Adam Ferency: Nie cieszy mnie to, w jakim kierunku zmierza teatr
Byłem uczony, że tekst, czyli podstawa teatru, to rzecz święta: jeśli coś w tekście jest niezrozumiałe, muszę to przegryźć, aż zrozumiem, a dzisiaj, jeśli coś jest niezrozumiałe, po prostu się to wyrzuca - mówi aktor Adam Ferency w rozmowie z Mają Jaszewską.
- Często chodzisz do teatru jako widz?
- Raptem kilka razy w roku. Kiedyś, jeśli akurat nie grałem, jeździłem po całej Polsce oglądać ciekawe przedstawienia. Tęsknię do tych chwil, kiedy z wypiekami na twarzy śledziłem akcję na scenie. Chętnie bym znowu obejrzał frapująco opowiedzianą historię, ale póki co nie znajduję takich. Nie cieszy mnie to, w jakim kierunku zmierza teatr.
- Co masz na myśli?
- Byłem uczony, że tekst, czyli podstawa teatru, to rzecz święta. Dzisiaj reżyserzy improwizują w dowolny sposób w obrębie tekstu, wyrzucają całe fragmenty, żonglują jego częściami, tworząc kompletnie odmienne zbitki sensu i znaczeń. Ja byłem uczony, że jeśli coś w tekście jest niezrozumiałe, muszę to przegryźć, aż zrozumiem, a dzisiaj, jeśli coś jest niezrozumiałe dla reżysera czy widza, po prostu się to wyrzuca. Teatr stał się autonomiczny wobec tekstu, który jest traktowany użytkowo. Kiedyś teatr był sługą literatury, a reżyseria polegała na dobrej umiejętności przeczytania tekstu. Tak do tego podchodził Konrad Swinarski, niebagatelna postać w polskim teatrze.
- A co dzisiaj jest najważniejsze w teatrze?
- Nadrzędną sprawą stał się kontekst, więc każdy kroi i szyje teatr wyłącznie według swojego widzimisię.
- Chyba każdy twórca próbuje zaprezentować, co widzi i czuje…
- Oczywiście, tyle że większość współczesnych twórców nie jest zainteresowana komunikowaniem się z odbiorcą. Teatr stał się miejscem, gdzie jest dużo hochsztaplerki, którą nieraz myli się z awangardą. Są twórcy, dla których to, że dziewięćdziesiąt dziewięć procent widowni nic nie zrozumie, nie stanowi żadnego problemu, bo najważniejsza jest dla nich emanacja własnego wnętrza. I o ile rzeczywiście mają coś do powiedzenia i są szczerzy, uważam to za uczciwe i do przyjęcia. W końcu cała awangarda na tym polegała, przez co spotykała się ze straszliwym niezrozumieniem [...].
- Skoro awangarda wszystko neguje, to i komunikację musi odrzucić.
Czytaj więcej:
- Czy Adam Ferency czyta recenzje spektakli i filmów, w których gra?
- Czy Panu Adamowi zdarza się być zazdrosnym o czyjś sukces artystyczny?
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień