Z dziejów Podkarpacia. Jak powstawał Centralny Okręg Przemysłowy
5 lutego 1937 roku Sejm Rzeczypospolitej Polskiej przyjął, na wniosek wicepremiera i ministra skarbu Eugeniusza Kwiatkowskiego, plan budowy Centralnego Okręgu Przemysłowego. Rozpoczynał się nowy okres historii Polski. Mimo dziejowych burz, trwający w zasadzie do dzisiaj.
Dziś okręg ten stanowi większą pustkę gospodarczą niż ziemie wschodnie. Nie jest on ani wybitnie rolniczy, ani przemysłowy. Nie ma fizjonomii gospodarczej, choć w chwilach niebezpieczeństwa wprost geograficznie musiałby się stać ośrodkiem zorganizowanej, materialnej obrony - mówił w czasie sejmowego wystąpienia wicepremier Kwiatkowski.
Budowę COP faktycznie zainicjowano już w lipcu 1936 roku w ramach czteroletniego planu inwestycyjnego i sześcioletniego planu rozbudowy sił zbrojnych. Okręg miał z jednej strony doprowadzić do przyspieszenia industrializacji kraju i likwidacji podziału na Polskę „A” i „B”, z drugiej strony unowocześnić armię, co stawało się sprawą pilną w obliczu zbrojeń prowadzonych przez potężnych sąsiadów.
Na budowę COP przeznaczono ze środków państwowych i Funduszu Obrony Narodowej gigantyczną kwotę 2,4 mld zł (dzisiaj tę kwotę należałoby pomnożyć przez kilkadziesiąt razy). Na rozwój okręgu w latach 1937-1939 przeznaczono około 60 procent wszystkich wydatków inwestycyjnych.
Na terenie COP niemal z dnia na dzień rosły zakłady przemysłowe, infrastruktura powstawały wręcz całe miasta. Od podstaw, na terenie dawnej wsi Pławo, zbudowano Stalową Wolę i Zakłady Południowe. Do 1938 roku stworzono 300-kilometrowy gazociąg Gorlice-Jasło-Krosno-Ostrowiec. W Mielcu uruchomiono wytwórnię samolotów. W Dębicy zaczęły funkcjonować m.in. fabryki kauczuku syntetycznego i opon, w Dębie (późniejszej Nowej Dębie) - wytwórnia amunicji. W Nowej Sarzynie rozpoczęto rozruch zakładów chemicznych. To tylko niektóre przykłady realizowanych inwestycji.
„Stalowa wola narodu polskiego”
Największą i sztandarową inwestycją COP były Zakłady Południowe i powstałe wokół nich nowe miasto Stalowa Wola. Autorem tej nazwy był ówczesny minister spraw wojskowych gen. Tadeusz Kasprzycki, który miał powiedzieć „jest to stalowa wola narodu polskiego wybicia się na nowoczesność”.
Tempo budowy zarówno Zakładów, jak i miasta, było imponujące. W sierpniu 1936 roku specjalna komisja pod przewodnictwem inż. Marcelego Siedlanowskiego - ówczesnego dyrektora Huty Baildon w Katowicach - na miejsce inwestycji wybrała okolice wsi Pławo, między Niskiem, a Rozwadowem. Grunty w większości zakupiono od miejscowego właściciela ziemskiego Gerharda Franckego, trochę od okolicznych mieszkańców. 19 stycznia 1937 roku podpisano umowę spółki z ograniczoną odpowiedzialnością pod nazwą „Zakłady Południowe”. Oficjalną siedzibą było Nisko. Udziałowcami były Towarzystwo Starachowickich Zakładów Górniczych SA oraz „Huta Pokój” Śląskie Zakłady Górniczo-Hutnicze SA.
Pierwsze drzewo pod budowę Zakładów ścięto 20 marca 1937. I wtedy w zasadzie zaczęła się historia Stalowej Woli. W połowie kwietnia ruszyła budowa magazynu stali i materiałów nieprodukcyjnych. W kolejnych miesiącach powstawały warsztat naprawczy i grubej obróbki, odbiornia i narzędziownia, kuźnia, stalownia, zakłada mechaniczny i odlewnia żeliwa. Natomiast prawdziwy wysyp hal produkcyjnych przypada na ostatni kwartał 1937 roku. Oprócz budowy hal powstawała też infrastruktura: bocznica kolejowa, drogi dojazdowe, sieci energetyczne, kanalizacyjne i wodociągowe.
5 września 1938 roku w stalowni nastąpiło uroczyste odlanie pierwszego wlewek ze stali szlachetnej. Pełną parą (chociaż produkcja trwałą już od szeregu miesięcy) Zakłady Południowe ruszyły w pierwszym kwartale 1939 roku. Oficjalne otwarcie i poświęcenie miało miejsce 14 czerwca 1939 roku. Najważniejszym gościem był prezydent Rzeczypospolitej Ignacy Mościcki. W Zakładach produkowano przede wszystkim sprzęt artyleryjski.
Jednocześnie powstawało nowo czesne miasto, w pierwszym etapie mające zapewnić dach nad głową 2o tysiącom mieszkańców. Pierwsze bloki mieszkalne o bardzo wysokim standardzie oddano do użytku w połowie 1938 roku. Oprócz nich zbudowano szkoły, sklepu, stadion i szereg innych budynków użyteczności publicznej.
Rozkwit Rzeszowa
Wielkim beneficjentem COP miał stać się Rzeszów. W prowincjonalnym, pozbawionym większego przemysłu mieście ruszyły m.in. Polskie Zakłady Lotnicze - Wytwórnia Silników nr 2 oraz filia poznańskich Zakładów Cegielskiego (późniejszy Zelmer). Kierownictwo budowy objął prof. Władysław Danilecki z Politechniki Lwowskiej, znęcony niebagatelną wówczas pensją 1000 złotych i przydziałem służbowego mieszkania. Pracami projektowymi zajęło się biuro kierowane przez inż. Piotra Czyżewskiego.
Na zbudowanie rzeszowskiej fabryki przewidziano 30 milionów złotych. Pierwsze prace ziemne na 21-hektarowym terenie nad Wisłokiem, położonym na dalekich peryferiach ówczesnego Rzeszowa, rozpoczęto w lipcu 1937. Jak wspominał później prof. Danilewski projekty architektoniczne powstawały bez zbędnych szczegółów, bez rozbudowanych, biurokratycznych norm. Wychodzono z założenia, że od tego są wykwalifikowani inżynierowie, rzemieślnicy i budowlańcy, żeby wiedzieli jak dobrze wykonać swoje zadanie.
Pół roku i stan surowy
Prace prowadzone były przy użyciu najprostszych narzędzi: szpadli, kilofów i łopat. Jednak tempo było imponujące. Transport przez polne drogi odbywał się zaprzęgiem konnym od rampy kolejowej na miejscowym dworcu, dopiero później doprowadzono tu bocznicę kolejową.
Prof. Danilecki wspominał: - „Teren przyszłej budowy znajdował się u wylotu ul. Hetmańskiej. Z jednej strony granica biegła w niewielkiej odległości od Wisłoka, pozostałe stanowiło podnóże znacznej wzniosłości terenu, zwanej Lisią Górą, częściowo porosłej młodym lasem sosnowym, który był przeznaczony na park miejski. (…) Gdy wyszedłem po raz pierwszy na teren przyszłej budowy, był on w większości użytkowany jako pastwisko. Znajdowało się też kilka poletek dojrzewającego zboża i wiejskich chałup z zabudowaniami gospodarskimi”.
Stawianie hali głównej (dzisiaj wydziału W-53) rozpoczęto już w styczniu 1938 roku, później powstawały narzędziownia, magazyny, hala montażowa. O skali przedsięwzięcia i znaczeniu dla Rzeszowa może świadczyć fakt, że do tych prac zaangażowano 2 tysiące miejscowych robotników, w większości niewykwalifikowanych. Większość budynków w ciągu zaledwie pół roku została doprowadzona do stanu surowego.
Budowa rzeszowskiej fabryki była priorytetowa, stąd też odwiedzali ją najwyżsi notable, z marszałkiem Edwardem Rydzem-Śmigłym, premierem Felicjanem Sławoj-Składkowskim i Eugeniuszem Kwiatkowskim na czele. Już w drugiej połowie 1938 roku stopniowo uruchomiana produkcję, montowano specjalistyczne maszyny.
Wraz z budową zakładu zadbano o infrastrukturę. Przy ul. Dąbrowskiego powstawały nowoczesne, jak na ówczesne warunki (a i do dzisiaj świetnie spełniające swą rolę) bloki mieszkalne dla pracowników, powstały też domki dla kadry inżynierskiej i kierowniczej. W bliskim sąsiedztwie budowy powstał popularny bar-stołówka (protoplasta późniejszej „Wueski”).
Prof. Danilecki wspominał: - „Przy tak intensywnej pracy zawodowej niewiele czasu pozostawało na odpoczynek i rozrywkę. Zresztą w Rzeszowie trudno było rozrywkę. Istniało bodajże jedyne kino w jakimś budynku typu barakowego. Do sali „Sokoła” przyjeżdżali od czasu do czasu artyści z Warszawy na gościnne występy. Pamiętam niezapomniany występ Hanki Ordonówny, piękny głos sławnego barytona Jerzego Czaplickiego. Była jedyna kawiarnia „Tatrzańska”, w której można było napić się względnie dobrej kawy. Rzadko odbywały się wieczorki taneczne”.
Silniki do Łosia i Suma
W sierpniu 1939 roku rozpoczęto w Rzeszowie produkcję pierwszych silników lotniczych Junior i Major 4. W planach (przerwanych przez wybuch wojny) było ruszenie z silnikami Bristol Pegasus XX, a prawdopodobnie i Pegasus XIX, które miały stanowić napęd samolotów PZL-37 Łoś i PZL-46 Sum. Rzeszowska fabryka miała w silniki zaopatrywać przede wszystkim zakład lotniczy w Mielcu, co zrealizowane zostało dopiero po II wojnie światowej.
W początkowym okresie PZL WS-2 w Rzeszowie zatrudniała 720 osób. Wkrótce ich liczba wzrosła do 1000. 40 procent załogi stanowili pracownicy administracyjni i biurowi oraz kadra inżynierska, najczęściej ściągana nad Wisłok z innych zakątków Polski, m.in. Warszawy, Poznania Bydgoszczy i Krakowa. Na miejscu prowadzono też szkolenia dla miejscowych, którzy w przyszłości mieli stanowić rdzeń tzw. wykwalifikowanej siły fachowej.
Rozwój fabryki przerwał wybuch II wojny światowej. 3 września zakład przeżył bombardowanie, które na szczęście nie wywołało większych szkód. Prawdopodobnie zresztą Niemcy chcieli przejąć PZL WS-2 w stanie nienaruszonym, być może skutecznie lotnictwo wroga było też odstraszane przez stosunkowo silną zakładową obronę przeciwlotniczą (cztery działka i dwa karabiny maszynowe).
Po zajęciu - 9 września 1939 - Rzeszowa przez Niemców, fabryka pracowała na potrzeby wojenne III Rzeszy. Remontowano tu silniki oraz produkowano części. Wojenna, często tragiczna historia zakładu w czasie okupacji, jak również jego dzieje powojenne to jednak temat na oddzielną opowieść.
Województwo ze stolicą w Rzeszowie
COP miał oznaczać nie tylko zmiany gospodarcze, ale także administracyjne. Otóż przed wybuchem II wojny światowej bardzo poważnie rozważano kwestię powstania województwa obejmującego tworzący się Centralny Okręg Przemysłowy. W zasadzie sprawa była przesądzona, wicepremier Eugeniusz Kwiatkowski już wyznaczył przyszłego wojewodę. Miał być nim nie kto inny, jak ówczesny komisaryczny prezydent Warszawy, późniejszy bohaterski obrońca stolicy Stefan Starzyński.
W pierwotnych planach stolicą owego województwa miał być Sandomierz, miasto wojewódzkie I Rzeczypospolitej. Miało ono obejmować m.in. prawie całą Kielecczyznę, Radom, Rzeszowszczyznę, ziemie sanocką i przemyską, część Lubelszczyzny i Małopolski - prawie 25 tysięcy kilometrów kwadratowych i 20 powiatów. Była też wersja ze stolicą w Rzeszowie obejmująca cały COP - 60 tys. km kwadr. z 45 powiatami. I tuż przed agresją Niemiec ten wariant wydawał się najpewniejszy. Dla porównania obecne Podkarpacie ma niecałe 18 tys. km kwadr. i 26 powiatów.
Gdyby wybuch wojny nastąpił nieco później województwo „COP-owskie” byłoby faktem i zapewne podstawą powojennych rozwiązań administracyjnych w tej części Polski.
Według rządowych szacunków z drugiej połowy lat 30. XX wieku na terenach objętych planem nadwyżka siły roboczej wynosiła ok. 500-700 tysięcy osób. Do 1939 roku pracę w COP znalazło około 100 tysięcy osób. Dalszy rozwój okręgu przerwał wybuch II wojny. Nie oznaczało to jednak końca idei. Wiele zakładów funkcjonowało w ramach okupacyjnej gospodarki.
Po zakończeniu wojny nowe władze, mimo, że oficjalnie odcinały się od przedwojennej spuścizny, mniej lub bardziej świadomie kontynuowały dzieło budowniczych COP. Kontynuowano i rozbudowywano „copowskie” przedsiębiorstwa. Eugeniusz Kwiatkowski - mimo, że obarczano go sanacyjną przeszłością, przez pewien czas i pod rządami komunistów usiłował kontynuować swoje dzieło.
Centralny Okręg Przemysłowy na trwałe zmienił oblicze terenów, na których powstawał. Większość zakładów, w zmienionej formie, funkcjonuje po dziś dzień. Zgodnie z wizją jego twórcy Eugeniusz Kwiatkowskiego.