Gdy policja zachodzi do zagrody Antoniego Bartosa w kolonii Bodzów we wsi Miedźna, dwaj funkcjonariusze nie czują się pewnie. Mają sprawdzić, czy w gospodarstwie jest duch.
Gdy policja zachodzi do zagrody Antoniego Bartosa w kolonii Bodzów we wsi Miedźna, dwaj funkcjonariusze nie czują się pewnie. Mają sprawdzić, czy w gospodarstwie jest duch.
Rozkaz przyszedł z góry, dyskusja wykluczona, chociaż na żadnym policyjnym szkoleniu nie było mowy o tym, jak łapać w kajdanki siły nieczyste. Jest rok 1934, policja nie wierzy w duchy, ale u Bartosa coś wyraźnie się dzieje. Sprawą wkrótce zainteresuje się cała śląska prasa.
Szef miejscowego posterunku wyjaśnia podwładnym, że nie mają biegać za zjawami, tylko szukać dowodów na ludzkie działanie. Może ktoś chce przestraszyć Bartosa i doprowadzić go do zawału serca? Albo działa jakaś szajka złodziei, która odwraca uwagę od swoich sprawek. Może to czyjś głupi żart? Jest też możliwość, że sam Bartos nie ma nic do roboty i próbuje zakpić sobie z policji.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień