Jeszcze kilka dni i miastu przybędzie kolejne miejsce, do którego zajrzy każdy turysta. A przynajmniej - ten odważny. Jednak najbardziej na otwarcie Izby Tortur czekają chełmnianie.
Zastęp Rycerski w poprzednim budżecie obywatelskim pozyskał 21 tys. złotych na stworzenie miejsca wyjątkowego na mapie miasta. Udało się. W niedzielę wielkie otwarcie.
Wykonanie sprzętu kosztował rycerzy 10 tys. złotych. Zlecili to doświadczonemu kowalowi z Gniewu, który wyposażał już kilka polskich izb tego typu. - 11 tysięcy złotych miało wystarczyć na wybudowanie osobnej izby, ale to było zbyt mało - mówi Piotr Buliński, komes Zastępu Rycerskiego w Chełmnie. - Nie znalazł się wykonawca. Zmieniliśmy więc koncepcję i własnymi siłami wyremontowaliśmy jedno z naszych pomieszczeń.
Członkowie zastępu naprawili dach, położyli nową podłogę, odnowili ściany, zrobili nowe przejście i drzwi, a na końcu przygotowali ekspozycję. Wszystko - własnymi siłami. Tylko przy remoncie dachu wspomagali się fachowcami. Rozpoczęli w grudniu, a skończyli kilka dni temu. W niedzielę zapraszają wszystkich zainteresowanych na otwarcie.
- Myślimy nad tym, jak Izbę Tortur udostępniać - dodaje Piotr Buliński. - Na pewno będzie otwarta na majówkę. Grupy zorganizowane mogą zgłaszać się za pośrednictwem przewodników miejskich, którzy również będą mieli klucze. Pomieszczenie otwarte będzie także podczas miejskich imprez i naszego Turnieju Rycerskiego Bractw Zaprzyjaźnionych o Złotą Jaszczurkę. Jeśli ktoś chciałby zajrzeć, może kontaktować się z nami. Na pewno na razie nie możemy zapewnić stałych dyżurów.
Co kryje Izba Tortur? - Zebraliśmy standardowy sprzęt, który był na wyposażeniu izb tortur w późnym średniowieczu - informuje komes. - Najważniejszy to metalowa klatka służąca do zawieszenia skazańca, łoże do rozciągania, krzesła inkwizycyjne, a także gąsior, czyli stojące dyby. Jest i wiele mniejszego sprzętu: kajdany na ręce, szyję, ręce i nogi, przenośne dyby.
Rycerze mają także maski hańby, które zakładano, by kogoś ośmieszyć. Miały świński ryjek lub ośle uszy. Była to kara za drobne przewinienia - np. za kłótnie na targowisku.
- Stało się pod pręgierzem przez kilka godzin. To nie była kara cielesna, a na honorze - podkreśla komes. - Mamy narzędzie do wyrwania języka, wydłubania oka, pienie i topór katowski, piętna do wypalania na skórze, kocią łapkę do obdzierania ze skóry. W średniowieczu stosowanie tego sprzętu było na porządku dziennym. Kowal przygotowując sprzęt wzorował się na opisach książkowych, gdzie wskazywano, jak były wykonane i używane.
Rycerze mają zamiar w miarę finansowych możliwości powiększać zbiór narzędzi tortur.
- Chcemy kupić żelazną dziewicę - metalową skrzynię w kształcie kobiety, z kolcami - dodaje. - Zamykanie w mniej miało na celu wymuszenie zeznań. Kolce kłuły, ale nie raniły śmiertelnie. To nam się marzy, ale jest drogie.