Żniwa to udręka nie tylko dla rolników, ale też dla kierowców
Pogoda dopisuje, więc na polach ruch. Rolnicy sprzątają, co posiali, a ich maszyny wyjeżdżają na publiczne drogi. Niestety, nie zawsze respektują prawa innych użytkowników szos. A mają taki obowiązek.
Pani Agnieszka z Torunia w poniedziałek wracała od rodziców, którzy mieszkają w niedalekich Oborach. Droga do domu zajęła jej ponad godzinę, bo na publicznej szosie natrafiła na kombajn i jadący przed nim ciągnik z przyczepą. Na wąskiej drodze okolonej drzewami nie było szans na wyminięcie maszyn.
- Kombajnista jechał całą szerokością drogi. Nie odczepił nawet hedera, który służy do ścinania zboża, przez co były jeszcze szerszy. Traktorzysta okazał się jeszcze lepszy: otworzył sobie drzwi od kabiny, bo chyba było mu gorąco i też zablokował całą drogę - opowiada kobieta. - Nie miałam żadnych szans na ich wyminięcie, a oni nie zamierzali nigdzie zjechać. Ignorowali miganie światłami i klakson. Wlokłam się za nimi w upale z dwójką dzieci w fotelikach aż do Złotorii.
Inny nasz Czytelnik mówi o traktorzyście ciągnącym dwie ogromne przyczepy ze zbelowaną słomą, który w kabinie miał kilkuletniego chłopca.
- Wyjechał spokojnie z pola na krajową „dziesiątkę” koło Czernikowa i wszystko miał w nosie. Dziecko siedziało na błotniku i trzymało się fotela kierowcy, a kabina była otwarta - relacjonuje wzburzony mężczyzna. - Do tego bele słomy nie były niczym przymocowane do przyczepy. Bujały się tak mocno, że bałem się, że spadną na moje jadące z tyłu auto.
Kombajny, ciągniki i inne maszyny rolnicze - jeśli wyjeżdżają na publiczne drogi - muszą się stosować do ogólnie przyjętych zasad. Kierujące nimi osoby muszą dodatkowo posiadać specjalne uprawnienia - prawo jazdy kategorii T. Zabroniona jest także jazda z zamontowanym hederem. Ten powinien zostać odczepiony i transportowany na osobnym wózku.
- Ważne jest, aby takie pojazdy miały sprawną i widoczną sygnalizację świetlną, sprawny układ hamulcowy i kierowniczy oraz bezpieczną kabinę. Dodatkowo pojazd wolnobieżny, czyli taki, którego konstrukcja ogranicza prędkość jazdy do 25 km/h, z tyłu powinien mieć wyróżniający go odblaskowy trójkąt, widoczny nawet w nocy - wylicza Wojciech Chrostowski z Komendy Miejskiej Policji w Toruniu.
Sznury aut ciągnące się za kombajnem czy traktorem to w okresie żniw powszechny widok. Rolnicy mają pola usytuowane nie tylko przy powiatowych czy gminnych drogach, ale również przy tych krajowych.
I o ile prowadząca do Warszawy „dziesiątka” jest dość szeroka, w wielu miejscach ma spore pobocze, to już na „piętnastce” w kierunku Brodnicy nie będzie tak łatwo. Traktor z przyczepami czy agregatem bądź kombajn mogą być prawdziwym wyzwaniem dla kierowców.
- Ominąć coś takiego to spora sztuka. Tym bardziej, gdy z przeciwka ciągną sznury aut - mówi pani Anna, która na rolniczą zawalidrogę natrafiła jadąc do Kowalewa Pomorskiego. - Mam prawo jazdy od ponad 20 lat, ale w takich sytuacjach zawsze czuję się niepewnie. Tym bardziej, że z kombajnu na mój samochód sypały się resztki ziarna, słomy i plew.
Jak się okazuje, kwestie poruszania się rolniczego sprzętu po publicznych drogach dość precyzyjnie regulują przepisy.
- Taki pojazd nie może mieć więcej niż 3 metry szerokości. Prawo o ruchu drogowym wyraźnie mówi o tym, że pojazd uczestniczący w ruchu ma być tak zbudowany, wyposażony i utrzymany, aby korzystanie z niego nie zagrażało bezpieczeństwu osób nim jadących lub innych uczestników ruchu, nie naruszało porządku ruchu na drodze i nie narażało kogokolwiek na szkodę - tłumaczy młodszy aspirant Wojciech Chrostowski z Komendy Miejskiej Policji w Toruniu.
Dodatkowo zabronione jest umieszczanie wewnątrz i na zewnątrz pojazdu wystających spiczastych albo ostrych części lub przedmiotów, które mogą spowodować uszkodzenie ciała osób jadących w pojeździe lub innych uczestników ruchu.
- Tym samym każdy kierowca poruszający się kombajnem po drodze publicznej, zobowiązany jest do zdemontowania hedera i przetransportowania go na specjalnym wózku. Prawo o ruchu drogowym wskazuje, że żaden pojazd poruszający się po drodze publicznej nie może zajmować więcej niż jednego pasa ruchu - dodaje Wojciech Chrostowski.
Niestety, nie wszyscy rolnicy biorą sobie do serca to, co nakazuje im prawo. Bywa, że prowadzący potężne maszyny są pod wpływem alkoholu, a ich sprzęt jest niesprawny. Kierowcy twierdzą też, że czasem złośliwie blokują ruch na drogach bądź zachowują się co najmniej niefrasobliwie.
Za takie postępowanie grozi odpowiedzialność karna, a każdy kto ma jakiekolwiek wątpliwości, powinien powiadomić o nich policję.
Maszyny na drogach
Ważące wiele ton rolnicze maszyny na drogach w sezonie żniw i prac polowych powodują wiele dodatkowych zagrożeń na drogach. Tylko w ostatnich tygodniach w całej Polsce doszło do kilkudziesięciu takich zdarzeń. W minioną sobotę z udziałem posła Prawa i Sprawiedliwości Łukasza Zbonikowskiego.
W prowadzony przez parlamentarzystę traktor z przyczepionym do niego nieoświetlonym agregatem około godz. 22 uderzył ford galaxy. Autem podróżowała pięcioosobowa rodzina. Jedna osoba doznała obrażeń kręgosłupa i musi nosić kołnierz ortopedyczny. Wszystko zdarzyło się w miejscowości Ruda koło Grudziądza. Winę za zdarzenie ponosi Zbonikowski, który na drogę publiczną wyjechał maszyną bez świateł. Policja ukarała go 500-złotowym mandatem i 6 punktami karnymi.
O wiele tragiczniejszy przebieg miały dwa inne zdarzenia z ostatnich dni.
W miejscowości Szczytna w powiecie jarosławskim, policjanci pracowali na miejscu tragicznego wypadku z udziałem ciągnika. Ze wstępnych ustaleń wynika, że 36-letni kierowca ciągnika rolniczego, z dwoma naczepami wypełnionymi zbożem, zjeżdżając ze wzniesienia na polu, stracił panowanie nad pojazdem. Ciągnik przewrócił się na bok, przygniatając traktorzystę.
W wyniku doznanych obrażeń, 36-letni mężczyzna zmarł na miejscu. Do drugiego tragicznego wypadku z udziałem maszyny rolniczej doszło na drodze powiatowej w Trzcianie w powiecie mieleckim. Kierujący kombajnem, skręcając na swoją posesję, wymusił pierwszeństwo i doprowadził do zderzenia z motorowerzystą. Kierujący jednośladem 69-letni mężczyzna w wyniku doznanych obrażeń zmarł na miejscu. Alkomat wykazał w organizmie 33-latka kierującego kombajnem promil alkoholu.