Żyjemy lokalnie, martwimy globalnie

Czytaj dalej
Fot. Andrzej Banaś
Przemysław Franczak

Żyjemy lokalnie, martwimy globalnie

Przemysław Franczak

Podsłuchane w krakowskiej kawiarni.

- Uszanowanie, panie Marku. To co zwykle? Latte i bajgel filadelfijski? Plus hummus?

- Daj pan spokój, teraz te amerykańskie śniadania w ogóle powinniście wykreślić z menu. Herbata. Z wiśniówką.

- Wiśniówka o dziewiątej rano? No, od razu wiedziałem, że coś się stało, bo taki markotny pan dzisiaj. Kłopociki? W domu? W pracy?

- Ech, tak jakoś żyć się odechciewa. Geopolityka spędza mi sen z powiek. Wie pan co, nie zawracaj pan sobie głowy tą herbatą. Samą wiśniówkę poproszę. Podwójną.

- Uuuu, czyli poważniejsza sprawa. Można wiedzieć, co…

- No coś pan, z księżyca żeś się pan urwał? Mnie już o siódmej rano obudził krzyk żony: „Jezus Maria, Trump został prezydentem!”. Znajomi na fejsie też lamentują od świtu. W taką panikę jak dziś nie wpadłem od matury.

- Kamień z serca! Już myślałem, że żona pana zdradziła albo z roboty pana wyrzucili.

- A widzisz pan, jest jeszcze gorzej. Dramat. Świat stanął na skraju upadku. Może powtóreczkę zagrajmy z tej wiśniówki. Z tego wszystkiego pozostaje się tylko upić.

- Ale że co? Dużo oszczędności ma pan w dolarach czy jak? Rodzinę w Meksyku? Albo na nielegalu na Jackowie?

- Co? Jakie oszczędności? W ogóle nie mam żadnych. Rodziny też. Po prostu tak ogólnie się martwię, dokąd zmierza świat. Weltschmerz taki, rozumie pan. Wojna będzie, jak nic.

- Nie przesadza pan?

- Przesadza, przesadza. Politologię pan skończył czy jak?

- Nawet doktorat zrobiłem.

- Gratuluję. I co, nie widzi pan, że ludzkość skoczyła na główkę w przepaść? Ech, to może jeszcze jeden dubelek. Tylko teraz z żołądkowej może.

- Ale wie pan, że jedyne, co tak naprawdę wiemy o Trumpie, to to, że to burak i że zabiegi przeszczepiania włosów bywają skuteczne?

- Żartuj pan dalej, mnie tam nie jest do śmiechu. Swoje wiem, nawet się do takiej fejsbukowej grupy zapisałem „Nie dla Trumpa”, petycje na Avaazie podpisuję. Siadło mi to na psyche, nie powiem. Polej pan lepiej, nie prowokuj.

- Bo ja myślę, że gdyby ludzie tak jak Trumpem przejmowali się tym, co dzieje się tuż obok nich, angażowali bardziej w takie społeczne historie, to łatwiej by się tutaj żyło.

- Może to nie politologia była, tylko filozofia, co? I w co mam się angażować? O parki walczyć, gdy Trump u bram? No weź pan przestań. A jakby tego było mało, to jeszcze jest ten piątek...

- Ale że co? Marsz? Idzie pan blokować narodowców?

- Że co blokować? Nie, muszę iść z córką na koncert Justina Biebera do Areny. Druga po Trumpie amerykańska zaraza. Która to godzina? No, to dwie szybkie lufy i lecę. Zapomniałem, że ziemniaki muszę kupić.

Przemysław Franczak

Kraków, wszechświat i cała reszta. Dziennikarz, publicysta, wydawca. Autor felietonów: społeczno-polityczno-kulturalnego "Smecza towarzyskiego" oraz sportowego "Sporty bez filtra". Korespondent Polska Press Grupy z siedmiu igrzysk olimpijskich.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.