Zielona Góra. Ktoś na Wzgórzach Piastowskich w lesie próbował napaść na kobietę
Policja radzi. Jeśli jesteś w niebezpieczeństwie to nie zwlekaj. Zadzwoń pod numer 997 lub 112. Wtedy pomoże patrol policji.
Pani Monika mówi, że jeszcze dziś jest przerażona tym, co spotkało ją w miniony piątek. I dodaje, że już nigdy nie zapuści się w okolice Jagodowego Wzgórza na Wzgórzach Piastowskich.
Z przejęciem opowiada: - To się zdarzyło około godz. 13.30. Tradycyjnie rozpoczęłam bieg z parkingu koło amfiteatru. Następnie pobiegłam prosto w kierunku garaży przy Zachodniej i Jagodowego Wzgórza. Kiedy już docierałam do wzgórza i tamtejszego skrzyżowania, obok resztek płotu postanowiłam zawrócić. Tam są takie zakrzaczenia, które źle wspominam. Chyba wiosną czułam tam złą atmosferę i złowrogą ciszę. Myślę, że to efekt, że w pobliżu były wilki, a ich zwierzęta boją się najbardziej. Wtedy minął mnie młody, wysoki chłopak i to być może on uratował mi życie. W tej samej chwili w odległości 100 metrów zauważyłam stojącego na poboczu drogi mężczyznę, który patrzył na mnie. Był w prawie czarnej kurtce, dżinsach i kremowej czapce. Kiedy podbiegłam bliżej, najbardziej przeraziła mnie twarz, taka dziwna, rzadko spotykana. Taka wychudzona, z martwym spojrzeniem. Nie był to jednak bezdomny, miał około 30 lat i był raczej zadbany. Ale jednocześnie przerażający. Spojrzenie i twarz pamiętam do dziś. Kiedy dobiegałam do mężczyzny, postanowiłam ominąć go szerokim łukiem. I tak zrobiłam - tłumaczy pani Monika.
Więcej przeczytasz w papierowym wydaniu Gazety Lubuskiej oraz z wydaniu PLUS.
Zobacz też: Magazyn Informacyjny