Słupsk się wyprzedaje, ale tylko do końca czerwca. Jeszcze tylko przez kilka dni można składać wnioski o wykup mieszkania komunalnego ze zniżką sięgającą nawet 90 procent wartości nieruchomości.
Wysoka bonifikata skutecznie przyciąga chętnych na wykup mieszkań. Do wtorku do wydziału polityki mieszkaniowej ratusza wpłynęło w sumie 650 formularzy. To ponad setka wniosków miesięczne w trakcie półrocznego okienka, w którym obowiązuje promocja. Otwarto je na początku stycznia.
- A od momentu wejścia w życie uchwały w tej sprawie udało się nam sprzedać 20 lokali - wylicza Malwina Noetzel-Wszałkowska, kierownik w wydziale nieruchomości urzędu miejskiego. - Dało to nam 229 tysięcy 249 złotych. Plan do końca roku zakłada, że uda się sprzedać sto mieszkań.
Ma to przynieść miastu dochód w wysokości miliona złotych. W przyszłym roku kwota ta ma być o pół miliona większa. Natomiast już do 2021 roku ratusz na wyprzedaży chce zarobić 5,3 mln zł. Cały proces rozciągnie się więc w czasie. Ostatecznie formalności związane z wycenami dokonywanymi przez rzeczoznawców i aktami notarialnymi potrwają nawet cztery lata.
Zasoby mieszkaniowe Słupska to prawie sześć tysięcy mieszkań. W ramach specuchwały urząd miejskie chce pozbyć się większości z nich, ale nie wszystkich pewne obostrzenia (piszemy o tym na stronie 3.). Główna myśl, która przyświecała działaczom Platformy Obywatelskiej i urzędnikom, gdy uchwalano sprzedaż z bonifikatą, to wychodzenie ze wspólnot w których ratusz ma mniejszościowe udziały.
Jednak zniżka nie obejmuje wszystkich lokali. Idea uchwały to sprzedaż selektywna. Tak przynajmniej wyprzedaż mieszkań z bonifikatą rozumie słupski magistrat. Urząd nie zamierza pozbywać się wszystkiego. Wśród lokali komunalnych są i takie mieszkania, które są w dobrym stanie lub w budynkach w całości należących do miasta. Ich promocja sięgająca nawet do 90 procent ceny nie obejmuje.
Co więcej, zgodnie z uchwałą przyjętą przez radę, prezydent Słupska może odmówić sprzedaży, jeśli jest to sprzeczne z interesem miasta. Co to oznacza, regulować mają już wewnętrzne ustalenia ratusza. Na wykup nie ma co liczyć też ktoś, kto w pojedynkę zajmuje duży lokal lub kiedy w mieszkaniu planowane są inwestycje. Również jeśli budynek został wybudowany w latach 1994-1998, a pozbycie się lokalu z dużym upustem mogłoby oznaczać niegospodarność po stronie urzędników. Sprzedaży nie podlegają też lokale wybudowane po 1 stycznia 2000 roku i, co zrozumiałe, przeznaczone do rozbiórki.
- 620 wniosków o wykup to dużo, biorąc po uwagę, że część zasobów została wyłączona - komentuje Paweł Szewczyk, radny klubu Platformy Obywatelskiej.
- Zrobimy podsumowanie i rozważymy zmiany w uchwale, aby przedłużyć możliwość składania podobnych wniosków tym, którzy nie zdążyli w obowiązującym terminie. Sprawdzimy przypadki, w których prezydent odmówił wykupu.
Chodzi między innymi o lokale w budynkach przy ul. Konarskiego i Mochnackiego. Lokatorom tych mieszkań odmówiono wykupu, argumentując, że choć są to wspólnoty, z których miasto miało wychodzić, to jednak takie z przewagą mieszkań komunalnych.
Zdaniem Pawła Szewczyka władze Słupska niesłusznie też wyłączyły wiekowe budynki komunalne, nie zapewniając finansowego wsparcia dla ich rewitalizacji. Jak zaznacza, w momencie, kiedy sprzeda się na własność mieszkanie w takim obiekcie, wspólnota powstaje z mocy prawa. Wówczas może zaciągnąć kredyt bankowy. W konsekwencji miasto nie musi wygospodarowywać środków na remonty we własnym budżecie.