Wykładowca do studentki: Może się pani rozebrać. Młode kobiety czuły się molestowane. Inni uznali to za „żart”. Prokurator bada rolę rektora
„Może się pani rozebrać” i „lubię dziewczyny w legginsach” - tak miał się zwracać do studentek dr Z., wykładowca Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Oświęcimiu. Prokuraturę zawiadomił o tym prof. Tomasz Gabryś, szef Instytutu Wychowania Fizycznego i członek senatu uczelni. Dowodzi przy tym, że rektor PWSZ, prof. Witold Stankowski, doskonale wiedział o poniżających studentki „żartach” dr Z. i nie wszczął postępowania dyscyplinarnego. Zamiast tego miał przekazać dokumentację sprawy... doktorowi Z.
- Badamy to pod kątem niedopełnienia obowiązków i przekroczenia uprawnień – informuje Grażyna Pniak, szefowa oświęcimskiej prokuratury. Molestowaniem śledczy się nie zajmują, bo nie wpłynęło oficjalne zawiadomienie od pokrzywdzonych.
- Jestem wściekła – komentuje pracowniczka uczelni. - Ale z drugiej strony dziewczyny rozumiem: muszą zdać egzaminy, także u ludzi rektora i tych, którzy uważają, że „to były tylko niewinne żarciochy”.
„Nie są nam znane przypadki zgłoszenia przez studentki lub studentów molestowania seksualnego” – twierdzi Biuro Rektora PWSZ. Ale nikt nie chce się pod tym twierdzeniem podpisać z imienia i nazwiska.
5 czerwca na biurko Grażyny Pniak, szefowej Prokuratury Rejonowej w Oświęcimiu, trafiło „Zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa” podpisane przez prof. Tomasza Gabrysia, dyrektora Instytutu Wychowania Fizycznego Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Oświęcimiu, członka Senatu tej uczelni.
Informował on o „czynach dr Z., wykładowcy PWSZ, mających charakter molestowania seksualnego i naruszających godność studentów”. Precyzował, że chodzi o „wypowiadanie „żartów” o podtekście erotycznym, komentarzy na temat wyglądu i ubioru odnoszących się do płci (…), a wypowiadanych wbrew woli odbiorcy”. Zwrócił uwagę na „niedopuszczalny charakter tych wypowiedzi” oraz „podległość służbową: wykładowca-student”.
Zawiadomienie dotyczyło także samego rektora PWSZ, prof. Witolda Stankowskiego. Zdaniem prof. Gabrysia, wiedział on o zachowaniach dr Z. i tym, jak postrzegają je studentki i studenci, a – mimo monitów – nie wszczął postępowania wyjaśniającego.
Zamiast tego... przekazał będącą dowodem molestowania dokumentację, wraz z relacją „domniemanej osoby najbardziej pokrzywdzonej”… doktorowi Z. Zdaniem prof. Gabrysia, rektor mógł się w ten sposób dopuścić przestępstwa niedopełnienia obowiązków i przekroczenia uprawnień (art. 231 kk).
- Niczego nie przesądzam, nie oskarżam. Domagam się tylko rzetelnego wyjaśnienia sprawy. Gdybym jej nie zgłosił, sam odpowiadałbym za niedopełnienie obowiązków – tłumaczy Tomasz Gabryś. I dodaje, że złożył zawiadomienie po rzetelnych konsultacjach z prawnikami.
Czytaj więcej:
- Czy władzom uczelni (rektorowi, pani prorektor ds. studentów) znana jest ta sprawa? Od kiedy o niej wiedzą? Jakie jest stanowisko władz uczelni w tej sprawie?
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień