Autokar pełen dzieci podjeżdża pod Karczmę Taberską w Janowcu koło Babimostu. Wita je ciocia Jola. Co tu się będzie działo?
- Nie wiem, skąd przyjechaliście. Ale spróbuję zgadnąć, jeśli mi powiecie, z czego słynie wasza miejscowość? Z jakiej tradycji? Co jest u was fajnego?
- Focus Mall – krzyczą dzieci.
- A ja wam powiem, że Zielona Góra słynie z Winobrania, z winnic, których coraz więcej w mieście i w okolicy – odpowiada Jolanta Taberska i zaprasza przedszkolaków na spotkanie z tradycją. Bo Karczma Taberska, która powstała w 2007 roku, to ważny punkt na szlaku lubuskich tradycji, nie tylko tych związanych z miodem i winem. To magiczne miejsce, gdzie można poznać nie tylko lokalne trunki i regionalne potrawy, ale także spotkać się z przeszłością czy ekologią.
Edukacja o winnicach
- Ja jestem z Nowego Kramska i w genach mamy pewne potrawy. Przekazujemy je pokoleniowo – opowiada J. Taberska- Ja jestem z Nowego Kramska i w genach mamy pewne potrawy. Przekazujemy je pokoleniowo – opowiada Jolanta Taberska
Jolanta Taberska od lat prowadzi „Akademię u Cioci Joli”. By dzieci wiedziały, że winogrona rosną na winnicach a chleb nie rośnie w markecie, tylko w ziemi. Tu hasło „zdrowo jemy, zdrowo żyjemy” nabiera konkretów.
Dzieci, ale i innych gości, wita się tu chlebem i solą.
Chleb rośnie w ziemi?! – dzieci nie kryją zdziwienia. I otwierają szeroko oczy, gdy Ciocia Jola pokazuje im zielony kłos.
- A z czego ja mam zrobiony wianek? – pyta.
- Z siana – słychać dziecięce głosy.
- Ze słomy, bo ptaszki mi wyskubały wszystkie ziarenka. Bo są smaczne. I z tych ziarenek piekarz zrobił chleb – opowiada Ciocia Jola. I zachęca swoich gości, by sami spróbowali upiec chleb. Rozdaje ciasto wołając: Ciasto, ciasto kręć się w koło, niech paluszki skaczą wesoło. Jak jeden nie może, to drugi pomoże.
Cóż to za fajda móc rozwałkować ciasto, Ukształtować bochenek. Zrobić na nim kreski.
To tylko fragment zajęć pod hasłem „Od ziarenka do bochenka”.
W karczmie unosi się wiele zapachów, związanych z regionem.
- Placek bida – skromny na drożdżach i śmietanie, posypywany cukrem. Rozchodzi się w mgnieniu oka (moja kucharka Danka je piecze)
Niektórzy przyjeżdżają tu na kwaśne jaja. To zupa na jajach kurzęcych i na jarzynach. Popularnością cieszą się kluchy na łachu, kaczka po staropolsku, chodniki owocowe… Oj, długo by można wymieniać. To są potrawy związane z regonem i porami roku. Jak kwitły akacje , smażyliśmy placki akacjowe. Niektórzy się dziwili, jak to akację się je? Oczywiście! Tak jak i pokrzywę, mniszek czy lipę. Ooo, z lipy jakie pyszne nalewki można robić. O miodzie nie wspominając. A jak słodkości to na drożdżach. My mówimy tutaj – na ruchadłach…
Po pierwsze regionalizm
Karczma zachwyca swoim wyglądem, kaflowymi piecami, zgromadzonym starym sprzętem, związanym z gospodarką. Są też przyjazne zwierzęta…I łopaty piekarnicze, na których wyryto nazwiska Krumskich Osobowości. Wymyślono tę nagrodę, by docenić tych wielkich ludzi, którzy o sławę nie zabiegają, a dla lokalnej społeczności są prawdziwymi autorytetami.
Dlaczego właśnie takie narzędzie?
- Bo mój ojciec, Alfons Reimann, był piekarzem i to ma symbolizować szacunek dla wszystkich ludzi żyjących z pracy własnych rąk - tłumaczy pani Jolanta.
Dużo pracy ona, jej mąż, jak i dalsza rodzina, musieli włożyć, by Karczma Taberska tak pięknie dziś wyglądała. Ale to jeszcze nie wszystko. Także Kolesin uratowali od ruiny i zapomnienia. Choć nie znamy dokładnie daty wzniesienia dworu, to założenie budowy wskazuje na XVI – XVII wiek. Można sądzić, że drzewa w parku mają 250 i więcej lat.
W latach 50. XX wieku utworzono z dóbr kolesińskich Państwowe Gospodarstwo Rolne (PGR). W 1995 roku dwór wszedł do zasobu Agencji Własności Skarbu Państwa, natomiast od 1998 roku stanowi własność prywatną.
