Strażacy, to grupa zawodowa, która od lat niezmiennie znajduje się na czele rankingów zaufania do grup zawodowych. Czym to można tłumaczyć?
Z pewnością ich poświęceniem w ratowaniu naszego zdrowia, życia oraz mienia. Gotowi są nieść pomoc zawsze, gdy jest potrzebna, niezależnie od warunków, w jakich przychodzi im działać. Zapewne ważnym elementem oceny jest również to, że nie angażują się w politykę.
Trudno dzisiaj sobie wyobrazić życie bez strażaków, szczególnie w coraz bardziej zurbanizowanych społecznościach. Konieczność zapewnienia bezpieczeństwa mieszkańcom Włocławka dostrzegały już jego władze w dziewiętnastym wieku. W opracowaniu pt. "Dzieje Straży Pożarnych Włocławka oraz Powiatu Włocławskiego na Tle Historii Ochrony Przeciwpożarowej Kujaw Wschodnich (1874-2004)", Zdzisław Jan Zasada podaje, iż w 1865 r. Włocławek zamieszkiwany przez 12 454 osoby posiadał dużą sikawkę, sikawkę z wężem, 9 bosaków małych, 2 bosaki duże, 7 drabin, 9 kubłów do wody i 16 beczek.
Trudno to odnieść zarówno do dzisiejszej wielkości miasta, jak i coraz większej ilości zagrożeń.
Najgroźniejsza jest chemia
Dzisiaj włocławscy strażacy dysponują 20. specjalistycznymi pojazdami ratowniczo-gaśniczymi rozlokowanymi w jednostkach usytuowanych przy ul. Rolnej i Płockiej. W tym roku, wspólnie z jednostkami działającymi na terenie naszego powiatu musieli interweniować w blisko sześciuset przypadkach. Bardzo różnych. Były to akcje typowo gaśnicze, jak i wypadki komunikacyjne. Nierzadko zdarzają się przypadki wyjazdów do usunięcia przewróconych drzew, czy nawet ratowania kota. Niestety, zdarzają się też fałszywe alarmy. Od stycznia do kwietnia br. strażacy, w ich wyniku, musieli niepotrzebnie wyjeżdżać 26 razy.
- Na terenie naszego działania mamy dużą różnorodność zagrożeń - mówi Dariusz Krysiński, dowódca Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej nr 1 we Włocławku. - Szczególnie groźne są chemiczne, szczególnie w Anwilu, ale ta firma ma swoją, zawodową straż pożarną i to jest plusem, gdyż są na miejscu i doskonale znają zakład. My również, w jednostce przy ulicy Płockiej, mamy specjalistyczną grupę ratownictwa chemicznego. Problemem, z którym każdego lata mamy do czynienia są duże połacie lasów. Płoną najczęściej w wyniku celowych podpaleń lub nieostrożnego zachowania ludzi. Również wiosenne wypalanie traw stanowi zagrożenie, które czasami kończy się śmiercią ludzi. Na szczęście dysponujemy coraz lepszym sprzętem. W miejscach, gdzie nasze wozy nie mogą dojechać działa helikopter, a nawet samoloty, które przylatują z Torunia. Poprawiła się też łączność. Dzisiaj, dzięki komórkom, dostajemy sygnał, gdy pożar się zaczyna, a nie dopiero, gdy ogień mocno się rozprzestrzenił. Dodać należy, że w każdej chwili możemy zostać skierowani do działań na terenie całego kraju. Takie przypadki już się zdarzały.
Straż pożarna, to nie tylko walka z pożarami. Wzorem państw zachodnich, strażacy coraz częściej wkraczają w sferę działań, jakie w niedalekiej przeszłości zarezerwowane były dla innych służb, choćby medycznych.
Wóz bojowy zamiast karetki
- Pamiętam, gdy przed kilkunastoma laty pojechałem na wycieczkę autokarową do Francji - wspomina Arkadiusz Lewandowski. - W czasie jazdy jeden z pasażerów źle się poczuł i trzeba było wezwać pomoc. Wszyscy byli ogromnie zaskoczeni, gdy na parking obok autostrady wjechał na sygnale strażacki wóz bojowy. Jeszcze większe nasze zdziwienie wzbudziło, gdy strażacy zaczęli badać kolegę. Zrobili mu też EKG. Okazało się, że musi zostać odwieziony do szpitala, ale do jego przewiezienia przyjechał już ambulans.
To już nic szczególnego także w przypadku działania naszych strażaków. - Jesteśmy coraz lepiej wyposażeni w sprzęt, ale i przyuczeni w udzielaniu pierwszej, przedmedycznej pomocy - podkreśla dowódca JRG. - Każdy strażak jest w tym przeszkolony. Szczególnie jest to ważne w przy wypadkach komunikacyjnych. Wówczas często trzeba użyć specjalistycznego sprzętu, aby z wraku pojazdu wydostać rannego, a później udzielić mu pomocy dopóki nie zjawią się ratownicy medyczni. Co więcej, zdarzały się sytuacje, gdy pogotowie ratunkowe ma zajęte wszystkie karetki, wówczas my jedziemy udzielać pomocy. Natomiast latem jesteśmy wzywani, gdy ktoś utonie. Pomaga w takich sytuacjach nasza grupa płetwonurków. W tym zakresie działamy nie tylko w naszym, ale i okolicznych powiatach.
Groźne poduszki powietrzne
Nowoczesne samochody, jakimi się poruszamy, sprawiają strażakom coraz więcej problemów, szczególnie, że wyposażane są w pirotechniczne napinacze pasów i coraz większą liczbę poduszek powietrznych, które podczas ratowania poszkodowanych mogą wybuchnąć. Konstrukcje karoserii są też wzmacniane dodatkowymi, bardzo wytrzymałymi belkami, które mają zapewnić ochronę podróżnym, ale są poważną przeszkodą dla sprzętu używanego przez strażaków. Szkolenia strażaków są więc koniecznością, aby oni nie zostali w czasie akcji poszkodowani.
Kolejną grupą jest jednostka ratownictwa technicznego, która jest w stanie działać, gdyby doszło do poważnej katastrofy. - Szeroki zakres działania trzech, specjalistycznych grup wymusza na naszych ludziach konieczność stałego szkolenia się i dodatkowych obowiązków. Działania nie tylko na naszym, lokalnym terenie, ale w razie konieczności, również na terenie kraju są koniecznością - dodaje Dariusz Krysiński. - Jesteśmy częścią Krajowego Systemu Ratowniczego. Kojarzenie strażaków jedynie z pożarami jest nieadekwatne do tego, co ma miejsce w dzisiejszej rzeczywistości. Obecnie wyjazdy do pożarów stanowią około połowy interwencji strażaków, reszta to działania w ramach tzw. miejscowych zagrożeń. Ich liczba od lat systematycznie wzrasta. Czasem strażacy muszą przejąć na siebie zadania innych służb, choćby energetycznych, czy gazowych, gdy te nie są w stanie sobie z nimi poradzić. - Od dwudziestu lat goniliśmy zachodnie służby, ale dzisiaj śmiało mogę stwierdzić, że wiele tych formacji już wyprzedziliśmy - dodaje dowódca JRG. - Potwierdzają to przykłady działań, nie tylko tu, we Włocławku i okolicach, ale i na terenie kraju.
Coraz więcej prowadzonych akcji wymaga też specjalistycznego sprzętu. Najnowszy nabytek - samochód ratownictwa wodnego - wyposażony jest w niezbędny sprzęt do prowadzenia akcji na wodzie. Pozwala też strażakom, np po działaniach prowadzonych w czasie zimy przebrać się i rozgrzać wewnątrz specjalnie przygotowanej kabiny. Kolejnym jest samochód ratownictwa technicznego, który wypełniony jest ogromną ilością specjalistycznego sprzętu. To wyposażenie najczęściej przydaje się w czasie dużych karamboli drogowych, szczególnie na autostradzie.
Szykuje się też kolejny zakup. Być może jeszcze w tym roku JRG otrzyma pojazd przystosowany do gaszenia wodą, pianą i proszkiem. Władze miasta dokładają do jego zakupu 200 tys. zł. Strażakom marzy się też wymiana podnośnika. Dotychczasowy, będący na służbie od 16 lat może sięgnąć na 40 m, ale jego wiek i wymagania dozoru technicznego pewnie w niedługim czasie nie pozwolą na dalsze korzystanie z tego sprzętu. Przydałby się 45. a nawet 50. metrowy.