Kinga Dereniowska

Z kanalizacji czuć było ostrą chemią. Co się wydarzyło w Nienadówce Górnej?

Z kanalizacji czuć było ostrą chemią. Co się wydarzyło w Nienadówce Górnej? Fot. Maaark / pixabay.com
Kinga Dereniowska

- Z kanalizacji czuć jakąś ostrą chemią, śmierdzi oparami w domach. Boimy się, że dzieci mogą się zatruć w nocy - zaalarmowali mieszkańcy Nienadówki Górnej swojego sołtysa.

Ten natychmiast poinformował o tym burmistrza Sokołowa Młp.

- Odebrałem także kilka telefonów od przerażonych mieszkańców - mówi Andrzej Ożóg. - Między innymi od matki, która miała miesięczne dziecko. Pytała mnie, czy to jest bezpieczne. Odpowiedziałem, że nie. I że trzeba wietrzyć dom.

Burmistrz zmobilizował pracowników Zakładu Komunalnego. Okazało się, że na jednej z przepompowni panował straszny smród. Pootwierano studzienki kanalizacyjne, aby wywietrzyć. Kierownik zakładu zgłosił sprawę na policję.

Burmistrz bardzo obawiał się o zdrowie mieszkańców. - Baliśmy się, że ktoś się zatruje, że stanie się coś złego - mówi „Nowinom”.

Noc była wówczas ciepła, więc można było mieć otwarte okna. Do północy trochę się poprawiło.

- Miałem podobną sytuację w zimie - opowiada Ożóg. - Studzienki kanalizacyjne zasypał śnieg. Wydałem polecenie straży pożarnej, aby budzili ludzi we wsi, żeby ktoś się nie zatruł.

Kiedy zagrożenie minęło, burmistrz Sędziszowa Młp. kazał zamieścić komunikat w internecie. Za jakiekolwiek informacje i dowody, które mogły naprowadzić na ślad sprawcy, oferował 2 tys. zł. Ogłoszenie pojawiło się na też fb, miało zostać wysłane do proboszcza, aby odczytał je na niedzielnej mszy. Jednak sprawca wcześniej zgłosił się sam.

- Wieczorem pewien przedsiębiorca napisał do mnie, że chce się spotkać- kontynuuje Andrzej Ożóg. - Obaj mieszkamy w Nienadówce, więc zasugerowałem rozmowę za kwadrans. Ten człowiek przyjechał i przyznał się, że jest odpowiedzialny za zatrucie wsi.

Sprawca „wyraził skruchę, przeprosił i obiecał, że taka sytuacja w przyszłości więcej się nie powtórzy” - czytamy w komunikacie na Facebooku UGiM w Sokołowie Małp.

Co śmierdzącego trafiło nocą do wiejskiej kanalizacji? Mężczyzna tłumaczył burmistrzowi, że wlał tam stężony klej z mydłem.

O zachowaniu przedsiębiorcy zawiadomiono starostę rzeszowskiego, który wydaje pozwolenie na działalność. Według burmistrza, polecił wszcząć postępowanie wobec nieuczciwego biznesmena.

- Przedsiębiorca musi być przede wszystkim rozsądny. Nie może narażać kilku tysięcy ludzi na zagrożenie życia i zdrowia wylewając klej do kanalizacji - kwituje burmistrz Sokołowa Młp.

Kinga Dereniowska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.