Żołnierzom Wyklętym należy się pamięć
Mimo że o Żołnierzach Wyklętych od dwóch dekad mówimy coraz więcej, i tak budzą kontrowersje. To tylko wpływ komunistycznej propagandy?
W czwartek Janusz Niemiec z Mirocina wystąpił na sejmowej sali. I mówił o Żołnierzach Wyklętych. Dlaczego właśnie on? Prawdziwe nazwisko pana Janusza brzmi Żubryd. Tak, ten Żubryd znany nam z kart książki „Łuny w Bieszczadach” i filmu „Ogniomistrz Kaleń”, gdzie występował jako postać zdecydowanie negatywna.
- Oboje rodzice zostali zastrzeleni tego samego dnia przez agenta bezpieki - opowiada Janusz Niemiec. - A ja już wcześniej, jako pięciolatek, stałem się najmłodszym więźniem politycznym. Byłem więziony za... współpracę ze zbrojnym podziemiem. W rzeczywistości byłem zakładnikiem.
Major Antoni Żubryd „Zuch”, uczestnik kampanii wrześniowej, odznaczony Krzyżem Walecznych, uciekł w 1943 roku gestapowcom, którzy mieli wykonać na nim wyrok śmierci. Pod koniec wojny, w 1944 roku, po wkroczeniu na Sanocczyznę żołnierzy radzieckich, na ochotnika zgłosił się do Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Rzeszowie. „Pożegnał” się z tą służbą, organizując efektowną ucieczkę więźniów. Później był już oddział „Żubryda” i tragiczny finał w 1946 roku.
- Po wielu miesiącach starań zorganizowaliśmy właśnie Stowarzyszenie Dzieci Żołnierzy Wyklętych - dodaje Niemiec. - Są tam najbardziej znane nazwiska, a raczej pseudonimy. Synowie „Ognia”, „Uskoka”... I naszym celem jest właśnie walka o pamięć.
Pan Janusz przyznaje, że temat Żołnierzy Wyklętych nadal jest kontrowersyjny i nawet w rodzinnych stronach, na Podkarpaciu, słyszy często, że jego ojciec był zwykłym bandytą. To jego zdaniem „zasługa” komunistycznej propagandy. I nadal trzeba walczyć z tym określeniem.
Czy w Lubuskiem także mieliśmy Żołnierzy Wyklętych?
- Nie bezpośrednio po przejściu frontu, ale po roku 1946 - tłumaczy historyk Tadeusz Dzwonkowski. - Były to głównie osoby działające w innych regionach kraju, które na Ziemiach Zachodnich szukały schronienia, gdyż tutaj była mniejsza infiltracja wiadomych służb. Było dla nich bezpieczniej.
Mimo to około pięćdziesiąt osób zostało w Lubuskiem zatrzymanych, osądzonych i skazanych. Zresztą w poszukiwaniu wyników sami funkcjonariusze polityczne podziemie kreowali, mieszając często młodzieńcze wygłupy i pospolite przestępstwa z działalnością zbrojnej opozycji. Stąd do meldunków UB - jak twierdzą historycy - trzeba podchodzić z dużą rezerwą.
We wtorek w ,,GL" dodatek poświęcony Żołnierzom Wyklętym
- Ja musiałem nazwisko zmienić i nie wracałem do oryginalnego, z szacunku dla moich przybranych rodziców - dodaje Niemiec. - Ale mój syn nazywa się Żubryd. I sprawia mi to wielką satysfakcją, że... pamiętamy.
Liczbę członków wszystkich organizacji i grup konspiracyjnych szacuje się na 120-180 tysięcy. W ostatnich dniach wojny na terenie Polski działało 80 tysięcy partyzantów antykomunistycznych. Ostatni członek ruchu oporu - Józef Franczak ps. „Lalek” - zginął w obławie w Majdanie Kozic Górnych pod Piaskami (woj. lubelskie) osiemnaście lat po wojnie - 21 października 1963 roku.
W naszym regionie z okazji Narodowego Dnia Pamięci „Żołnierzy Wyklętych” zaplanowano spotkania i imprezy. W Zielonej Górze będzie to niedzielna msza i przemarsz w okolice Pomnika Żołnierzy Wyklętych (10.45-12.30).
W Gorzowie już w niedzielę 28 marca odbędzie się Bieg Tropem Wilczym. Bieg na dystansie 1963 m rozpocznie się o 12.00 w parku Górczyńskim. W Nowej Soli w niedzielę w kościele pw. św. Antoniego o 18.30 odbędzie się msza za Ojczyznę, po której uczestnicy przejdą pod pomnik Bohaterów Walk o Wolność na placu Powstańców. W Kożuchowie w niedzielę odbędzie się bieg „Wilczym Tropem” (start na placu Matejki o 11.45). Zaś w Otyniu Marsz Pamięci na cmentarzu w Bobrownikach, dla uczczenia pamięci zamordowanego 18-letniego harcerza „Tornado”. Początek o 18.00.