Żyć pięknie mimo wszystko. O chorej, dzielnej artystce
- Pracując u Ani, zobaczyłam rodzinę żyjącą w totalnej symbiozie. Cudownego, pięcioletniego synka, który wycierał chusteczką matczyne łzy - o swojej pracy dla chorej na stwardnienie zanikowe boczne artystki pisze Anna Mączka.
Artystka Anna Baranek-Jurkowska niedługo po tym, jak urodziła zdrowego, pięknego syna, zachorowała. Jej wrogiem jest stwardnienie zanikowe boczne, nieuleczalna choroba, która prowadzi do zaniku mięśni. Kobieta cierpi, ale jednocześnie podkreśla, że to dzięki chorobie poczuła prawdziwy smak życia.
Zadzwoniła do mnie w niedzielę, pytając, czy rzeczywiście szukam pracy. Instynkt, który nakazuje nie odbierać nieznanych numerów, tym razem zawiódł.
Pytanie
Krępa, około czterdziestoletnia kobieta o dużych, gołębich oczach. Nad nią wisiała dziwna konstrukcja przypominająca dźwig. Po drugiej stronie konstrukcji stała młoda dziewczyna z zaciętą twarzą. Wyglądała na pielęgniarkę i tak rzeczywiście było. Milcząc, nacisnęła guzik i konstrukcja opadła wraz z kobietą na wózek. Pielęgniarka zgrabnym ruchem uwolniła chorą z pasów i zawiozła na wózku do pokoju. Cały ten ceremoniał odpinania z pasów i uwalniania kobiety od tajemniczej maszyny wyglądał na przeraźliwie trudny.
Obolałe ciało było wyczulone na obcy dotyk. Bolało każde zbyt mocne dotknięcie, gniotły fałdy ubrania zawinięte przy pośladkach. Chora nie dawała nic znać po sobie. Szeroki uśmiech na jej twarzy zakrywał jak parawan całą jej udrękę.
Ania przyjęła mnie w przestronnym pokoju pełnym kwiatów i obrazów.
Na ścianie, tuż obok drzwi, wisiał duży obraz z martwą naturą. Odrębne miejsce stanowił kącik z pracami w różnych technikach wykonanymi ręką dziecka. Centralne miejsce zajmował fortepian.
Czytaj więcej.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień