Zakaz handlu w niedziele miał nie tylko zapewnić wolny dzień pracownikom, ale i poprawić sytuację małych sklepów rodzinnych. Wprowadzając tę zmianę politycy PiS podkreślali, że za rządów PO-PSL (2008-2015) upadło blisko 30 tys. sklepów, głównie należących do drobnych kupców. Teraz okazuje się, że tyle samo zlikwidowano w ciągu ostatnich 3 lat. Od początku dekady udział małych sklepów w polskim rynku detalicznym zmalał z 40 do 13 proc., a udział dyskontów i supermarketów wzrósł z 35 do 55 proc.
Wolne niedziele nie zatrzymały fali upadłości małych sklepów rodzinnych. - Wręcz ją nasiliły – ocenia Andrzej Faliński, prezes Forum Dialogu Gospodarczego, ekspert ds. handlu.
Tylko w 2017 r. znikło prawie 12 tys. sklepów, głównie rodzinnych, w tym 4 tys. spożywczych. Związek Przedsiębiorców i Pracodawców szacuje, że w 2018 r. upadło 15 tysięcy placówek. Obecny rok też zapowiada się źle.
Zagłada małych
Ostrożne prognozy wykonane przez firmę Euromonitor International na zlecenie „Rzeczpospolitej” mówią, że w tym roku z polskiego krajobrazu zniknie kolejnych 5,2 tys. małych sklepów. W tym samym czasie powstać ma 1,8 tys. nowych dyskontów i supermarketów.
Na początku obecnej dekady do supermarketów należało 18 proc. rynku, a do dyskontów (głównie Biedronki) 17 proc. Małe sklepy przewodziły stawce z 40-procentowym udziałem. Przełomowy okazał się rok 2015: na prowadzenie wyszły dyskonty (24 proc.), przed supermarketami (22 proc.). Drobny handel spadł na miejsce trzecie (21 proc.).
– Zagłada małych sklepów trwa do dziś – przyznaje Wiesław Jopek, prezes Krakowskiej Kongregacji Kupieckiej.
Według analiz ekspertów Euromonitora, w tej chwili małe sklepy mają około 11 proc. udziałów w polskim rynku i niebawem zostaną wyprzedzone przez placówki zrzeszone w sieciach franczyzowych (jeszcze kilka lat temu miały tylko 6 proc. rynku), zwłaszcza należących do Eurocashu, który przez lata specjalizował się w hurcie, ale kilka lat temu postanowił silnie rozwijać detal, rzucając wyzwanie portugalskiej Biedronce. Ta je podjęła.
Udział dyskontów – przede wszystkim Biedronki oraz Lidla – w polskim rynku przekracza już 28 proc. i w tym roku zapewne kolejny raz wzrośnie. Do supermarketów należy jedna czwarta rynku – tu znakomicie radzi sobie polska sieć Dino. Coraz silniejsze są sklepy typu convenience, czyli niewielkie placówki położone w dogodnych miejscach, działające w ramach sieci (królują tu Żabki) – ich udział w runku wzrósł od początku dekady z 2 do prawie 7 proc. Niewykluczone, że za parę lat pokonają małe rodzinne sklepy. A te z kolei spadną w niszę, z kilkuprocentowym udziałem w rynku.
Czytaj więcej:
- Zakaz wzmocnił silnych: gdzie dzisiaj najchętniej robią zakupy Polacy?
- Parada gigantów: jakie są największe firmy handlowe w Polsce
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień