Wypadek to ból fizyczny i koszty
Dwa auta zderzyły się na drodze gdzieś w naszym regionie. Kierowcy są poważnie ranni. Takie dramaty zdarzają się codziennie, więc są - mimo traumy poszkodowanych i ich rodzin - rzeczą normalną. Normalne jest także to, że z rozbitymi pojazdami trzeba coś zrobić - nie mogą blokować drogi, bo stanowiłyby problem dla porządku i bezpieczeństwa ruchu.
- Gdy pojawiliśmy się z rodziną na miejscu wypadku mojego szwagra na drodze pod Bydgoszczą, policjant powiedział nam, że najlepiej byłoby, gdybyśmy sami zajęli się wrakiem auta, bo jeśli nie, to zajmie się tym firma holownicza, a wtedy będzie to kosztowało 500 złotych - mówi krewna poszkodowanego kierowcy. On sam był w poważnym stanie, karetka zabierała go do szpitala i nie mógł samodzielnie podejmować decyzji. - To jest dla kierowcy, a także dla jego rodziny dodatkowa trauma, którą można nawet rozumieć jako jakąś karę. Dlaczego bowiem za holowanie auta trzeba płacić? Ten problem powinien być rozwiązany przez organa państwa systemowo. I to państwo powinno ponosić koszty takiej operacji - uważa kobieta.
Telefon do przyjaciela
- Gdy dojdzie do takiego nieszczęścia, lepiej nie oddawać inicjatywy policji, a samemu zająć się sprawą. Można zatelefonować do kogoś z rodziny, do znajomego, by nam pomógł, zabezpieczył rozbity pojazd. Wtedy koszty są zdecydowanie mniejsze - wyjaśnia Sławomir Kulczyński, szef pomocy drogowej z Bydgoszczy. - Moja firmy sama załatwia cały problem. Po wyjściu ze szpitala, a nawet w trakcie leczenia, gdy właściciel samochodu jest w stanie przekazać nam pełnomocnictwo prawne, sami rozmawiamy z ubezpieczycielem i od niego - z polisy OC - staramy się uzyskać gratyfikację za usługę holowniczą.
Jak wyjaśnia pan Sławomir, Urząd Miasta Bydgoszczy ma podpisaną umowę z firmą "Jodko" na holowanie pojazdów na parking strzeżony przy ul. Przemysłowej 34.
Każdy urząd miejski (dla miast na prawach powiatu) i starostwo powiatowe podpisują podobną umowę z przedsiębiorcami.
- Taka jest procedura - potwierdza Waldemar Winter, dyrektor Wydziału Uprawnień Komunikacyjnych Urzędu Miasta Bydgoszczy. - Za przewiezienie uszkodzonego pojazdu na parking i za pierwszą dobę jego przechowywania płaci się 495 złotych. A każda kolejna doba postoju kosztuje 35 złotych. Właściciel pojazdu otrzymuje potem od nas rachunek, który musi zapłacić i wtedy wydawany jest mu pojazd.
Ubezpieczyciel zwróci
Dyrektor przyznaje, że każdy dzień pobytu właściciela pojazdu w szpitalu, to dodatkowe koszty za przechowywanie samochodu. Jednak, jeśli ma obowiązkowe ubezpieczenie OC, będzie mógł domagać się od swojego ubezpieczyciela pokrycia tych kosztów. Musi tylko przedstawić mu rachunek za wykonane usługi.
Co mówi prawo
Jak informuje podinsp. Monika Chlebicz, rzecznik prasowy komendanta wojewódzkiego policji w Bydgoszczy, usuwanie pojazdu z drogi reguluje art. 130a Prawa o ruchu drogowym.
Prawo mówi, że pojazd jest usuwany na koszt właściciela jeżeli nie ma możliwości zabezpieczenia go w inny sposób i m.in. w przypadkach gdy: jego stan techniczny zagraża bezpieczeństwu ruchu drogowego, powoduje uszkodzenie drogi albo narusza wymagania ochrony środowiska, ewentualnie utrudnia prowadzenia akcji ratowniczej.
Przypadków, w jakich pojazd usuwany jest na koszt właściciela jest zresztą więcej. Tak się stanie gdy: zostawimy pojazd w miejscu, gdzie jest to zabronione i utrudnia ruch lub w inny sposób zagraża bezpieczeństwu; kierowca nie okaże policji dokumentu stwierdzającego zawarcie umowy obowiązkowego ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej lub stwierdzającego opłacenie składki tego ubezpieczenia; nie ma przy sobie dokumentów uprawniających do kierowania; jest nietrzeźwy lub pod wpływem narkotyków.
Decyzję o usunięciu pojazdu podejmuje policjant lub - w przypadku prowadzenia akcji ratowniczej - dowódca tej akcji.
Usunięty pojazd umieszcza się na wyznaczonym przez starostę parkingu strzeżonym, do czasu uiszczenia opłaty za jego usunięcie i parkowanie. Wysokość opłat ustala rada powiatu.