Dylemat ma smak szynki
Najlepszy tradycyjny polski bigos jest robiony ze "wszystkiego", w tym z resztek wędlin. Wręcz dobry jest dopiero po tygodniu, a najlepszy nawet po kilku miesiącach.
Babcie, mamy i ojcowie powtarzali nam, że do kosza nie wyrzuca się jedzenia, a szczególnie chleba. Może dlatego wciąż wielu wiesza resztki pieczywa obok śmietników. Mimo to tysiące ton jedzenia kupujemy i marnujemy.
Ale nadeszła Unia Europejska ze swoimi standardami. Z jednych się śmialiśmy, jak z „prostowania bananów”, ale prawie wszyscy uznajemy jednak wyśrubowane europejskie normy, które mają nam gwarantować jakość życia i "żucia". Tak jest ze ścinkami wędlin, o których piszemy w dzisiejszym wydaniu Dziennika Łódzkiego.
Owszem, nie wiemy, co w tych ścinkach jest, ale to zależy od uczciwości handlowców. Dla uboższych te resztki smakują jak najlepsza wędlina, choć fundacjom dla biednych nie można ich przekazać. Dla bogatszych owe ścinki posmakują ich czworonożnym pupilom, a zaradni wykorzystają je do bigosu. Zakazywać handlu resztkami? Ot, dylemat...