Dziś to magiczne miejsce, m.in. dzięki Markowi Taborskiemu, który jest złotą rączką i wszystko potrafi zrobić. I odkryć to, co zakryte. M.in. piwniczkę. Była całkowicie zakopana. Wiedział, że gdzieś tu musi być.
- Teraz mówię naszym gościom, zwłaszcza tym małym, że to lodówka bez prądu – pokazuje piwniczkę Jolanta Taberska. I dodaje, że to edukacyjna ścieżka „10 kroków w głąb ziemiJest i odpinana studnia. I ekologiczne spa. Tam, gdzie kiedyś było wysypisko śmieci. Nikt tu nie wszedł suchą stopa. Obecnie są zimne źródła. Obok wielkie drewniane jaccuzi.
- Cała zimę chodzimy dwa razy w tygodniu do źródeł. A potem do ciepłego jaccuzi – mówią gospodarze.
Zewsząd roznoszą się zapachy ziół, których tu bez liku. W sam raz do regionalnych trunków i potraw. Można godzinami siedzieć na ławce czy pomoście, przyglądać się jezioru Wojnowskiemu, delektować ciszą i wonią tutejszych roślin. A jak się ktoś znudzi, popływać na kajaku, rowerku, zatańczyć w sali balowej albo zajrzeć restauracji lub do spichlerza, gdzie mistrz świata w tańcach latynoamerykańskich (znany też jako juror programu „Taniec z gwiazdami”) Michał Malitowski sam trenuje i udziela lekcji tancerzom z całego świata. Bo jak mówi, tu czuje się najlepiej. Wśród rodziny i swojej małej ojczyzny.
ZOBACZ KONIECZNIE - SERWIS POLSKA TOSKANIA
JEZIORO WOJNOWSKIE
Jezioro Wojnowskie swoim wyglądem przypomina literę Y, składa się z dwóch odnóg, każda długości ok. 3 km i szerokości ok. 0,4 km, zbiegających się ku południu w trzecią odnogę długości ok. 1 km. Prawe ramie przecina most. Na jednym końcu części zachodniej znajduje się śluza, która reguluje przepływ wody. Dzięki niej nie ma między innymi gwałtownych spływów. Maksymalna głębokość jeziora wynosi 9,7 m. Jego powierzchnia natomiast - 229 ha. W większości brzegi są dość wysokie, piaszczyste, porośnięte lasem sosnowym.
PAŁAC W WOJNOWIE
Z pałacem nad jeziorem związana jest Juliana, matka obecnej królowej Holandii, Beatrix. Juliana wyszła bowiem za mąż za wojnowskiego księcia Bernarda. Na początku XX w. majątek Wojnowo należał do niemieckiej książęcej rodziny Lippe-Biesterfeld.
Młode małżeństwo odwiedziło dobra rodzinne wraz z roczną chyba córką Beatrix. Po latach, w 1974 r., już 63-letni książę po raz pierwszy po wojnie znów przyjechał w rodzinne strony. Każdego roku chętnie bywają tu holenderscy turyści.
Po 1945 r. w pałacu ulokowano sanatorium dla dzieci i mimo rozmaitych przekształceń formalnych, obiekt wciąż spełnia podobną rolę.
JEZIORO LINY
Liny to kolejna perełka okolicy. Niewielkie jeziorko, niektórzy mówią o nim – oczko. Jego głębokość sięga dziesięciu metrów w centralnej. Jezioro jest zarybione, więc często korzystają z niego wędkarze. W pobliżu znajduje się ośrodek wypoczynkowy ze sporą liczbą domków.
KOŚCIÓŁ W KLĘPSKU
Znajduje się na trasie z Sulechowa do Babimostu. Kościół fundowało społeczeństwo w XIV wieku. Historia świątyni związana jest z przemianami, jakie miały miejsce na tej ziemi, czyli przejście w czasach reformacji na luteranizm po 1517 roku. Pierwszy pastor przybył tu w roku 1576 i od tego momentu zaczyna się nowa historia tego kościoła, związanego z dziejami mieszkańców wsi Klemzig... To kościół szachulcowy-drewniano-murowany, jeden z najważniejszych zabytków drewnianych w Europie.
PORT LOTNICZY ZIELONA GÓRA – BABIMOST
Port lotniczy był wojskowym lotniskiem po II wojnie światowej. Pierwszy lot pasażerski do Warszawy odbył się 24 czerwca 1977 roku. Port lotniczy posiada terminal lotniczy o przepustowości ok. 500 tys. pasażerów rocznie. Teren portu zajmuje 450 ha. Zabudowa portu zawiera m.in. terminal pasażerski, terminal cargo, budynki technicznego zabezpieczenia, siedzibę lotniskowej straży pożarnej oraz 16 hangarów.
POLSKA TOSKANIA - zobacz film i przewodnik interaktywny po lubuskiej krainie wina i wrażeń.
Poznaj z nami polską Toskanię! Zabierzemy Cię w podróż pięcioma szlakami: pasji, cierpliwości, spełnienia, dumy i tradycji.