Rozmowa z ROBERTEM GROCHOWSKIM, archeologiem, odkrywcą złotego skarbu (prawie 500 złotych monet i biżuteria) pod posadzką bydgoskiej katedry. Od wtorku skarb jest eksponowany w Europejskim Centrum Pieniądza na Wyspie Młyńskiej.
Jak pan rozumie rolę archeologa? Co w tej pracy jest najważniejsze?
Inspiruje mnie chęć odtworzenia życia codziennego ludzi z minionych epok. Chciałbym, zamykając oczy, cofnąć się w przeszłość, żeby jej zasmakować i zrozumieć, choć wiem, że to się nigdy nie uda, choćby dlatego, że mentalność ludzi sprzed wieków była zupełnie inna niż nasza. Dzieli nas przepaść, inne wartościowanie tego, co nas otacza. Im dłużej obcuję z pozostałościami przeszłości, tym bardziej umacniam się w tym przekonaniu. Świat przed wiekami był przesycony magią i duchowością. Ponadto mam opory, gdy przychodzi mi wkraczać w świat intymny ludzi z przeszłości, gdy otwieram groby, odsłaniam pochówki. Czuję dyskomfort, wewnętrzną sprzeczność.
Zapewne jak większość młodych archeologów marzył pan o wykopaliskach w Egipcie, Rzymie, na Cyprze…
Nie. Od początku wiedziałem, że będę chciał badać przeszłość Polski, Bydgoszczy, najbliższej okolicy. Mój ulubiony temat i specjalizacja to archeologia architektury. Najbardziej mnie pasjonuje okres średniowiecza, kiedy zaczęto wznosić budowle murowane. Frapuje mnie to, jak powstawały mury obronne, zamki, jakie stosowano rozwiązania i urządzenia techniczne, jak wznoszono pierwsze kamienice w mieście etc.
w dalszej części artykułu:
- co czuł Robert Grochowski, odkrywając tak cenny skarb?
- marzenia zawodowe Roberta Grochowskiego - te pierwsze, gdy dopiero rozpoczynał pracę archeologa, i te późniejsze...
- zawodowe sukcesy Roberta Grochowskiego
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień