Z przekąsem: Tak dobrze rządzili, że... dobrze im tak. Komentarz Dziennika Łódzkiego
"Z przekąsem" komentuje redaktor Arkadiusz Krystek
Głębokość zmian w rządzie jest zaskakująca, także dlatego, że rozmija się z dotychczasowym przekazem obozu władzy. A jej powody pozostają owiane tajemnicą. Można oczywiście tłumaczyć, że - zgodnie z polityczną taktyką - najtrudniejsze decyzje podejmuje się na początku rządów (choć w tym przypadku zaczęto od popularnych, by nie powiedzieć populistycznych, np. obniżenie wieku emerytalnego), by tuż przed wyborami nie męczyć elektoratu i resztę kadencji poświęcić na spokojne szykowanie się do wyborów.
Można wyjaśniać, że znów trzeba schować Antoniego Macierewicza, co już wcześniej okazało się skutecznym przedwyborczym posunięciem. Można przekonywać, że sytuacja się zmieniła, pojawiły się nowe wyzwania i potrzebny jest nowy premier i nowi ministrowie. Ale... Przez dwa lata Polki i Polacy słyszeli o znakomitej biało-czerwonej drużynie odważnie wprowadzającej oczekiwane przez suwerena zmiany. Wyliczano sukcesy - na pierwszym miejscu stawiając program 500+ i co chwila ogłaszano zrealizowanie kolejnej wyborczej obietnicy. Wskaźniki polskiej gospodarki rosły jak nigdy i to w tempie porównywalnym tylko do szybkości wstawania z kolan w stosunkach międzynarodowych. Wszystko szło w dobrym kierunku, co było zasługą odpowiednich ludzi na odpowiednich miejscach. Z wielkim oddaniem broniono ministrów, których usunięcia domagała się opozycja. Na tej liście byli i Antoni Macierewicz, i Jan Szyszko, i Konstanty Radziwiłł. Tak też było z Beatą Szydło. Za dnia 7 grudnia posłowie rządzącej większości rozpływali się w zachwytach nad zdolnościami i dokonaniami premier, by wieczorem dowiedzieć się, że lepszy od najlepszej jest jej podwładny. Prezydent Andrzej Duda gratulował Szydło przyjmując jej dymisję. Pojawiające się zgrzyty związane np. z karierą Bartłomieja Misiewicza czy w relacjach prezydent - minister obrony przekuwano w sukces. Podkreślano trzymanie się zasad, oczywiście w przeciwieństwie do poprzedników, i pozbyto się protegowanego Macierewicza, a różnice zdań miały zadawać kłam zarzutom o jednowładztwo - stawały się dowodem na daleko posuniętą demokrację panującą w rządzącym obozie.
Za jego otwartość można też uznać lipcowe wystąpienie prezesa Jarosława Kaczyńskiego na zjeździe PiS w Przysusze. Wytykał ministrom błędy i wprost wskazał, że z rządu trzeba wyrzucić szefa dyplomacji Witolda Waszczykowskiego i ministra zdrowia Konstantego Radziwiłła. Kto jednak przez ponad pół roku jeździ mało sprawnym samochodem?
Przez dwa lata Polki i Polacy podbijali sondażowe poparcie dla rządzących. Słupki szybowały, pokonując nawet poziom 50 proc. W naszej dzisiejszej sondzie większość stwierdziła, że zmiany w rządzie były potrzebne...