Zmiany klimatu i susza. Marcin Popkiewicz, klimatolog: - Musimy dążyć do zmian systemowych. Chyba, że chcemy by nasz kraj pustynniał
- Czekaliśmy za długo ze zmianami, by przeciwdziałać skutkom katastrofy klimatycznej. Dostaniemy po tyłku. Teraz tylko pytanie, jak bardzo – mówi Marcin Popkiewicz, popularyzator nauki, klimatolog, ekspert portalu Naukaoklimacie.pl. Dla „Głosu Wielkopolskiego” opowiada o zmianach klimatu, postępującej suszy i o tym jak będzie wyglądała Polska i Wielkopolska już za 50 lat.
Zmiany klimatu jeszcze do niedawna wielu osobom wydawało się mrzonką, czymś z czym nigdy nasze pokolenie się nie zetknie. Biorąc pod uwagę jednak aktualną sytuację atmosferyczną, hydrogeologiczną, suszę z którą zmagamy się kolejny rok, stan jezior i rzek, coraz wyższe temperatury, łatwiej nam jest sobie wyobrazić, że brak wody w kranie może być realnym problemem.
- Polacy przyzwyczaili się do myślenia, że problemy z brakiem wody to coś, co dotyczy Bliskiego Wschodu, Indii czy Australii, ale nie naszego kraju – mówi Marcin Popkiewicz, klimatolog i popularyzator nauki.
-
W wielu regionach kraju deficyt opadów stał się nową normą. Zaczyna ubywać wody w rzekach – to susza hydrologiczna, w glebie (susza rolnicza) oraz w poziomach wodonośnych (susza hydrogeologiczna).
Więcej:
- Z suszą w Wielkopolsce musimy walczyć wszyscy. Jakie są sposoby zaradzenia jej?
- Po koronawirusie problem z suszą? Sucho jest już teraz. Latem ceny żywności mogą poszybować w górę, a woda w studniach wysychać
- Wielkopolska latem 2020 będzie przypominać pustynię? „Pozostaje modlitwa o deszcz"
Susza, mimo że opadów jest tyle samo
Susza, do której zdaniem Popkiewicza powinniśmy się powoli przyzwyczajać spowodowana jest zarówno zmianami klimatu, jak i naszą, szkodliwą działalnością.
- To nie jest dla nas nowe zjawisko, ale wcześniej pojawiało się raz na pięć, trzy lata. Od 2013 roku suszę mamy co roku. Co ciekawe, jeśli przeanalizujemy sobie dane IMGW wynika, że susza, która kojarzy się z brakiem opadów niekoniecznie wynika z ich braku. Co więcej, dane pokazują, że rokrocznie odnotowujemy ich podobną ilość. Zmienia się tendencja – więcej pada w okresach zimowych, mniej lub tyle samo w letnich
– mówi.
Dlaczego więc jest sucho, a trawy wysychają?
- To nie spadek ilości deszczu spadającego na terytorium Polski jest więc przyczyną wysuszania się naszego kraju – mówi klimatolog.
- Trzeba brać pod uwagę, że zmienia się charakter opadów: coraz częściej występują opady intensywne, ekstremalne, niż umiarkowane. Dłuższe są przerwy pomiędzy deszczowymi dniami. Kiedyś opady zimą występowały w formie śniegu. W tym roku w Wielkopolsce prawie wcale go nie było.
Co więcej, w czasie nawalnego deszczu woda spływa do rzek, zamiast wsiąkać w glebę.
Spadła też wilgotność powietrza. Marcin Popkiewicz zauważa, że coraz rzadziej widzimy mgły.
- To wszystko wpływa na wysuszanie się gleb. W kwietniu tego roku poziom rzek i jezior nigdy nie był tak niski po zimie. Zazwyczaj odnotowano wzrost wody, bo topniał śnieg, w tym roku nie miało co topnieć – mówi Marcin Popkiewicz.
Susza. Za 50 lat Polska będzie przypominać najcieplejsze regiony Hiszpanii
W ostatnim stuleciu średnioroczna temperatura w Polsce wzrosła z 7,5 do ok. 10 stopni Celsjusza.
- Skoro pada tyle samo, a wyparowuje więcej, to bilans wodny robi się ujemny – wysusza się gleba, spada poziom wód gruntowych, wysychają rzeczki, mokradła, rozlewiska i jeziora – tłumaczy M. Popkiewicz.
Już styczeń 2020 roku pokazał, że susza przestaje być też domeną najcieplejszych miesięcy. Na terenie Wielkopolski już na początku roku odnotowano susze rolniczą i atmosferyczną.
Jak wynika z prognoz ilości opadów i parowania według wskaźnika Palmera pod koniec stulecia południe Europy oraz tereny rolnicze będą znajdować się w permanentnym stanie ekstremalnej suszy.
- To oznacza, że w Hiszpanii będzie pustynia, a Polska będzie z kolei przypominała najcieplejsze regiony Hiszpanii. To trend nieodwracalny
– mówi Popkiewicz.
Jego zdaniem katastrofy klimatycznej nie można już zatrzymać. - Dostaniemy po tyłku. Teraz tylko pytanie, jak bardzo – mówi.
Walka z suszą. Trzeba zatrzymać wodę
Popkiewicz, jak i inni eksperci uważają, że wodę już teraz należy zatrzymać. Jak to zrobić? Czy jest jeszcze szansa, by zapobiec błędom przeszłości?
- Pozbyliśmy się starorzeczy, zamieniając rzeki w kanały. Na polach mamy dziś monokultury, brakuje różnorodności. Przez lata budowaliśmy kanały burzowe, by nagromadzoną wodę w rzekach odprowadzały. Inwestujemy wciąż w odkrywki, które osuszają rzeki, jeziora, glebę. W miastach nie ma żadnej retencji. Nawet niektóre „rewitalizacje” ulic i placów polegają na eliminacji drzew i innej zieleni, a zastępowaniem ich powierzchniami nieprzepuszczalnymi. Tereny zielone, nawet jak są, to często mają postać wykoszonych na krótko trawników, bardzo szybko tracących wodę, podczas gdy lepsze efekty dałoby ograniczenie ich koszenia lub zamienienie w łąki kwietne – zauważa Marcin Popkiewicz.
- Zamiast tego powinniśmy tworzyć gąbki: lasy, mokradła, rozlewiska, pola – to wszystko kumuluje wodę w przyrodzie. Na terenach podmokłych i bagiennych powinniśmy likwidować rowy melioracyjne, a budować zastawki. W miastach powinny powstawać parki zamiast parkingów. Musimy chronić lasy, a nie tworzyć plantacje desek z monokulturami
– mówi.
Zmiany w społeczeństwie powoli zachodzą. Rolnicy z Grodziska Wielkopolskiego sadzą przydrożne drzewa miododajne, na terenie Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Poznaniu powstają zastawki rzeczne, budowane są obiekty małej retencji. Odtworzono mokradła i stawy np. w Nadleśnictwie Antonin 3,4 ha, czy też utworzono 44 zastawki piętrzące wodę w Nadleśnictwie Taczanów.
- My, leśnicy każdego roku zatrzymujemy miliony metrów sześciennych wody w lesie. Wszystko za sprawą małej retencji. Tworzymy oczka wodne z zastawkami, budowanymi z kamieni, ziemi, drewna, faszyny. Tylko w 2019 roku w naszej Dyrekcji powstało 150 takich obiektów. Dzięki retencji leśnicy odtwarzają siedliska mokradłowe, wodno-błotne i torfowiskowe. To sprzyja pojawianiu się rzadkich okazów zwierząt, roślin
- Małgorzata Krokowska-Paluszak, rzecznik RDLP.
To jednak za mało, za późno.
- Musimy zupełnie zmienić nasze myślenie o wodzie i zamiast odprowadzać ją rowami do rzek i dalej do morza, zrobić wszystko, żeby zatrzymać ją w krajobrazie i podnosić poziom wód gruntowych. Ale przede wszystkim muszą iść za tym zmiany systemowe. Węgiel musi zniknąć z Europy w przeciągu dekady. Zmiany indywidualne muszą dążyć do zmian systemu. No, chyba wolimy, żeby nasz kraj stopniowo coraz bardziej pustynniał – mówi M. Popkiewicz.
---------------------------
Zainteresował Cię ten artykuł? Szukasz więcej tego typu treści? Chcesz przeczytać więcej artykułów z najnowszego wydania Głosu Wielkopolskiego Plus?
Wejdź na: Najnowsze materiały w serwisie Głos Wielkopolski Plus
Znajdziesz w nim artykuły z Poznania i Wielkopolski, a także Polski i świata oraz teksty magazynowe.
Przeczytasz również wywiady z ludźmi polityki, kultury i sportu, felietony oraz reportaże.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień