"Z najwyższego punktu widzenia". Żyjemy w pięknych czasach, kiedy nasi sportowcy nie biorą jeńców - felieton Marcina Możdżonka
Przeżywamy bardzo dobry okres w polskim sporcie; można nawet kolokwialnie określić, że jeńców nie bierzemy! Bo na każdej imprezie mistrzowskiej, na jakiej startujemy - obojętnie, w której dyscyplinie - mocno zaznaczamy swoją obecność.
Siatkarze, którzy zdobyli srebrny medal mistrzostw świata, po raz 3. z rzędu zagrali w finale mundialu. Pozostawili masę dobrych emocji i dobre wrażenie, po bądź co bądź kapitalnym turnieju, ale mimo wszystko - niedosyt także. Tak bardzo rozbudzili nasze apetyty - swoją postawą, swoją ambicją, że (zresztą, jak sami wspominali) to srebro nie było szczytem nie tylko naszych marzeń, ale i ich marzeń. Ale przed tą drużyną jeszcze wszystko, co najlepsze. Tak uważam, gdyż to jest zespół predysponowany do złota olimpijskiego, które – myślę - w Paryżu zdobędzie.
A wielką niespodziankę, bo w takich kategoriach trzeba to rozpatrywać, sprawili nam koszykarze, którzy awansowali do półfinału mistrzostw Europy. Na tym etapie niestety ulegli drużynie jednak kilka klas lepszej, czyli wicemistrzom olimpijskim Francuzom, ale to nie powinno przesłonić uznania należnego za to, czego dokonali na kontynentalnym czempionacie. Półfinałowa różnica była znaczna, lecz i tak po tylu latach nieobecności naszych koszykarzy na największych imprezach, trzeba to rozpatrywać w kategorii sukcesu. Zresztą, pokonać Słowenię w ćwierćfinale z tym genialnym, obecnie bodaj najlepszym koszykarzem świata Luką Donciciem, to absolutnie wielki wyczyn.
Na tych mistrzostwach Europy obecna generacja naszych reprezentacyjnych koszykarzy zbierała bardzo potrzebne doświadczenie. Dlatego wierzę, że ta drużyna będzie mogła ciągle się rozwijać. I że cała koszykówka w Polsce będzie się mogła rozwijać. Bardzo leży mi to na sercu, ponieważ wywodzę się ze środowiska koszykarskiego, właśnie od basketu zaczynałem przygodę ze sportem. I bardzo lubiłem tę dyscyplinę, ale kiedyś nadszedł moment, że trzeba było wybrać. Wybrałem siatkówkę i nie żałuję, ale uważam, że koszykówka powinna rozwijać się w Polsce dużo prężniej, dużo lepiej niż w ostatnich latach, ponieważ mamy przeogromny potencjał w naszym kraju. Również marketingowy.
Na potwierdzenie tej tezy wystarczy przytoczyć fakt, że nasza koszykówka w odmianie 3x3, w której prym wiodą panowie i raz po raz zapewniają nam dobre wieści z różnych stron - z Przemkiem Zamojskim na czele – liczy się także w kategorii żeńskiej. Nasze panie zdobyły przecież brązowy medal mistrzostw Europy w tej odmianie basketu. Potencjał jest zatem i u nich ogromny, i dlatego myślę, że przed koszykówką tłuste lata. Pewnie nie od razu trzeba się szykować na taką stabilizację na najwyższym poziomie jak u siatkarzy, powoli powinna windować się jednak na należne jej w Polsce miejsce.
A warto odnotować, że Anna Łukasiak, Angelina Łysak i Jowita Wrzesień wywalczyły medale na mistrzostwach świata w zapasach, dostarczając kolejnych powodów do zadowolenia. Brązowe krążki to dowód, że związek zapaśniczy, a zatem federacja z przeogromną tradycją i pięknymi medalowymi wspomnieniami z największych imprez – z igrzyskami na czele - nadal nie zawodzi. Przeciwnie, pokazuje, że ta antyczna dyscyplina sportu ma się całkiem nieźle w naszym kraju. Oczywiście ma też swoje problemy, ale zawodnicy pokazują, że mają charakter. Potrafią się bić, potrafią stawać na podium, a to świetnie wróży przed olimpijską rywalizacją w Paryżu również na matach.
Na koniec wisienka na torcie, czyli Iga Świątek, która wygrała po trudnym drugim secie finał US Open. Ponownie rozgrywając niesamowity turniej i niesamowity ostatni – decydujący o pucharze - mecz. Wpisała się nie tylko na tablicę wyników, na której widnieją daty i nazwiska zwyciężczyń wielkoszlemowego turnieju w Stanach Zjednoczonych, ale też – i to złotymi zgłoskami! - w annałach polskiego sportu. To pierwsza tenisistka w Polsce, która jest na tak wysokim poziomie. A przecież wciąż znajduje się na początku kariery. Jej panowanie na światowych kortach może jeszcze potrwać i potrwać!
Naprawdę, żyjemy w bardzo ciekawych czasach dla polskiego sportu i cieszę się, że możemy to wszyscy wspólnie obserwować i przeżywać. A niektórzy nawet komentować, co w tak wspaniałym okresie poczytuję sobie za szczególny przywilej.