Złoty plaster od eunucha
Jeszcze nigdy Unia nie była tak słaba. Podczas szczytu w Turcji mieliśmy tej słabości wykwit.
Po raz kolejny politycy wspólnoty uznali, że za wszystkie największe problemy współczesnego świata może i powinien zapłacić europejski podatnik. I że przelew jest najlepszym lekarstwem. Na początek na 3 miliardy euro, ale uczestnicy szczytu już pomrukują pod nosem, że trzeba będzie zrobić składkę na kolejne transze. Kolejny raz ropiejącą ranę brukselscy biurokracji zalepiają złotym plastrem.
Jak długo będziemy płacić? Oto zasadnicze pytanie, na które żadna z 28 głów państw nie potrafi odpowiedzieć. Pytania proszę kierować do Władimira Putina i… Recepa Erdogana, bo to oni pociągają dziś za sznurki w Syrii. Można też zapytać Baracka Obamę, który rozpalał ogień na Bliskim Wschodzie i nadal dorzuca do ognia.
Żeby było jasne - należy wesprzeć ludzi dotkniętych przez wojnę. I wspierać ich w obozach położonych niedaleko Syrii. Wspierać w najszerszym możliwym gronie (nie wykluczając amerykańskich podatników). Przede wszystkim jednak potrzeba jasnego planu przywrócenia pokoju, choćby za cenę dogadania się z Putinem.
Że Rosja jest niewiarygodnym partnerem? Nie bardziej niż Turcja, która po cichu wspiera syryjskich rebeliantów, robi pieniądze na brudnej ropie od Państwa Islamskiego i brutalnie tłamsi społeczność kurdyjską. A przede wszystkim - w sprytny sposób rozgrywa swoje interesy przy pomocy fali uchodźców.
Za to wszystko Turcja dostanie od Europy nagrodę - nie tylko potężny zastrzyk finansowy, ale i obietnice zniesienia wiz oraz odwieszenie negocjacji o członkostwie w Unii. Jeśli tak wyglądać ma rozwój Unii, to oznacza on (i piszę to z bólem) początek jej końca. Klarowne wizje przyszłości mają dziś głównie autokracji, wobec których UE jawi się jako osmański eunuch. Niestety, przyszłości nie da się wiecznie kupować.