Deszcze, które nawiedzają województwo, spowodowały bardzo duże straty w rolnictwie. Ocenia się wręcz, że największe w Polsce.
- Zaapeluję do wojewody o to, aby ogłosił stan klęski żywiołowej - mówi Jarosław Rzepa, szef PSL w regionie.
- Dobrze zapowiadające się żniwa mogą okazać się klęską. Liczę na to, że wojewoda przychyli się do wszczęcia procedury po to, aby rolnicy mogli wnioskować o umorzenie podatków, o odroczenie spłat rat kredytowych i żeby umożliwić w przyzwoitych cenach skup zboża gorszej jakości.
- To prawdziwa klęska - przyznaje Adam Kalinowski, dyrektor Zachodniopomorskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Barzkowicach.
Największe straty ponieśli plantatorzy rzepaku, który uprawiany jest w naszym regionie na 100 tysiącach hektarów. Obecnie cena tony rzepaku w skupie to około 1550 zł. Rolnicy szacują, że zbiorą około dwóch ton z hektara, podczas gdy normalnie zbierali 3,5-4 tony.
- Do tej pory wojewoda powołał komisje do szacowania szkód w uprawach rolnych spowodowanych deszczami nawalnymi i powodzią na terenie Zachodniopomorskiego - informuje Piotr Pieleszek z biura prasowego wojewody Krzysztofa Kozłowskiego.
Region nie ma szczęścia do pogody. Straty w rolnictwie spowodowały już wcześniej grad i wiosenne przymrozki.
- Według raportu klęskowego na 26 lipca szkody dotknęły 213 gospodarstw rolnych na powierzchni 2668 hektarów - mówi Marek Gardygajło z działu ekonomiki i zarządzania ODR w Barzkowicach.
- Na powierzchni 911 hektarów straty wyniosły powyżej 70 proc. Szacunkowa wartość strat wyniosła blisko 12 milionów złotych.