł. zawarli z firmą G. umowę o pożyczkę. Polegała na tym, że pożyczkobiorcy dostaną 50 tys. zł pod zastaw działki rolnej o powierzchni 5,5 ha w gminie Puńsk na Podlasiu. Wkrótce okazało się, że firma G. pożyczyła nie 50 tys. zł, lecz 58,5 tys. zł. Owe dodatkowe 8,5 tys. zł to był koszt umowy notarialnej i kursu taksówki, którą pokrzywdzonych przywieziono do Łodzi.
Podpisując umowę o pożyczkę państwo Ł. zobowiązali się do spłacania rat miesięcznych w wysokości 2,3 tys. zł i do zwrotu 120 tys. zł. Na taką też kwotę firma G. zajęła im hipotekę. Gdy nastąpiły problemy ze spłatą pożyczki, Teresie i Antoniemu Ł. znaleziono nowego inwestora. Był nim wspomniany Igor T.
Państwo Ł. straciło co najmniej 150 tys. zł
Następnym krokiem było udanie się do kancelarii notarialnej w mieście pod Łodzią i podpisanie umowy między państwem Ł. a Igorem T. Wynikało z niej, że firma G. zgadza się, aby własność działki została przeniesiona na rzecz Igora T., który Teresie i Antoniemu Ł. miał pożyczyć 150 tys. zł.
Według Prokuratury Okręgowej w Piotrkowie Trybunalskim, która prowadziła śledztwo w tej sprawie, Teresa i Antoni Ł. w ramach tej umowy nie dostali żadnych pieniędzy, przez co stracili co najmniej 150 tys. zł.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień