To były 6. toruńsko-świeckie derby w I lidze, a 9. w ogóle. Joker na drugie oficjalne zwycięstwo z Budowlanymi czekał 5 lat i 3 miesiące.
Sobotni mecz dostarczył kibicom sporo emocji. Były w nim wiele długich wymian, udanych akcji w obronie i efektownych ataków. Obie drużyny nie ustrzegły się błędów własnych, na które wpływ miały głównie nerwy i emocje.
Lepiej zaczęły torunianki, które w 1. partii szybko zbudowały 3-5 pkt. przewagi. I do końca kontrolowały rezultat. Drugi set miał inny przebieg. Częściej na prowadzeniu były świecianki (5:3, 9:7, 15:12, 17:13). Budowlane odrobiły straty i nawet wyszły na 23:22. Po czasie wziętym przez Andrzeja Nadolnego miejscowe odzyskały prowadzenie. Wicelider wybronił jeszcze trzy setbole, ale świetna kiwka Kasi Wenerskiej oraz blok Aleksandry Gancarz dały 2 decydujące punkty Jokerowi.
W 3. odsłonie gospodynie dyktowały warunki, ale większą przewagę uzyskały dopiero od 13:12. Wtedy odskoczyły na 16:12, a później 21:15. Zaliczki już nie roztrwoniły. Wydawało się, że pójdą za ciosem. Tymczasem na początku 4. partii były bezsilne, przegrywając 0:7 i 2:10. Później stopniowo odrabiały straty, ale zbliżyły co najwyżej na trzy „oczka” (16:19).
Zwycięzcę wyłonił tie break, w którym też były zwroty akcji. Joker wygrywał 8:4 i 9:5, ale torunianki nie złożyły broni. Zdobyły 5 punktów z rzędu. I to one prowadziły 10:9 i 11:10. Jednak w kluczowym momencie ataki zepsuły Marta Łukaszewska (2) i Ilona Gierak. Z kolei Gabrysia Borawska z zimną krwią wykorzystała złe przyjęcie Marzeny Wilczyńskiej. I po raz drugi w historii w lidze Joker ograł Budowlanych. Borawska zasłużenie została wybrana MVP derby.