Dobiega końca proces trzech mężczyzn oskarżonych o zabójstwo Patryka R. w lesie pod Sierakowem. W piątek sąd przesłuchał trzech ostatnich świadków, w tym policjantkę, która potwierdziła, że Patryk R. miał złą opinię wśród mieszkańców.
– O Patryku krążyła opinia, że jest agresywny i wszystko może załatwić dzięki pieniądzom, które przesyłała mama
– zeznawała w sądzie Lidia S., policjantka, która m.in. zatrzymywała Tomasza D., jednego z oskarżonych o zabójstwo Patryka.
Do zbrodni doszło w lutym 2017 roku. Na kilka godzin przed śmiercią 26-letni Patryk pokłócił się z babcią. Po awanturze wyszedł z domu i już nie wrócił. Po kilku dniach rodzina zgłosiła zaginięcie na policję. Patryk już wtedy
nie żył. Tego samego dnia wsiadł do samochodu Piotra D., który wywiózł go do pobliskiego lasu. Tam czekali na nich bracia Mateusz i Tomasz D. Mężczyźni dobrze się znali. Patryk R. miał zginąć, bo wybił w mieszkaniu jednego z nich szybę i nie zapłacił.
Czytaj też: Zabójstwo pod Sierakowem: Zamordowali, bo bali się o życie? Dokonali linczu, bo kolega zagrażał interesom?
Według śledczych zabójstwo Patryka R. było wcześniej zaplanowane. Mężczyźni mieli przy sobie łopaty, rękawiczki, nóż, a także kij baseballowy i kilof. Wcześniej wykopali także dwumetrowy dół, w którym zakopali ciało. Grób zamaskowali trawą i roślinami. Szybko zaczęły pojawiać się głosy, że zbrodnia była samosądem mieszkańców Sierakowa, wśród których Patryk R. miał cieszyć się złą opinią.
Proces trzech mężczyzn ruszył na początku tego roku. Teraz dobiega końca. Na piątkowej rozprawie przesłuchano ostatnich świadków. Policjantka Lidia S. zeznawała, że znała Patryka R. z interwencji służbowych, które podejmowała w mieszkaniu jego babci, z którą mieszkał.
W dalszej części tekstu:
- Co zeznali policjanci?
- Komu groził Patryk?
- Czego domagała się babcia Patryka?
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień