Żeby nie wyszło jak zwykle... [komentarz]
Obchodząc co roku święto 3 Maja, mam mieszane uczucia. Z jednej strony głosimy słusznie, że była to pierwsza w Europie nowoczesna konstytucja, dźwigająca I Rzeczpospolitą z kolan. Z drugiej - jej żywot trwał niewiele ponad rok, a w rezultacie Polska zniknęła z mapy Europy.
Dzieło twórców konstytucji zapoczątkowało wiek polskich powstań, w których zginęła elita państwa. Prof. Andrzej Chwalba twierdzi, że z punktu widzenia przetrwania Rzeczypospolitej był to błąd. Sięgnięcie przez Polaków po wzorzec amerykańskiej rewolucji (żadne państwo na świecie nie miało wtedy konstytucji) dla monarchów Rosji, Prus i Austrii oznaczało rewolucję, której nie będą tolerować. „Polska dokonała wyboru i poniosła klęskę” - mówił.
Nie umniejsza to symboliki święta 3 Maja. Wczoraj prezydent Andrzej Duda z dumą stwierdził, że kiedy w największych państwach Europy panował absolutyzm, Konstytucja 3 maja przyniosła Polsce powiew wolności i „została przyjęta przez reprezentację narodu, a nie narzucona przez jaśnie oświeconego władcę”. Ale był to absolutyzm oświecony, który przyniósł mocarstwom centralizację władzy i rozwój. Kanał Bydgoski np. zbudowali Prusacy tuż po I rozbiorze w rok. Polsce to się nie udało, bo trwała konfederacja barska.
Słuchając przemówienia prezydenta, miałem nieodparte wrażenie, że z przyszłą konstytucją może być tak jak z trzeciomajową. Pisano ją w bardzo wąskim gronie, a termin sesji Sejmu, na której miały zapaść decyzje, ustalono na 5 maja, kiedy większość posłów opozycyjnych miała być nieobecna ze względu na Wielkanoc. Doszło do przecieku i aby prorosyjscy posłowie nie zdążyli na czas, przyspieszono termin sesji. Okolice Zamku Królewskiego obsadzono wojskiem, a w sali obrad odczytano sfałszowane depesze o zagrożeniu bezpieczeństwa państwa. Konkluzja była oczywista: Tylko konstytucja może uratować Rzeczpospolitą. Dlatego niektórzy historycy nazywają ją półlegalną. Po maju 1791 roku miało być pięknie. A wyszło jak zwykle, niczym prawie wszystkie polskie powstania.