Życie z centrum miasta przeniosło się do galerii handlowych
Trzecia część analizy Firmy Atrium, która opracowała diagnozę problemów Szczecina. Dokument ma posłużyć władzom miasta do uaktualnienia planu rewitalizacji osiedli.
- Śródmieście odgrywa istotną rolę w życiu wszystkich mieszkańców miasta. Dlatego też poprawa sytuacji tego obszaru przyniesie korzyści nie tylko osobom bezpośrednio z nim związanym, ale również innym mieszkańcom całego obszaru zdegradowanego i miasta. Ze względu na fakt, że realizacja przedsięwzięć z pewnością finansowana będzie przez wszystkich mieszkańców, ważne jest by cała społeczność odczuwała korzyści z planowanych inwestycji - piszą autorzy opracowania.
Przypomnijmy. Władze Szczecina mają ambitny plan rewitalizacji miasta. I nie chodzi tu tylko o odnowienie fasad kamienic. Najprościej mówiąc chodzi o to, aby żyło nam się lepiej. Dlatego poznańska firma Atrium przygotowała diagnozę obecnego stanu miasta pod względem szeroko pojętej rewitalizacji. Z dokumentu wynika, że prawie 40 proc. Szczecina wymaga pilnych działań, ale najgorsza sytuacja jest w centrum Szczecina.
Dziś prezentujemy kolejne uwagi ekspertów.
Centrum w galeriach handlowych
Autorzy opracowania zwracają uwagę, że przemiany gospodarcze nie wpłynęły korzystnie na centrum Szczecina. Jest wiele miejsce, gdzie postępuje pauperyzacja.
- Centralnie położone w strukturze miasta obszary uległy marginalizacji społecznej oraz ekonomicznej i utrzymują ten stan. Skala tej pauperyzacji utrudnia dokonanie jakichkolwiek strukturalnych, zakrojonych na odpowiednio szeroką skalę działań naprawczych, a zarazem powstrzymuje - do pewnego stopnia - tendencje modernizacyjne w skali całego miasta - zauważają.
Według nich zaniżony standard zabudowy w śródmieściu powoduje, że nie mamy centrum miasta z prawdziwego zdarzenia. Rolę tę przejmują centra handlowe, co wcale nie jest dobrym trendem.
Centra handlowe wypełniają lukę, zapotrzebowanie na przestrzeń spotkań, aktywności, konfrontacji z innymi członkami społeczności - zauważają autorzy diagnozy.
Jak ważny jest przystanek
O tym jak złe rozwiązania w komunikacji miejskiej mogą wpłynąć na problemy centrum miasta świadczy ulica Krzywoustego, która - według autorów raportu - choć gęsto zaludniona, nie ma dobrych rozwiązań komunikacyjnych.
- W następstwie tego procesu ten rozległy, stosunkowo mocno zaludniony obszar, w znacznym stopniu został pozbawiony bezpośredniego dostępu do odpowiednio często kursujących autobusów i tramwajów - zauważają.
I podają kolejny przykład układu komunikacyjnego przebiegającego przez ul. Krzywoustego, Aleję Piastów i ul. Piłsudskiego. Role centrów przesiadkowych i węzłów transportowych w tym obszarze stanowią: Plac Zwycięstwa, Plac Kościuszki, Plac Szarych Szeregów i Plac Rodła.
- Pomiędzy nimi rozpościera się obszar kwartałów, które tylko w niewielkim stopniu (za sprawą rzadszych połączeń autobusowych) posiadają dostępność do komunikacji publicznej. Tym samym komunikacja publiczna z obszaru położonych centralnie osiedli niejako odwrócona jest bokiem do ścisłego centrum, nie sprzyja szybkiemu dotarciu w rejon: Bramy Portowej, Alei Niepodległości i Placu Żołnierza Polskiego. Nie ułatwia też w wystarczającym stopniu dotarcia do kwartałów zlokalizowanych między ul. Krzywoustego a Placem Grunwaldzkim i wzdłuż Alei Wojska Polskiego aż do Placu Szarych Szeregów - piszą.
Bycie centrum nie daje sukcesu
Autorzy raportu stawią tezę, która wdaje się oczywista, choć w dyskusji i decyzjach miasta - często pomijana.
- Samo centralne położenie nie jest samo w sobie probierzem sukcesu. Omawiana część miasta doświadczyła dobitnie tego, że może znaleźć się w odległym horyzoncie priorytetów czy też zdolności do działania zarówno ze strony samorządu lokalnego jak i biznesu - zauważają autorzy opracowania.
Nikt nie zajmuje się mieszkańcami
Kolejna sprawa to brak inicjatyw dotyczących centrum miasta. Według autorów diagnozy brakuje podmiotów, które w swoim działaniu odwoływałyby się do samego centrum miasta. Dostało się też radom osiedlowym - „dla większości mieszkańców pozostają one całkowicie anonimowe, podobnie jak nieznany jest przebieg granic pomiędzy poszczególnymi osiedlami”.
Ten deficyt tylko w niewielkim stopniu naprawiają parafie, bo nie wszyscy mieszkańcy są przecież religijni.
- Tym bardziej więc struktury parafialne nie są i nie mogą być uczestnikiem bądź partnerem w procesie aktywizacji i pozareligijnej integracji mieszkańców obszaru - konstatuje raport.
Biznes na parterze
Sporo cierpkich słów padło na temat warunków w jakich była lub jest prowadzona drobna działalność gospodarcza. Autorom diagnozy nie umknęły dziesiątki lokali do wynajęcia w parterach zdewastowanych kamienic.
- Tego rodzaju lokale przed laty sprawdzały się jako sklepy spożywcze, punkty usługowe, biura i agencje nastawione na bezpośredni kontakt z klientem. Wraz z postępującą pauperyzacją mieszkańców, koncentracją funkcji handlowej w centrach oraz ekspansją sklepów sieciowych zdecydowanie obniżyła się ich atrakcyjność dla potencjalnych najemców. Zanik funkcji gospodarczych miał charakter strukturalny - zanik jednych sklepów i punktów usługowych, pomimo ich umiejscowienia w środku miasta, pociągał za sobą obniżenie atrakcyjności całego obszaru, a w konsekwencji - spadek obrotów w kolejnych punktach. W efekcie tworzą one zasób przestrzeni komercyjnej czasowo lub trwale wyłączonej z użytkowania, a przy tym niesprzyjający estetyce przestrzeni ulicznych - piszą.
Zwracają również uwagę, że wraz z upadkiem drobnej przedsiębiorczości obniżył się dostępność do wielu usług. Np. taniego fryzjera.
- Symptomatyczny jest zanik tanich zakładów fryzjerskich, pozycjonowanych pod mniej wymagającego klienta i nastawionych na większy obrót - piszą.
Zauważają też, że w centrum Szczecina ciężko znaleźć krawca, czy szewca, za to polubiliśmy dyskonty.
- W pewnym stopniu to dyskonty stają się ważnymi elementami zbiorowej świadomości, skupiającymi postawy ekonomiczne (także np. te związane z płaceniem rachunków), wypełniającymi luki w przestrzeni publicznej i jej społecznych funkcjach - kończą autorzy diagnozy.