Sąd Okręgowy w Toruniu zdecyduje, czy uznać Iwonę P. za niebezpieczną. To pierwsza taka sprawa w województwie. Iwona P. kończy odbywać karę 15 lat więzienia za zabójstwo. Dyrektor więzienia w Grudziądzu uważa, że zza krat nie powinna wyjść na całkowitą wolność. Dlatego na mocy tzw. ustawy o bestiach wnioskuje o uznanie jej za stwarzającą zagrożenie.
Przypadek Iwony P. jest wyjątkowy. Nie tylko dlatego, że jest pierwszym więźniem w Kujawsko-Pomorskiem, wobec którego zastosowany ma być tryb tzw. ustawy o bestiach. Również dlatego, że w Polsce trybem tym objęto dotąd nieliczne kobiety.
W 2002 roku Iwona P. została przez Sąd Okręgowy w Szczecinie skazana na 15 lat więzienia za zabójstwo. Kończy „odsiadywać” ten wyrok w Zakładzie Karnym nr 1 w Grudziądzu.
- W przypadku skazanych, u których w trakcie odbywania kary pozbawienia wolności stwierdzono zaburzenia psychiczne w postaci upośledzenia umysłowego, zaburzeń osobowości lub zaburzeń preferencji seksualnych i kiedy ryzyko powrotu do przestępstwa oceniane jest jako wysokie, dyrektor jednostki penitencjarnej na 8 miesięcy przed przewidywanym końcem kary występuje do sądu z wnioskiem w trybie tej właśnie ustawy - objaśnia mjr Mariusz Budny, rzecznik Dyrektora Okręgowego Służby Więziennej w Bydgoszczy.
Tak właśnie postąpił dyrektor więzienia w Grudziądzu w przypadku Iwony P.
Sąd Okręgowy w Toruniu, do którego wniosek trafił, może skierować Iwonę P. do Krajowego Ośrodka Zapobiegania Zachowaniom Dyssocjalnym (KOZZD) w Gostyninie lub orzec zastosowanie nadzoru prewencyjnego sprawowanego przez policję. Oczywiście, może też dojść do wniosku, że Iwona P. nie stwarza zagrożenia. Wówczas kobieta z więzienia wyjdzie na wolność.
Zanim zapadnie decyzja, o Iwonie P. wypowiedzieć muszą się biegli psychiatrzy.
- Sprawa miała być rozpatrywana 8 sierpnia. Ponieważ pozostały jeszcze czynności do wykonania, termin przeniesiony został na wrzesień - przekazuje sędzia Justyna Kujaczyńska-Gajdamowicz, rzecznik Sądu Okręgowego w Toruniu.
We Włocławku przebywa Andrzej Sz., który w przeszłości został skazany za ciężkie przestępstwa przeciwko wolności seksualnej. Karę odbywał w zakładzie karnym w Sztumie. Dyrektor tego więzienia w 2014 roku uznał, że Andrzej Sz. stwarza szczególne zagrożenie. Wystąpił więc w trybie ustawy o bestiach do Sądu Okręgowego w Gdańsku.
Sąd opierając się na opiniach biegłych psychiatrów seksuologów uznał, że mężczyzna faktycznie jest niebezpieczny. Nie skierował go jednak do ośrodka w Gostyninie, tylko orzekł nadzór prewencyjny policji.
- Ponieważ mężczyzna ten przebywa na terenie Włocławka, to do naszego sądu zwrócił się z wnioskiem o uchylenie tego nadzoru. Sprawa wpłynęła do nas w październiku ubiegłego roku. Obecnie jest opiniowana przez specjalistów z ośrodka w Gostyninie. Dopiero ich stanowisko pozwoli nam podjąć decyzję - mówi sędzia Aneta Sudomin-Koc, rzecznik Sądu Okręgowego we Włocławku.
Gostynin już za ciasny!
Dlaczego w ogóle uchwalono opisywaną ustawę? Przypomnijmy, że wszystko w roku 2013 działo się błyskawicznie. Nagle do świadomości służb i władz dotarło, że 11 lutego 2014 roku na wolność ma wyjść Mariusz Trynkiewicz - pedofil i morderca czterech chłopców. Właśnie kończył odbywać karę 25 lat pozbawienia wolności. Ta sytuacja niosła zagrożenie nie tylko dla społeczeństwa, ale i samego Trynkiewicza. Ostrzegano przed samosądem.
Dość pośpiesznie, wśród wielu kontrowersji, ustawę jednak uchwalono. „Stwarzających zagrożenie” zaczęto kierować do Krajowego Ośrodka Zapobiegania Zachowaniom Dyssocjalnym w Gostyninie. Początkowo planowano, że wystarczy w nim 10 miejsc. Szybko okazało się, że potrzeba około 40. W marcu zapowiedziano budowę nowej siedziby - na 60 miejsc.