Z Bydgoszczy do Torunia najlepiej koleją. Jest szybciej i taniej
Najwyższa Izba Kontroli wzięła pod lupę stworzony za ponad miliard złotych zintegrowany system publicznego transportu zbiorowego na terenie Bydgosko-Toruńskiego Obszaru Metropolitalnego.
Toruń i Bydgoszcz zbliżają się do siebie. Każdego dnia, między jednym miastem a drugim przemieszczają się tłumy ludzi, najwyraźniej nieczułych na zapewnienia części polityków i lokalnych „patriotów”, którzy starają się dowieść, że oba ośrodki nie mają ze sobą nic wspólnego.
- Często zdarza się, ża całą trasę pokonuję jadąc w sznurze aut - mówi pan Mariusz, który mieszka w jednej z podtoruńskich miejscowości, ale pracuje w Bydgoszczy. - Jadę 70 kilometrów na godzinę, wyprzedzić nikogo nie mogę, bo nie ma jak.
Ten potok płynie względnie sprawnie, o ile na trasie nie wydarzy się jakiś wypadek.
- Najgorzej jest, gdy coś się stanie na moście w Fordonie, ale na tej trasie jest jeszcze kilka miejsc, gdzie w razie wypadku można utknąć na dobre - dodaje nasz czytelnik. - Korzystam również z pociągów BiT-City. Podróż jest dużo tańsza, jeździ się szybciej, jednak nie rozumiem, dlaczego słysząc tyle o nowoczesnych pociągach, które miały kursować między obu miastami, prawie zawsze trafiam na wysłużone składy z poprzedniej epoki. Poza tym na dworcu Toruń Miasto, gdzie wsiada i wysiada naprawdę bardzo dużo ludzi, nie ma kas. Bilet trzeba więc kupić u konduktora, ten jednak przed następną stacją nie jest w stanie obsłużyć wszystkich. Tą następną stacją jest tymczasem dworzec Toruń Główny, gdzie pociąg się zapełnia i w ostateczności później trudno jest znaleźć wolne miejsce.
Z dalszej części materiału dowiesz się:
- jakie nieprawidłowości ujawnił raport NIK
- ile można zaoszczędzić na podróży pociągiem
- jak mieszkańcy ocenili projekt BiT-City
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień