Zawsze trzymaliśmy się razem. Oto lwowiaków sposób na polskość
Przed wojną Polacy stanowili ponad 60 proc. mieszkańców Lwowa, obecnie ledwie jedną setną. Współcześni polscy mieszkańcy Lwowa opowiadają o swoim życiu dzisiaj i w czasach radzieckich
Mam dużo propozycji pracy ze szpitali i z Krakowa, i z Wrocławia, a ja uważam, że to jest moje miejsce, mój dom i nie trzeba nigdzie jechać. To moje powołanie, żeby tu pomagać ludziom i żeby wszyscy widzieli, że tu też rozmawia się po polsku - mówi lekarka Janina Andrejczuk, Polka ze Lwowa. Wielu członków jej rodziny wyjechało po 1945 roku za nową granicę. Dzisiaj pani Janina ma krewnych m.in. w Legnicy i Złotoryi. Sama jest przedstawicielką kilkutysięcznej polskiej społeczności we Lwowie, która mimo represji w czasach radzieckich zachowała polską tożsamość, kulturę i język.
Polacy we Lwowie i na Kresach zostawali z różnych powodów. Nie brakowało wśród nich znanych postaci, jak profesorowie przedwojennego Uniwersytetu Jana Kazimierza: Gabriel Sokolnicki, Julian Makrewicz czy nazwany potem papieżem lwowskich Polaków, Mieczysław Gębarowicz. Legendą Lwowa stał się także ksiądz Władysław Kiernicki, wieloletni proboszcz katedry pw. Wniebowzięcia NMP, zwanej we Lwowie katedrą łacińską. Kiedy w 1962 roku władze zamknęły kościół pw. św. Marii Magdaleny, katedra oprócz kościoła św. Antoniego na Łycza-kowie stała się jednym z dwóch czynnych kościołów we Lwowie i jednym z nielicznych na całej zachodniej Ukrainie.
Została garstka
Zawsze trzymaliśmy się razem - podkreśla Irena Hałamaj, Polka ze Lwowa.
Według polskiego spisu powszechnego z 1931 roku, w powiecie miejskim Lwów 63,5 procent ludności stanowili Polacy. Dzisiaj stanowią zaledwie procent obecnej liczby ludności. To właśnie od nich można się nauczyć prawdziwego patriotyzmu.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień