Zauroczenie, przemoc, łzy
Adrian B. z Karolem K. szantażowali i wykorzystywali seksualnie młodą dziewczynę pod Krakowem. Obaj przed Sądem Apelacyjnym w Krakowie usłyszeli prawomocny wyrok 3 lat pozbawienia wolności.
Ta sprawa natury kryminalnej może być przykładem pewnego rodzaju swobody obyczajowej panującej w Polsce.
Adrian B i Karol K. to dwaj jej bohaterowie, którzy już zostali skazani za swoje niecne czyny. Jest też dziewczyna, która w śledztwie zyskała status pokrzywdzonej i była ich ofiarą. Na potrzeby artykuły nazwijmy ją fikcyjnym imieniem Ewelina.
Jej tożsamość trzeba ukryć z uwagi na seksualny kontekst opisywanych zdarzeń i fakt, że wszystko rozegrało się w niedużej miejscowości niedaleko Krakowa.
Zakochana panna
Ewelina zauroczyła się Adrianem. Związek z osiemnastolatkiem wydawał się jej szczytem marzeń. Miły, ładny i wygadany - jak tu się takim nie zakochać...
Z jej punktu widzenia był on nad wyraz dojrzały i odpowiedzialny, ale faktycznie to smarkacz, który preferował picie wódki i zabawę niż rozmowy o dojrzałym związku.
Nastolatka nie protestowała, gdy chłopak zaproponował, by przysłała mu swoje zdjęcia. Dla Eweliny było jasne o jaki wizerunek chłopakowi chodzi. Wykonała trzy fotografie w samej bieliźnie, ale nie pokazała na nich twarzy.
Dozowała wybrankowi dostęp do siebie i napięcie rosło niczym w filmach Alfreda Hitchcocka. Adrian postanowił przyspieszyć rozwój akcji i po kilku miesiącach znajomości kategorycznie zażądał, by dziewczyna dała mu dowód miłości.
Tylko w romantycznych filmach to się odbywa na tle ognia w kominku, przy lampce markowego wina i na wygodnej kanapie z narzutą z tygrysiego futerka.
W takim otoczeniu bohaterów ogarnia erotyczny szał uniesienia i w pamięci zostają niezapomniane doznania. To niestety tylko wersja filmowa pierwszego seksu.
Adrian do takich romantyków się raczej nie zaliczał, bo wybrał altankę na ogródkach działkowych.
Stara wersalka przykryta była brudnym kocem. Stała obok skrzynki z narzędziami i konewka na wodę. Raz, dwa i było po wszystkim. W ich wspomnieniach to pewnie będzie smutny epizod i raczej marny powód do dumy.
Nagrany seks
Potem kontynuowali uprawianie seksu. Dla urozmaicenia Adrian wpadł na pomysł, by telefonem komórkowym nagrać wybrankę w takim właśnie momencie.
Do altanki dość często wpadał kolega Adriana, o rok młodszy Karol. Jego obecność była tam w pewnym sensie uzasadniona, bo drewniana buda należała do jego rodziców. Pili tam we troje z dziewczyną alkohol, rozmawiali, żartowali.
Czasami dołączała się dziewczyna Karola. Nazwijmy ją Marta. Potem przestała się pojawiać, ale o tym co się dzieje w altance miała na bieżąco wiedzę od Eweliny.
Koledzy zorientowali się, że powtarza ich słowa na lewo i prawo. Wkurzyli się i zaczęli obrażać dziewczynę. Używali wobec niej słów: szmata, konfident, k...
Spotkania trio w altance stały się nieco nudne, więc koledzy postanowili, że trzeba przełamać ustaloną konwencję. Adrian zaproponował wtedy Ewelinie, że będą uprawiali seks, ale w obecności Karola.
- Ja nie będę wtedy patrzył - obiecywał kolega, ale kto uwierzy w takie bajki. Dziewczyna niechętnie, ale przystała na taki układ. Raz już dobrowolnie przespała się z Karolem, ale to doświadczenie się jej nie spodobało.
Gdy chłopak chciał powtórzyć zbliżenie, Ewelina odmówiła i zagroziła, że opowie wszystko jego dziewczynie, Marcie. Chce oglądać jej seks z Adrianem? Proszę bardzo.
Karol w pewnym momencie nie chciał być tylko widzem z pierwszego rzędu, ale i uczestnikiem. Adrian się nie sprzeciwiał, więc dołączył do pary.
Przemoc i szantaż
Gdy Ewelina nie wyrażała na to zgody siłą przełamywali jej opór. Grozili też ujawnieniem filmu, jaki Adrian kiedyś nagrał komórką. - Wrzucimy filmik z tobą w roli głównej na Facebooka i zobaczymy, ile będzie miał „polubień” - szydzili.
Szantażowana dziewczyna stała się ich seksualną niewolnicą. Szarpali ją za włosy, siłą zdzierali ubranie, przyduszali, zatykali usta i bili po głowie i udach.
Na nic się zdało to, że odpychała gwałcicieli, mówiła „nie” i płakała. Kochała Adriana i liczyła, że się zmieni.
To niestety odwieczne złudzenie płci żeńskiej. Nie dostrzegała, że traktował ją instrumentalnie, wykorzystywał i poniżał.
Dziewczyna nie miała najlepszego kontaktu z rodzicami, więc nie poskarżyła się im w jakich jest tarapatach. Coś tam wspominała Marcie, a ona doradzała jej, by więcej nie chodziła do altanki na działkach. Ewelina nie słuchała jej rad. Nie powiadomiła też policji o wykorzystaniu.
Adrian i Karol coraz śmielej i agresywniej poczynali sobie z dziewczyną. Zaczęli domagać się, by przynosiła im alkohol, papierosy i pieniądze.
Obiecywali, że dadzą jej spokój, jeśli spełni ich życzenia, ale to były tylko obietnice.
Kulminacja przemocy
Do kulminacji przemocy doszło trzy dni przed Wigilią. We troje pili wódkę w altance, potem panowie rozebrali Ewelinę. Najpierw dobrowolnie uprawiała seks z Adrianem, a potem Karol ją zgwałcił w obecności kolegi. Nie reagował na protesty i błagania dziewczyny.
Kazali jej też imitować seks z przedmiotami. Grozili, że jeśli sama tego nie zrobi to oni przejmą inicjatywę. Płakała, ale nie mieli litości.
Adrian nagrywał przemoc telefonem komórkowym i zdzierał koc, którym się zakrywała. Bili i szarpali ofiarę. Wyzywali ją wulgarnie, że donosi Marcie.
Choć nagranie zostało potem skasowane, to biegłemu informatykowi udało się odzyskać film i był później dowodem w sądzie.
Pobita i zgwałcona Ewelina spotkała się z Martą i pokazała obrażenia. Znowu nie posłuchała rady koleżanki, by zawiadomić o sprawie policję. Gdy wróciła do domu matka widziała siniaki na ciele córki i zakrwawiony biustonosz. Ewelina zamknęła się w łazience i nie chciała mówić co się stało.
100 METRÓW na taką odległość przez 5 lat oskarżeni nie mogą się zbliżać do pokrzywdzonej
Dwa dni potem Adrian i Karol ponownie zwabili dziewczynę do altanki. Rzekomo, by wyjaśnić sprawę pobicia i ją przeprosić. Znów był gwałt, wyzwiska i żądania dostarczenia następnego dnia butelki wódki oraz szantaż nagraniem komórką i rozpowszechnieniem filmu z nagą Eweliną. Ostatni raz dała się wykorzystać w pierwszy dzień nowego roku.
Znów została poturbowana i w końcu przyznała się rodzicom o pobiciu. Wspomniała, że Adrian i Karol domagają się od niej 100 zł. Nie chciała jechać do szpitala na obdukcję, ale gdy tam trafiła, lekarz od razu wezwał mundurowych.
Wtedy po raz pierwszy Ewelina przyznała się policjantce, że padła ofiarą wykorzystania seksualnego. Wcześniej tylko jednej koleżance napomknęła o gwałcie i kompromitującym filmie z jej udziałem.
Zabezpieczono telefony sprawców i ofiary, laptopy, z których korzystali. Biegły odzyskał z aparatów usunięte zdjęcia z wizerunkiem Eweliny, pliki video i smsy.
Z kolejnej ekspertyzy wynikało, że pokrzywdzona cierpi za PTSD, czyli zespół stresu pourazowego, bo fakt wykorzystywania seksualnego odcisnął piętno na jej psychice. Ewelina, zdaniem biegłego, nie przejawiała skłonności do kłamstwa i nie była podatna na sugestie innych. Miała jednak niskie poczucie własnej wartości.
Jak stwierdził biegły, związek z mężczyzną mógł ją dowartościowywać i wpływać na lepszą akceptację siebie.
Wyrok skazujący
Oskarżeni nie przyznali się do winy. Adrian potwierdził jedynie, że pobił dziewczynę. Seks uprawiali, ale dobrowolnie. Zaprzeczał, że stosował groźby i przemoc.
Sąd w to nie uwierzył i przyjął, że obaj współdziałali w seksualnym wykorzystywaniu Eweliny. Skazał ich na kary po 4 lata więzienia za gwałty i zmuszenie do innych czynności seksualnych.
Na 5 lat zakazał im zbliżania się do dziewczyny na odległość mniejszą niż 100 metrów. Mają też zapłacić po 3 tysice złotych.
W apelacji adwokaci przekonywali, że obaj ich klienci są niewinni. Załączyli zdjęcia obrazujące, że na jedną z ostatnich rozpraw Ewelina podwiozła Adriana swoim autem. To dość rzadkie, zauważyli, że ofiara gwałtu podwozi do sądu oskarżonego.
Sąd Apelacyjny w Krakowie obniżył Adrianowi B i Karolowi K. kary do 3 lat więzienia.
- To wynika ze zmiany opisu ich czynów i przyjęcia mniejszej liczby przestępczych działań oskarżonych - tłumaczy Tomasz Szymański, rzecznik prasowy SA w Krakowie.
Wyrok jest już prawomocny.